Rozdział 22

4 2 0
                                    



  Miałam sen. Ostatnio lecą one zawsze według tego samego schematu. Najpierw jadę gdzieś autobusem, potem jest jakaś akcja w supermarkecie, a potem jestem na jakiejś misji w starym domu. Zwykle z Danielem i teraz też tak było. A w supermarkecie była też Marta i Tomek. Było szkolenie do egzaminów. Nie boję się testów, ale bardziej te procedury mnie przerażają. Dam radę. Dostałam 5 z fizyki ze sprawdzianu  ! :D Cud ! Szymon wymyśla reformy do swojego zakładu. Dziś było fajnie ciepło ^^ Wzięłam Komedię na jazdę, było super, tylko te okropne muszyska zaś mnie wnerwiają ! Było dodawanie i zmniejszanie tempa w stępie i kłusie, serpentyny, Komedia chodziła elastycznie, dzięki czemu wychodziło ładne zebranie, nawet w galopie :D Magda szła z koniem, ale Komedia nie rozpraszała się i galopowała dalej ;) Koniś zaprezentował się od dobrej strony <3 Znowu popołudnie mi przepadło, bo się "uczyłam". Jutro daty i gadam z Niemcami. Wolałabym zabłysnąć niż narobić sobie siary. W stajni sprzątałam pajęczyny. Daniel siadł dzisiaj przy fortepianie, coś zagrał, ale nie dużo. A ja tak dawno nie słyszałam jak gra... Sama długo nie grałam :/ Mamy pomalowany przedpokój. Na biało, czyli dużej różnicy nie widać.


  Był WF z Niemcami z wymiany, ale na całe szczęście była Kamila, która tłumaczyła, jak w porównaniu z nami to zawodowo, więc nie musiałyśmy nic robić. Pierwszy WF był z panem, było mało osób 3 dziewczyny i kilku chłopaków, było fajnie. Ćwiczenia z siaty, trafianie w materace i Seba puszczał muzykę. Niemcy byli spoko. Tylko jedna wydawała mi się taka dziwna. Napisałam tą motywację i oddałam to na spotkaniu. Grałam na klawiszach, ale coś mi dzisiaj to ładnie nie brzmiało :/ Mój nowy utwór jest myślę, że gotowy, nazwałam go ,,Tęsknota", ale muszę jeszcze poćwiczyć go grać. Czytałam książkę. Marta jutro nie idzie do szkoły ;/ 


  Na biologii po raz 3 oglądaliśmy ten sam film... Na angolu nic nie robiliśmy. Po szkole jechaliśmy w odwiedziny do Sary (miała operację kolana i nie chodzi do szkoły). Jej mama jest fajna, było śmiesznie :P Potem przyjechała też wychowawczyni i czuliśmy się jak na godz. wychowawczej. Była pizza ^^ I dobre rzeczy. Nie pojechałam do koni, jednak zostałam u Sary trochę dłużej. Jutro mamy iść na urodziny do wujka Rafała, czyli znowu Marlena nie przyjedzie... Coś nie pisany mi ten trening. Może popołudniu po egzaminach ? Albo niedziela ? Grałam na keyboardzie, a w szkole na fortepianie zrobiłam premierę utworu ,,Tęsknota" bo tak go nazwałam. Akurat IIIB miała WF, a ja grałam po dzwonku przed lekcją, czekaliśmy na panią, to oni się tam przebierali i na pewno słyszeli. Daniel na 100 % też. A nawet ktoś wyszedł z szatni zobaczyć kto gra, ale nawet nie wiem kto to był. Mam nadzieję, że myśleli, że ładnie. Tata zaczyna malować duży pokój. Pozdejmowałam ze ścian wszystkie plakaty, bo liczę na to, że mój też pomalują. Ha ! naczółek jest już prawie skończony - wreszcie


  Pogoda zepsuta... Ale Komedia chodziła ładnie ;) Ustawiłam tor na kłusa- cavaletti, slalom, drągi proste i krzywe. Zatrzymania z kłusa <3 Wspaniale ! Nie warto się poddawać, praca nie poszła na marne. Cierpliwość i zdeterminowanie i się udało. Liza miała niespożytą ilość energii. Już na padoku coś świrowała, dlatego wzięłyśmy ją na lonżę bez lonży. Pobiegała dość długo i wcale się nie zmęczyła. Marleny dzisiaj nie było, bo musieliśmy iść na urodziny. No ok, ma być jutro. Na urodzinach było trochę dziwnie. Czułam się jakbym tylko zawadzała. Nie było miejsca przy stole to wydelegowali nas na kanapę. Jedzenie było dobre, ale zbytnio się nie najadłam, bo nie będę się pchała do stołu by sobie ładować. Głaskałam ich kota i siedziałam z kuzynem u niego w pokoju. Oglądaliśmy filmiki na yt. Wyprałam w końcu Komediowe białe nauszniki. Zaczęłam też prać owijki, ale nie skończyłam, bo się nie wyrobiłam w czasie, musieliśmy iść.


  Fajny dzień ;) Ale trochę przybijający. Dużo się działo. Rano byłam w kościele. Wyprałam do końca owijki. Przyjechała Marlena :) Bardzo fajny trening. Taki, o jaki mi chodziło, że mogę się coś z niego nauczyć. Ale kilka pochwał też zebrałyśmy. Marlena wsiadła na nią na chwilę, no bo musiała, żeby wiedzieć jak prowadzić trening. A Komedia bunt. Marlena przyznała, że widać, ze koń jest do mnie przywiązany. ( :D ) Były ćwiczenia na dosiad, poprawiałyśmy zebranie i moją nieszczęsną rękę. Ale było super ;D Komedia cudownie chodziła w zebraniu, ładnie się słuchała moja kochana <3 Pewnie będzie zmęczona, taka to zła pańcia... A Marlena miała staż w Lewadzie, tam gdzie stoją konie Blanki ! I bardzo podobał jej się limonkowy komplet :P Wgl fajna jest Marlena, dało się normalnie pogadać. Potem dałyśmy jej pojeździć na Lizie. Było całkiem nieźle. Wgl ostatnio Lizi ma jakiegoś powera. Skoczyły nawet krzyżaka. A ja to piękny numer odwaliłam xD Idę przed siebie, patrzę za siebie na konia ,,cześć Komusia" i dup w ten kamienny stolik xD Jak w kreskówkach. I teraz noga mnie boli. Ala też jeździła na Lizie. Ustawiłam czworobok to przyszli sąsiedzi, czy można się kiedyś umówić na jazdę. Uf... ostatnio tyle tego wszystkiego się dzieje, że ja ledwo co mam czas na to, żeby oddychać. Zbytnio mnie to nie jara, bo Ania i tak odbierze mi połowę kasy, niech konie mają chociaż kowala. Kiedyś się z nimi umówię, ale nie teraz. Teraz to mam te durne egzaminy. Miałam się coś pouczyć przez ten weekend, ale olałam szkołę. Zapomniałam, że mam zadanie z maty. Przed chwilą się skapłam. Mogłabym je zrobić jeszcze rano, ale problem w tym, ze ja nie mam pojęcia które to było zadanie. Jak mnie matematyczka jutro weźmie do tablicy to będzie rzeź. Patrycja pisała czy jadę do lasu, ale dziś nie mogłam, miałam trening. Pod koniec przyszedł do nas Dawid z Haną, trochę pogadaliśmy, przejechałam się kółko na Hanie. Jeszcze te bierzmowanie, komunia, egzaminy, będzie majówka to chcemy jechać na zawody i jeszcze Marta ma urodziny, no i potem Sara. Wszystko na raz ! A ja zwariuję...


  Jutro egzaminy a ja czuję, że to zawalę. Dwie godz. czytałam zeszyty. Nie wiem... Byłam w stajni, wyczyściłam Komedię i poćwiczyłyśmy sztuczki <3 Lizi poszła na jazdę. Najpierw ja na niej jeździłam, potem Ala. Kłusowałam i galopowałam, ale Liza coś po weekendzie turbodoładowania, dzisiaj była dość zmulona. Okropnie silny wiatr. Na całe szczęście dość ciepły. Marlena przysłała mi fotki. Ładnie zrobiła ;) Ja też powysyłałam te jej na Lizie. I właściwie na tym się kończy dzisiaj moja rola.

Pamiętnik z końskiego grzbietu IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz