Pov: Will
Wyszedłem szybko z domu Victorii, by zadzwonić do mojego najlepszego przyjaciela, by powiedzieć mu, że musimy iść teraz na trening.
Richard do mnie dzwonił, iż muszę jak najszybciej przyjechać, bo ma dla mnie bardzo ważną informacje.
-Halo?- usłyszałem w telefonie zaspany głos.
-Musimy iść na trening?- poinformowałem.
-Po co? O takiej godzinie? - zdziwił się Greg.
-Richard do mnie dzwonił, że ma dla mnie ważną informacje i mam przyjść do niego i zrobimy odrazu trening, który odpuściliśmy ostatnio- przypomniałem mu sytuacje z niedawna, kiedy zamiast pójść ćwiczyć poszedł do „koleżanki", z którą od jakiegoś czasu się spotyka.
-Jezus- jęknął zmęczony. - Pod jadę pod twój dom, bo akurat jestem blisko-
-To gdzie ty jesteś?- nagle się zaciekawił, na co moje kąciki ust poszły w górę.
-Musiałem odwieść Victorie do domu- wyjaśniłem nie widząc w niczym problemu.
-A gdzie byliście, że musiałeś ją odwieść do domu?- mogłem przysiąc, iż uśmiecha się tym swoim uśmiechem.
-A to nie twoja już sprawa- odparłem oschle, gdyż nie miałem żadnej ochoty na wyjaśnianie mu co robiliśmy tej nocy. Na samo wspomnienie o niej odrazu szerzej się uśmiechnąłem. -Zaraz będę po ciebie-
-Dobra- nie czekając na moją odpowiedź rozłączył się.
***
-Ciekawe co ma do powiedzenia twój szef- przewróciłem oczami na przezwisko Richard'a.
-On mi tylko płaci- mruknąłem. -Nikt mi nie rozkazuję-
-On akurat tobie rozkazuje- posłał mi rozbawiony wzrok na co popchnąłem go w bok, przez co prawie się wywrócił.
-Will!- usłyszałem za sobą, odwróciłem się i zobaczyłem idącego Richard'a w moją stronę. -Muszę ci coś powiedzieć-
-Dla tego tu przyszedłem- powiedziałem zgodnie z prawdą wchodząc do szatni, aby się przebrać.
Rzuciłem na ławkę torbę treningową zdejmując bluzę.
-Znam twojego przeciwnika- powiedział na co zaprzestałem swoich ruchów. Uniosłem brwi i spojrzałem na niego zaciekawiony.
-Kto to?- ubrałem jedną rękawice i poprosiłem Greg'a, by pomógł mi z drugą.
-Może ci się on nie spodobać- mruknął cicho przenosząc swój wzrok na mojego przyjaciela.
-Kto to?- powiedziałem dosadniej, wychodząc z szatni.
-Eric- na samo imię poczułem gęsią skórkę. - Tak ten Eric-
Odrazu przeleciały mi wspomnienia związane z nim. Poczułem gniew widząc w myślach jego twarz.
-Wiem, że pare lat temu miałeś z nim kłótnie, która nadal nie wyjaśniliście, ale nie korci cię obić mu mordę za to co zrobił z twoją byłą?- podjudził mnie na co zdenerwowany wszedłem na ring z moim przyjacielem, z którym mam mieć teraz sparing.
Minęło już trzy lata odkąd nie widziałem jego twarzy i jest mi z tym zajebiście. Jednak zobaczę go za miesiąc na ringu i chce obić mu mordę za co zrobił mi pare lat temu.
Trzy lata temu:
Właśnie szedłem na pierwszą moją imprezę w życiu. Umówiłem się na niej z moją dziewczyną. Od dwóch tygodni jej nie widziałem i bardzo chce się z nią spotkać.
CZYTASZ
Beautiful love
RomanceOd zawsze nienawidzili siebie, jednak jeden wieczór zmienił wszystko. ❗️Korekta będzie po zakończeniu❗️