|16|

812 18 1
                                    

   Właśnie weszliśmy do domu bruneta. Will zaczął kierować się w stronę kuchni, wiec zaczęłam kierować się w tą samą stronę.

  Podszedł do lodówki wyjmując warzywa na patelnie.

-Po co ci to?- zdziwiłam się i zdezorientowana spojrzałam mu w oczy.

-Masz na oko- rzucił w moją stronę wokiem warzyw.

-A ty musisz to przemyć- stwierdziłam patrząc na jego rozcięcia.

-Nic mi nie będzie- wzruszył ramionami, jakby nigdy nic.

-Musisz to przemyć, jeszcze wda  ci zakażenie- powiedziałam lekko zmartwiona.

-Nie chce mi się- odparł siadając na krzesło. Jednak ja mu nie dałam  długo posiedzieć, gdyż złapałam delikatnie za jego słoń i skierowałam się do łazienki. Byłam tu kilka razy na korepetycjach, wiec odnajdywałam się co gdzie jest.

-Gdzie masz apteczkę?- spytałam na zielonookiego, który usiadł na brzegu wanny.

- W szafce- mruknął lekko zmęczony. Schyliłam się do szafki by wyjąć wodę utlenioną i plasterki i przy jakimś szczęściu maść, na ochłodzenie. -Trzymaj te warzywa na policzku- rozkazał spoglądając na mrożone warzywka, które odłożyłam na blat.

-Spokojnie jak cię opatrzę to będę trzymać- zapewniłam go, namaczając wacik wodą utlenioną.

-Masz teraz to trzymać- rozkazał.

-Nie mam trzym-  powiedziałam pokazując mu zajęte dłonie na co wstał z swojego miejsca. Zabrał zimną torbę i przyłożył do mojego polika. Lekko zawstydzona spuściłam swój wzrok na podłogę.

-Burak z ciebie- zaśmiał się gardłowym śmiechem.

-A weź- mruknęłam cicho i delikatnie dotknęłam wacikiem rany.  Nie była duża, gdyż nie wymagała zaszycia, jednak też nie należała do najmniejszych.

   Zmarszczyłam nos, kiedy zauważyłam wylewającą się z niej krew.

-Boli cię?- spytałam głaszcząc jego polik opuszkami palców, co najwyraźniej podobało mu się bo nie kontrolowanie zamruczał.

-Nie- powiedział cicho i spojrzał w moje oczy. Patrzyliśmy sobie w oczy przez dłuższy czas, aż Will wstał i odłożył wszystkie rzeczy, które trzymaliśmy.

    Zeskanował moją twarz pare razy i wreszcie schylił się w moją stronę nie spuszczając wzroku z moich ust.

-Jesteś piękna- wyszeptał. Musnął delikatnie moich warg, jakby bał się, że zrobi mi krzywdę.
Kiedy wyczuł, iż oddałam mu pocałunek pogłębił go i już pewniej mnie całował.

  W pewnej chwili językiem przejechał przez moją dolną wargę prosząc mnie o dostęp, którego odrazu mu udostępniłam. 

   Nasze języki toczyły walkę o dominację, którą niestety przegrywałam, jednak brunet wydawał się na zadowolonego z tego faktu.  Zagryzł moją wargę na co jęknęłam mu w usta. Przez mój gest zaśmiał się i jego dłonie poleciały na moje biodra. Kierował nimi w górę i w dół, powodując u mnie dreszcze co zauważył. Zjechał powoli na pośladki, które lekko ścisnął.

  Całowaliśmy się namiętnie tak jakby jutra miało nie być.

    W pewnej chwili brunet mnie podsadził na co zaszokowana oderwałam się od niego.

Beautiful loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz