Rozdział 44

3 2 0
                                    



  Jutro byłabym na zawodach... a nic z tego nie wyszło. Dzisiaj pojechałam z Komulą nad rzekę, tym razem w siodle i dało radę ;) Było trochę kłusa w drodze powrotnej. Chcę przejechać się z Komedią pod blok i zrobić rundkę dookoła bloków, ale może wyciągnę też Dominikę. W sumie mogłabym jechać sama, ale nie wiem czy to zgodne z prawem, także gdyby co nie chcę siedzieć w tym sama. Ala jeździła z Lizą na oklep. Był kłus, był niby galop, były bryki, na szczęście gleby nie było. Ona ma się o tyle fajnie, że Liza nie wybija. Ten robotnik to mi już cześć mówi. Co jest w tym fajnego ? Poczucie, że nie ma cię gdzieś. To niby tylko ,,cześć" ale daje do zrozumienia, że jednak coś znaczysz. W końcu udało mi się przepisać rozdziały na kompa. Ola dzwoniła czy nie poszłabym na rolki, także poszłam. Jeździłyśmy z Alą i Lilą. Marcelinę spotkałam jak szła z chłopakiem. Byłyśmy trochę u Lili w domu. Gadałam z Olą. Pytałyśmy się wujka o namioty, ale jest posiana nowa trawa i nie ma gdzie, ale ognisko możemy zrobić. Chyba będzie jutro. Dzisiaj cały dzień żrę lody. Jadłam gałki brzoskwiniową i balonową ;3 Oglądałam horror w telewizji ,,Księga krwi". Taki może być. Mam nowych fanów opowiadania <3 A ono się kończy za niedługo... Ale mam nowe.


  Głowa mnie boli, ale nie da się spokojnie spać w dusznym pokoju pod ciepłą kołdrą... Pogoda jest dziwna, niby pada, ale jest upał i niby jest burza. Rano przyszła tu Sara i dała mi aparat. Teraz mogę nagrywać fajne filmy. Potem jechałyśmy razem w stronę stajni na rowerach i po drodze byłyśmy jeszcze po lody. Z dzisiejszego ogniska nic nie wyszło. Pani Hila była zła, że wczoraj przeprowadziłyśmy konie nie za stodołą... Pogada i jej przejdzie. Dzisiaj robiłyśmy wolne skoki. Komedia skoczyła 80 cm cud, że wgl coś skoczyła ! Ale musiałam się nagonić razem z nią w korytarzu... Bieganie w upale, myślałam że więcej nie dam rady. Już dawno nie byłam taka oblepiona, taka uwalona i do tego mokra. Ten koniś najchętniej biegałby tylko za mną. Liza bardziej lubi takie zabawy. Sama skacze, nawet nie trzeba jej do tego zmuszać. Nikt jej nie każe, a ona i tak sama leci. Skoczyła 120 cm ostatkiem sił. Testowałyśmy nowy apart. W domu siedziałam parę godzin przed komputerem, bo porządkowałam moje pendrivy i zwolniło się kilka GB. Wieczorem czytałam ,,Klara i Star" i jadłam płatki owsiane, chyba zjadłam ich trochę za dużo...


  Nawet się wyspałam. Kolejny upalny dzień. Wkurzające muchy i mrówki... Ola się nie odzywa, ogniska chyba nie będzie. Dzisiaj z Komedią jeździłyśmy bez ogłowia ;) Nasze pierwsze skoki bez ogłowia :D Max do 60 cm, ale od czegoś trzeba zacząć ;D Jestem mega dumna z konia <3 Coraz lepiej chodzi na cordeo ;) Idzie jakoś zmienić stronę, czasem zrobić woltę, wybierać tor przy ścianie, czy bardziej po wewnętrznej, i nawet zrobić najazd :) parę razy wyszło z ukosa, ale ważna że było, a nie wyłamanie. To całkiem inne uczucie, ta świadomość, że koń robi to dla ciebie, choć tak właściwie nie musi, bo go do tego nie zmusisz. Ale ona zrobiła to, dla mnie <3 I nawet nie taki najgorszy miałam dzisiaj dosiad. Liza ma dzisiaj wolne. Grałam na klawiszach. Wymyślanie własnej kompozycji jest czasem męczące. Oglądałam zawody w skokach w telewizji. Wygrał Andrzej Opłatek. Kibicowałam mu, lubię go, no i jest przystojny ;3 Poszłam z psem na łąkę i tak myślałam o tym, że dawno nie pisałam z Patrykiem. Ostatnio czytałam gdzieś taki best, że najpierw boisz się napisać, potem się odważysz i piszesz, gadasz przez jakiś czas, a potem nie masz czasu i się nie odzywasz, a potem mija już tyle czasu, że nie wypada po takiej przerwie znowu napisać. Fuck logic, ale taka prawda. No i ja też jakoś tak się nie odzywałam. A ostatnio znowu lajkował sporo na stronie, dzisiaj wchodzę na kompa i takie o ! Patryk do mnie pisze :P Gadaliśmy o koniach, durnych ludziach co to im kosmici mózgi porwali, o szkole i beka z mojego rolnika xd xD No niektóre teksty były śmieszne xD Właściwie to aż tak nie przeszkadza mi to, że jest młodszy, ale nikłe są szanse, że się kiedykolwiek spotkamy. Ale lubię go ;) Chciałabym móc też zakumplować się z Bartkiem. Szanse na to są, pytanie czy on będzie chciał kumplować się ze mną... ? Zdałam sobie sprawę, że muszę jutro prowadzić jazdę... zaczyna mnie to nudzić. Byłam z Alą pozbierać maliny, a Czarna jadła prosto z krzaczka :P Bawiłam się z Ginger rzemykiem ;) Wymyśliłam kolejne pyszne samemu robione lody. Sok z cytryny, cukier, trochę herbaty i soku pomarańczowego (do herbaty - lub nie) i to do zamrażalnika. Jak ktoś lubi kwaśne - pycha ! No i takie orzeźwiające.


  Dzisiaj z Komedią jazda westernowa :) Dużo na jednej wodzy, koń zdecydowanie lepiej chodzi od zewnętrznej. Potem prowadziłam jazdę. Potem na Lizie jeździła Ala. Przeczytałam do końca Klarę. Uporządkowałam półkę w szafie. Grałam w simsy. Patrzałam na TV. Chyba mam sponsora na konkurs rzeczowy. Do wygrania halter w dowolnym kolorze i rozmiarze. Nwm czemu coś mnie tknęło, żeby jednak wystartować w tych zawodach u nas. Spodobały mi się znowu te skoki, a 60 cm to takie dupsliki skacze się z łatwością. Haczyk w tym, że nie mam jak trenować parkurów :'/ No i chyba nici z tego. Zawody za miesiąc. A ja pewnie do tego czasu jeszcze 100 razy zmienię zadanie. O ile wgl wytrzymam to nerwowo...


  Mrożona lemoniada - porządna dawka witaminy C na noc. Dzisiaj jazda ujeżdżeniowa, ale muchy nam wszystko popsuły ! Było kompletnie tandetnie. Koń ciągle się trzepał, uciekała do przodu przed muchami, a w dobrym impulsie była do pchania, w zebraniu brakowała lekkości przodu, a ja siedziałam jak worek ziemniaków... Gdybym mogła usunąć ze świata 2 gatunki zwierząt z pewnością byłyby to wszystkie muchy, a mrówki zaraz na drugim miejscu. Komedia nie potrafiła porządnie się na mnie skupić, byłam zła, ale też trudno jej się dziwić... Znowu nie mamy fajnego filmiku. Potem chciałam żeby Komedia wynagrodziła mi złą jazdę sztuczkami, ale to też dzisiaj nie szło. Katastrofa ! Potem jak zostałam z Komedią sama w stajni t o musiałam wypłakać się w jej grzywę. Najwidoczniej obie miałyśmy dzisiaj zły dzień, ale nie to jest najważniejsze. Po prostu mam nadzieję, że jutro się poprawimy. Po tym się nie czułam. Totalna obojętność, pustka, brak nastroju, kompletnie nic mnie nie obchodziło. Nie chciało mi się nawet myśleć. Ala trochę poskakała z Lizą. Przyszła Kasia z jakimiś dziećmi i trochę patrzały. Nie wiem po co przylazła i nie chce mi się w to wnikać. Dobrze, że widziała, że Ala se fajnie radzi. Ale niech nie miesza się w moją stajnię. Nie mam przemyśleń na ten temat. Wzięłam się za rysowanie, powinnam częściej to robić. Narysowałam Czarnulkę i wyszło fajnie. Grałam w simsy. Oganiałam fb. Odkryłam że Mejicano mieszka dość niedaleko. Włączyłam się do rozmowy w komach. Całkiem niezły Dawid dębuje z koniem na coraz to różniejsze sposoby, ale są niesamowici *-* lajknął moje komentarze =D Nie wiem z czego się cieszę... Siedziałam na balkonie, patrzałam na film.

Pamiętnik z końskiego grzbietu IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz