|34|

223 15 4
                                    

No i nadszedł ten dzień. Dzisiaj miała odbyć się walka Will'a.

Nie odzywał się do mnie, a ja do niego. Było mi strasznie głupio przez ostatnią sytuacje, jednak dzięki Greg'owi, wiem gdzie i o której jest walka i wraz z Emily mamy zamiar przyjść na nią. Nie zostawię w takiej chwili Will'a.

Chłopak Emily po tym jak dowiedział się co planujemy, odrazu uświadomił nas, że same tam nie pójdziemy.

Dlatego właśnie siedzę na tylnym siedzeniu wysłuchując kłótnie David'a z Emily.

-Kazałam ci jechać w inną stronę!- krzyknęła zdenerwowana brunetka.

-Tak powiedziałaś! Ale szkoda że pięć minut po!- wrzasnął David. Ja jedynie wysłuchiwałam ich wymianę zdań i nic się nie odzywałam.

-Nikt ci nie kazał z nami jechać- mruknęła zdenerwowana. -Razem z Victori'ą poradziłybyśmy sobie- odparła.

-Ta napewno, a z natrętnymi typami lub schlanymi też?- prychnął z sarkazmem.

-Oczywiście, że tak. Chciałabym ci przy pominięć, że potrafię się bić- przypomniała mu, a mi na wspomnienie odrazu wpłynął uśmiech na twarz. Gdyby wtedy Emily nie uderzyłaby chłopaka, który dziwnie blisko był przy mnie, nie był by on teraz jej chłopakiem.

-Wiem o tym, aż za dobrze- odparł zdenerwowany, jednak mimo to jego kąciki ust podniosły się.

-Już się nie kłócicie- powiedziałam w końcu. -Nie ważne czy się spóźnimy czy nie. I tak Will ma walkę dopiero na sam koniec, a inne oprócz jego mnie nie interesują- przyznałam ze smutkiem. Tak bardzo bym chciała być w domu. Z nim.

-Greg już będzie na miejscu?- spytała się przyjaciółka.

-Tak, wyjdzie po nas i zaprowadzi do Will'a- wyjaśniłam i zawiesiłam swój wzrok na moim telefonie. Od jakiegoś czasu coraz częściej przychodzą mi te dziwne wiadomości. Nie wiem czemu, ale mam dziwną podświadomość, iż John lub jego koledzy mają z tym coś wspólnego. Jednak wiem, iż to się nie uspokoi będę musiała podjąć ostateczną decyzje.

-Już jesteśmy- zawiadomił nas David i wyszliśmy z auta. Musiałam szybko poprawić sukienkę, jednak nic to nie dało, ponieważ gdy opuszczałam dół sukienki, to mój dekolt był za bardzo widoczny. Nie czułam się w niej komfortowo, jednakże Greg powiedział mi, abyśmy z Emily ubrały się właśnie tak. Powiedział nam, że będzie tak lepiej, by nie rzucać się w oczy. Jednak patrząc dookoła, mogę stwierdzić, iż razem z moją przyjaciółką jesteśmy najbardziej zakryte.

-Victoria!- usłyszałam za sobą. Odwróciłam się w pośpiechu i moim oczom ukazał się Greg. Odrazu do niego podeszłam i przytuliłam go.

-Jak Will?- spytałam na starcie.

-Stresuje się i to mocno- powiedział.

-Możesz mnie do niego zaprowadzić?- spytałam się z nadzieją w głosie. Greg już chciał coś powiedzieć, gdy za jego plecami ujrzałam Eric'a. Obok niego kręciło się z czterech ochroniarzy.

-A co on prezydent, że tyle ochrony potrzebuje?- zaśmiałam się sarkastycznie. Greg przez chwile zdezorientowany odwrócił się i odrazu widząc o kogo mi chodzi to zrobił skwaszoną minę.

-Ten cham boi się wszystkiego co może mu przeszkodzić w walce-

-I tak ją przegra- odparłam jakby to była najbardziej oczywista rzecz. -To co? Zaprowadzisz mnie?-

-No dobra, ale jak się wkurwi to ja nie jestem tego winny- mruknął i zaczął kierować się w stronę wejścia. A ja zadowolonym krokiem maszerowałam za nim.

-To tu- skazał na drzwi z złotą  tabliczką „Will".

-Myślisz, że się wkurzy, gdy mnie zobaczy?- spytałam niepewnie zerkając na Greg'a.

-Victoria, nie ważne co byś zrobiła on zawsze ci wybaczy- i z tymi słowami mnie zostawił.

Wzięłam dwa głębokie wdechy i zapukałam do drzwi.

-Proszę- usłyszałam stłumiony głos chłopaka. Niepewnie złapałam za klapkę i ją nacisnęłam. Powili przeszłam przez próg. Mój wzrok odrazu poleciał na chłopaka na ławce, który zakładał rękawice do walki.

-Hej Will- przywitałam się niepewnie. Will słysząc mój głos odrazu się spiął. Powolnym ruchem odwrócił głowę w moją stronę, jakby nie dowierzając, że to ja.

-Co ty tu robisz?-

Beautiful loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz