|9|

817 18 0
                                    


    Właśnie czekałam na zielonookiego. Miał tu być 10 minut temu.  Czekałam przed domem szukając wzrokiem czarnego auta, którym brunet najczęściej jeździ.

   Jednak zamiast auta dostrzegłam znaną mi sylwetkę na motorze.

    Otworzyłam szerzej, kiedy moje przypuszczenia stały się prawdą.

  Will zdjął kask kiwając mi głową na przywitanie. Spojrzałam z niedowierzaniem w jego oczy.

-No chyba nie myślisz, że tym pojedziemy do szkoły- powiedziałam w 100% poważnie. 

-No a w czym problem?- uniósł brwi podając mi czarny duży kask.

-Przecież to jest maszyna śmierci, my zginiemy jadąc do szkoły- oburzyłam się, kiedy wybuchnął śmiechem na moje słowa.

-Spokojnie jestem zajebistym kierowcą nic nam się nie stanie- zapewnił mnie.

-I do tego skromnym- prychnęłam z sarkazmem na co brunet spiorunował mnie wzrokiem.

-Wsiadaj bo się spóźnimy-

-A czemu autem nie przyjechałeś?-  spytałam z uniesionymi brwiami. -Zawsze nim jeździsz, to twój dzidziuś- zachichotałam co o dziwo brunet odwzajemnił. 

-Zepsuł się, muszę go dać do naprawy. A teraz siadaj i mocno się mnie trzymaj-

-Jak mam cię trzymać?-

-No przytul się- wzruszył ramionami.

- Już żałuje, że ci zaufałam- powiedziałam wchodząc na motor.

     Założyłam kask i mocno przyległam do pleców Will'a.  

-Jezus, ale luźniej, bo się uduszę- powiedział całkiem poważnie.  Odrazu poluźniłam uścisk i spojrzałam na bruneta, który zakładał kask.

-Ale jedź wolno- sprawdziłam czy dobrze zapiałam kask.

-Kobieto co ty się tak tego boisz- odpalił motor i ruszył z miejsca.

O dziwo nie przeszkadza mi pozycja, w której się znajdujemy się. Mogę nawet stwierdzić, iż miłe jest uczucie przytulania się do Will'a.

Położyłam głowę na jednym ramieniu bruneta. Zamknęłam oczy delektując się chwilą, którą o dziwo bardzo potrzebowałam.

-Zajedziemy do Mcdonald'a , bo śniadania nie jadłem jeszcze, a ty?- zjechał na inny pas, który prowadził do fast food'a.

-Też nie- zatrzymaliśmy się na parkingu i zdjęliśmy kaski.

-To mów co chcesz- powiedział wchodząc do pomieszczenia.

-Ja raczej nic nie zjem- mruknęłam spoglądając na zielonookiego.

-Przed chwilą mówiłaś, że nic nie zjadłaś- przypomniał sytuacje z jakieś 7 minut temu.

-No, ale jestem na diecie. A po za tym jak nie zjem raz śniadania to się nic nie stanie- wzruszyłam ramionami podchodząc do automatu.

-Po co ci dieta?- uniósł brwi ze zdziwieniu.

-Bo jestem gruba-

-Nie pierdol, masz normalne ciało. Kto ci niby powiedział, że jesteś gruba?- zaczął klikać coś na ekranie.

-Ja sama tak twierdze, a po za tym John lubi szczuplejsze- na samo wspomnienie o blondynkę, Will zesztywniał.

-Nie pamiętasz już jak cię nazwał?- spytał.

-Pamiętam. I dziś z nim o tym porozmawiam- powiedziałam dumnie.

-No i bardzo dobrze- przyłożył kartkę płatniczą do terminalu.

Beautiful loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz