|6|

871 18 0
                                    

Od incydentu w szkole minęło dwa dni.

Porozmawiałam szczerze z rodzicami o tym co się działo przez 3 miesiące i o moich wahaniach nastroju.

Powiedzieli, iż najlepiej będzie, kiedy specjalista to oceni i właśnie dla tego teraz wchodzę do gabinetu psychologa.

Przy biurku siedziała kobieta około pięćdziesięciu pięciu lat. Miała ciemne włosy i oczy. Wyglądała na miłą dla tego troszeczkę się rozluźniłam.

-Dzień dobry- przywitałam się. Kobieta szeroko się uśmiechnęła i posłała mi przyjazny uśmiech.

-Witam jesteś Victoria, tak?- dopytała. Pokiwałam głową na potwierdzenie.- Proszę usiądź- machnęła ręką na fotel. Grzecznie usiadłam na nim i swój wzrok utkwiłam na zdjęciu pieska, które znajdowało się na biurku psychologa.

-Wiec masz 17 lat?- spytała otwierając biała teczkę.

-Tak, 10 grudnia mam 18-

-To za dwa miesiące masz urodzinki, jak się z tym czujesz?- uniosła brew. Na jej pytanie wzruszyłam ramionami.

-Jakoś nie mam konkretnej emocji, raczej czuje się dobrze z tym faktem- mruknęłam cicho.

-Organizujesz urodziny dla znajomych?- dopytywała.

-Organizuje dla rodziny i przyjaciół w tym samym czasie-

-Kto przyjdzie z twoich znajomych?- zapisywała sobie cały czas w notatniku. Nie miałam pojęcia co te pytania mają związane z moimi nerwami.

-Wszyscy, których zaprosiłam, czyli Emily, jej chłopak i mój- powiedziałam.

-Jaki jest twój chłopak?- uniosła brwi.

-Kochany, opiekuńczy, zazdrosny i...- nie mogłam dokończyć.

-Zazdrosny? Powiedz mi o tym coś więcej- mruknęła.

-Zazdrosny jest o mojego znajomego, którego nie znoszę i o innym chłopców z którymi rozmawiam- odpowiedziałam.

-Trochę toksyczne zachowanie- mruknęła cicho pod nosem. Nie skomentowałam jej słów, tylko czekałam, aż zada kolejne pytanie.

- Dobrze to jak dowiedziałam się trochę o tobie, to powiedz od kiedy masz podejrzenia o wahaniach nastroju- założyła nogę na nogę.

-Tak z od początku wakacji- swój wzrok wlepiłam w swoje paznokcie.

-A co na nich robiłaś?-

-Pojechałam na całe wakacje do cioci i tam pracowałam jako kelnerka-

-Całe wakacje pracowałaś?- z zaskoczeniem spojrzała w moim kierunku.

-Większość, moi kuzyni zabrali mnie też do Włoch na odpoczynek na dwa tygodnie- uniosłam swój wzrok na Panią psycholog.


Resztę rozmowy tylko odpowiadałam na pytania krótkimi zdaniami.

  Po całej rozmowie kobieta zaprosiła do kabinetu moją mamę, która przez ten cały czas siedziała w poczekalni.

-I jak?- zapytała Sophia, siadając koło mnie.

-Podejrzenia były słuszne- mruknęła cicho spoglądając w stronę mojej rodzicielki. Jej wyraz twarzy od razu się zmienił z pełnym nadzieji zmienił się na smutek.

-Victoria ma wahania nastroju i lekką depresje, ale na szczęście wykryliśmy to wcześnie, wiec można szybciej się tego pozbyć- powiedziała ze smutkiem. - Pani córka będzie brała lekki w danej ilości i Victoria powinna zjawiać się u psychologa raz w tygodniu, chociaż to też nie jest pewne, może nawet dwa lub trzy, ale to zaraz uzgodnimy- skończyła swój monolog.

-Depresja? Nie wydawało mi się, że jest jeszcze taka opcja- powiedziała z przejęciem w głosie.

-Osoby z depresją bardzo dobrze to ukrywają a u Victorii jest początkowa- mruknęła- Wiec będzie musiała brać leki-

-Dobrze- powiedziała moja mama i odebrała kartkę od kobiety.- A te wizyty u psychologa, można się jakoś zapisać czy coś?- dopytywała.

-Oczywiście- odparła.- Tylko proszę powiedzieć ile razy w tygodniu i jakie dni-

    Zaczęły uzgadniać szczegóły, jednak ja zatraciłam się w myślach.  Przeczuwałam, iż coś jest nie tak z moim zachowaniem, jednak nie pomyślałabym nawet przez chwile, że może  być to też spowodowane zaczynającą się depresją u mnie.

    Po omówieniu wszystkiego, pożegnaliśmy się z kobietą o ruszyłyśmy w milczeniu do samochodu.

    Będąc już w samochodzie, moja mama spojrzała na mnie ze współczuciem.

-Wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć?- spytała się.  Spojrzałam na jej brązowe oczy, były zupełnie inne, niż moje. Swoje niebieskie oczy odziedziczyłam od taty z czego bardzie się ciesze.

-Wiem- mruknęłam.  Sophia tylko pokiwałam głową i ruszyła.

                                     ***

     Będąc już pod blokiem, zauważyłam samochód od Peter'a i Lily. Od razu wiedziałam, że jest z nimi też Will z Susan. Wywróciłam oczami z zirytowaniem, chciałam ten dzień spędzić w swoim pokoju odcięta od wszystkiego. A szczególności dla tego, iż jutro jest kartkówka z matmy na, którą nic nie potrafię.

-Jesteśmy- krzyknęła mama przechodząc przez próg domu.

-No w końcu- powiedzieli w tym samym czasie Alex, Mary i Susan. Zaśmiałam się na to, gdyż te trio było nierozłączne odkąd pamiętam.

-Gdzie byliście?- zapytała Mary. Jej długie brązowe włosy były związane w dwie kiteczki co wyglądało bardzo słodko. Zauważyłam, że Susan ma taką samą fryzurę tylko z tą różnicą, iż dziewczynka ma dłuższe i ciemniejsze włosy.

-Nie ważne- odparła mama.

-Victoria bawimy się w fryzjera i czeszemy Will'a! Też chcesz?- powiedział dość niewyraźnie Alex.

-Nie mogę muszę się nauczyć na kartkówkę z matematyki a nic nie umiem- posłałam mu smutny uśmiech.

Moje słowa usłyszała mama Will'a, gdyż podeszła do nas.

-Will cię może dawać ci korepetycje, on jest dobry w to- powiedziała. Nie czekając na odpowiedzieć zawołała chłopaka.

Na jego wygląd wyszczerzyłam oczy. Mogę powiedzieć, iż nasze rodzeństwo będzie okropne jako fryzjer. Zielonooki miał dwie małe kitki, które śmiesznie wyglądały przez długość włosów bruneta.

Zachichotałam na jego wygląd, na co on tylko wywrócił oczami.

-Victoria ma problem z matematyką, mógłbyś jej dawać korepetycje- wzruszyła ramionami. Na słowa Lily brunet tylko uniósł brwi i posłał jej błagalne spojrzenie.

Wiedziałam, że tak samo jak ja nie chce brać w tym udziału. Jednak, jakby nie patrząc to przez niego mam teraz same zaległości.

-Nie wiem czy to...- nie dano mu dokończyć, gdyż do korytarza przyszli nasi ojcowie.

-Uważam, że to dobry pomysł- mruknął mój tata. Wywróciłam oczy na te słowa.

-No widzisz Will, tylko ty jesteś skeptyczny na ten pomysł- powiedziała złośliwie kobieta. Prychnęłam na jej słowa, gdyż nawet mnie nie spytała czy tego chce.

-No dobra mogę ją uczyć- odparł z przymusu, jednak na twarzy widniał szeroki uśmiech, który chciał ukryć.

-No to wspaniale!- ucieszyła się Sophia.

No to się zapowiada.

Beautiful loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz