Rozdział 14

2 2 0
                                    



  Dzisiaj była piękna pogoda. Jazda dzisiaj westernowa :) Komedia miała fajny galop, nawet w tą złą stronę. Potem załapała się na pieszczoty w boksie <3 Ewka spadła z Lizy, bo kombinowałyśmy z kłusem, ale nic jej nie jest. Musi przynieść czekoladę lub ciasto :P Ala też jeździła, nawkurzała się na nią, ale w końcu zakłusowała do ławki. A tak to ja z nimi w ręce kłusowałam. Zrobiłam zadanie z maty i poszłam do Karoliny. Sara też była. Oglądałyśmy koreański film o Miss babci xD Mama przyjechała. Na tej swojej wycieczce okazuje się miała ful wypas. Jutro do szkoły, łleee xq


  Wykiwałam WF-istkę ze zwolnieniem :P Cierpię na grypus pichurus i jak poszli na dwór grać, to ja siedziałam w szkole i pisałam rozdział ^^ A potem grałam na fortepianie. Chyba niektórym się podobało. Jakiś młodszy gostek podszedł na chwilę i nucił. Ale mnie właściwie interesuje tylko jedno, czy Danielowi się podoba ? W domu też grałam i co dziwne, bo kiedyś uważałam odwrotnie, na fortepianie się lepiej gra. A to że nie słychać, to tylko mi się tak wydaje przez hałas na przerwie, a serio to się niesie. Czytałam ,,Pamiętniki wampirów". Wpadłam na pomysł, żeby zrobić naczółek z mojego obrożowego naszyjnika. I tak go nie noszę, bo nie wygodnie. A na naczółek z diamencikami będzie idealny ! Ogłosili dni otwarte w THK. O ludzie ! To już za nie całe 2 tygodnie muszę tam iść. I nie chcę iść sama. Boję się. Martę ciężko namówić, ale może Karolina lub Sara ? Ale z nich przyjaciółki... Ja mogłabym z nimi wszędzie iść, nawet do mechanika (a swoją drogą to mogło by być ciekawe, bo tam raczej chodzą sami chłopacy ) gdyby tylko mnie poprosiły. Ale im to wszystko jedno, bo one mają z kim iść. Ja mogę ewentualnie iść z Agnieszką, ale każdy wie jaka jest Agnieszka... Po paru minutach będzie mieć mnie w dupie. Zbytnio jej nie ufam. Nie mam nic do niej, ale czasem wydaje mi się, że mnie nie lubi, albo traktuje jak margines społeczny, zupełnie jakbym była jakaś nie halo. Co ona myśli, że tego nie widzę ? Paulina robi za mój informator i całe szczęście <3 Ja potem dam radę, ale pierwszy raz iść tam sama, tym bardziej, że nawet nie wiem gdzie to jest... - ja nie dam rady. Ktoś musi ze mną jechać... Plissss !


  Dzisiaj z Danielem mieliśmy wspólne kółko z biologii. Znaczy się po kilka osób z klasy. Ale właściwie to nic się nie wydarzyło. Czasami naprawdę myślałam, że to przeznaczenie, bo przecież to wszystko układało się w jedną zgraną całość : dyskoteka, egzaminy, Dzieje Apostolskie, (no prawie) w moje urodziny ta msza i nasza właściwie pierwsza rozmowa w walentynki (którą katastroficznie zepsułam...) A teraz... to jakoś tracę nadzieję. Nie wiem czy istnieją kolejne elementy do tej układanki. Chciałabym, ale nie wiem czy mam na co liczyć. A zamiast tego już drugi raz wydaje mi się, że Paweł się na mnie gapi. Co oni tak, po kolei lecą ?! Nie wiem, brak słów... Chciałabym żeby to w końcu ktoś we mnie się zakochał, a nie, że tylko ja to zawsze robię. Może w nowej szkole kogoś poznam ? A propos, Marta nie dała się namówić (ale mi przyjaciółka ! Ja bym z nią pojechała, a ją to w ogóle nie rusza), Karolina nie może, Aga okazało się, że w ten dzień ma dentystę i okulistę, Sara pojedzie - dzięki Bogu, ale tylko po lekcjach, ewentualnie zwolnimy się z angola. Już nawet kij z tym, jak trzeba pójdę sama (strasznie się boję ! :O ) no ale chociażby niech ktoś ze mną tam trafi, bo ja nie umiem xD Nie mam pojęcia jak tam dojechać. Za prezentację z polaka dostałam 6 - yeach ! Jutro fizyka z tą psycholką... Grałam na organach, czytałam, wyprałam w końcu kantar, szkoła, a z tego wszystkiego łeb mnie boli...


  Przeżyłam fizykę ! Ci co napisali poprzednią kartkówkę na 4 nie musieli dzisiaj pisać i siedzieliśmy na korytarzu, hah :D Był mechanik się reklamować, ale w sumie trochę przynudzał... Na zajęciach artystycznych dopadła mnie jakaś głupawka. Nie jestem przyzwyczajona do tego, że siedzę i nic nie robię, a inni pracują. Zwykle to moja robota. No więc co mogę zrobić ? Wydurniać się. Chyba już rozumiem sekret tych wszystkich głąbów. Napisałam rozdział, grałam na organach, czytałam książkę, wyczyściłam ten naszyjnik na naczółek. Bawiłam się z Czarnulą piłką.


  Czyli jednak być może pojadę na te dni otwarte z Agnieszką, spotkamy się na dworcu, nie wiem jak Sara. Na WF-ach byliśmy znowu kibicować. Tym razem grały dziewczyny z gim. w kosza. Drużyna z naszej szkoły grała naprawdę nieźle ! A nawet najlepiej, bo wygrały 36 : 0. W przerwach chłopaki poszli sobie porzucać do kosza. Był Jasiu i Daniel i powiedziałam Marcie, że jak trafi to biję brawo. Ale Daniel nie trafił, a rzucał tylko raz... Grałam trochę na fortepianie, ale dosłownie tylko parę dźwięków, potem sobie poszłam bo nie miałam "weny", a szkoda, bo potem Daniel szedł do sklepiku, a co się z tym wiąże, musiałby podejść do fortepianu. Choć mnie wtedy pewnie by sparaliżowało... W domu grałam na organkach. Robiłam prezentację na biologię. Byłam na spotkaniu i drodze krzyżowej. Widziałam filmik jak strugać kopyta i jeśli mamy odpowiedni sprzęt, spróbuję to zrobić. Ale z tego co pamiętam, to skrzynka z pilnikami leży nadal u Patrycji... I jak ona jej nie podrzuci, to ja po nią wpadnę. Bo kopyta Komedii są już bliskie tragedii... Fajnie byłoby samemu potrafić strugać. To by rozwiązywało wiele problemów z kowalem. Jutro mam jechać do cioci Gabrysi z Karoliną. Cioci się to chyba nie spodobało, ale przecież sama mówiła, że mam zabierać koleżanki jak chcę. Wgl to miałam inne plany, miałam iść tylko do banku, a tu jeszcze do rossmanna, sprzątać... Nie na to się nastawiałam. A ciocia jest taka flegmatyczna, wszystko powoli. Ja wolę wszystko załatwić szybko, nie mam czasu. I obecnie nigdy nie będę mieć, bo ja muszę chodzić do szkoły, a dla koni mam tylko weekend i nie będę marnować weekendu na co innego. I tak już ubolewam, że jutro nie będę u Komusi <3 To jest najważniejsze. A tam jadę tylko po to, żeby zarobić na trening. A Karolina jest mi potrzebna, żeby nie gnić w tym banku, zamiast tego pójdziemy na lody. A teraz to wgl zaczynam wątpić, czy dostanę te 50 zł, bo po tym co ciocia odstawia, to pewnie niedoczekanie moje... Żeby aż taki paskudny charakter ! Powinna się cieszyć, że robię chociaż tyle, bo znaleźć czas wolny w moim życiu to jest naprawdę ledwo realne.

Pamiętnik z końskiego grzbietu IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz