Rozdział 36

2 2 0
                                    



        Czarnulcia na 7 urodziny <3 Dostała pedigree rodeo. Byłam po nie w Biedronce i po Pufii. Bawiłam się z nią na dworze piłko-sznurkiem. Byłam na zawodach. No było fajnie, ale to powinien być szczęśliwy dzień - a nie był. Pogoda nie dopisała. Było chłodnawo i co chwilę padał deszcz. Na torze w sumie to nie było aż tak widowiskowo jak myślałam. Tylko raz jakaś mała dziewczynka zaliczyła glebę na mini LL. Dominika miała dyskwalifikację za trzecie nieposłuszeństwo konia. Marcie poszło lepiej, miała przejazd na czysto, ale pojechała rów nie z tej strony co trzeba, czyli też przejazd niezaliczony. Dominika pewnie nieźle wkurzona wewnętrznie, na początku była chyba załamana. Oglądałam całe zawody. Paulina też była. Stałyśmy obok sędziów z Davidem. Pogadałam z nim i już wiem o co chodzi z tą całą aferą. Wszystko wina Patrycji. Każdy ma swoje za uszami, ale takie obelgi teraz lecą na Davida, jeszcze cała wieś stawia się przeciwko niemu, bo wierzą w te brednie. Mamie też już Sonia nagadała jakiś głupot. I jeszcze podobno ktoś chciał iść do mamy do pracy powiedzieć jej, że ma nie brać drewnianych klocków od Davida i powiedzieć córkom, że mają z nim nie gadać i na niego uważać. Jakie To Durne ! Sorry, ale nie wytrzymałam. I jeszcze mi czego... Ja na pewno nie będę się od niego odwracać, tym bardziej że David nic złego mi nie zrobił i ja też złego słowa na niego nie powiem. Bo ja jestem lojalna. Powiedziałam im o siodle. Jeśli nie pani Hila, to możliwe że Kasia nagadała Ani, no i oczywiście nastawiają ją przeciwko niemu. Teraz może rozpętać się piekło. Nie wyobrażam sobie że ta cała zgraja skłóconych ludzi ma organizować jedne zawody. Na szczęście sprawami z końmi zajmują się dziewczyny, a nie Andrzej. Kasia raczej nie, ale Patrycja jest ugodowa, myślę że będziemy w stanie się dogadać. Już się dowiedziałam że mają być oprowadzanki i Andrzej mówił że Komedia i Liza na pewno. Szkoda że mnie się nikt nie pyta o zdanie... Najwięcej przy tych koniach robię, a potem mogę się w dupę pocałować. Nie, nie dam się tak wykorzystywać. Z Komedią chcę się wkręcić w pokaz sztuczek, nie chcę robić na niej oprowadzanek. To byłoby takie sztuczne i niekomfortowe. Ona też nie chce iść na oprowadzankę. Mogę zabrać Lizę, Ala jest za. A jak powiedzą, że mają iść dwie to co ? Nie dam rady oprowadzać dwóch koni na raz. A Ala nie da se rady, a ja nie dam żadnego konia do oprowadzanek np. Kasi. Ewentualnie poproszę Paulinę, ale nie dam komukolwiek za mnie decydować. Może być, ale na moich warunkach. Jak ja to wszystko przeżyję... Ta głupota ludzi wywołuje u mnie osłabienie. Życie w ciągłym strachu. Nie pozwolę by mojej Komedii stała się krzywda. Nie oddam jej, nie będą w stanie mnie od niej oderwać. Ja ją kocham. Kocham tak bardzo, że nikt sobie tego nie wyobraża. Nie zostawię jej, nigdy. Jest moja, nie ważne co pisze na papierach i kto za nią zapłacił. Ja oddałam jej całe swoje serce, a to jest większa zapłata - Co ważniejsze, należy do niej, a nie do osoby która ją sprzedała. Ona o tym wie, nie powie tego bo nie potrafi i nie musi bo ja rozumiem, też mnie kocha i ja jestem jej właścicielem. Dzisiaj w łazience płakałam gdy wyobrażałam sobie najgorsze scenariusze jakie mogłyby się stać. Poczułam się tak, gdyby to już się stało. Ale nie opuściłam jej, mogę ryczeć, ale tego nie zrobię, nie zostawię jej. Choćbym miała być tylko na nią patrzeć. Nie zależy mi na jazdach, mi zależy na niej. Choć i tak nie potrafiłabym patrzeć jak ktoś inny na niej jeździ... To kiedyś mnie wykończy. Dlaczego ona nie może być moja ? Zmieniając temat... Bartka nie było na zawodach. Podobno miał startować, ale jednak go nie było, nikt nie wie czemu. Mówiłam Paulinie że go kojarzę, a ona mówi, że jego to wszyscy kojarzą, bo to taki gwiazdor. Czyli nawet jeśli bym na coś liczyła, to raczej nie mam szans... Nie wiem skąd mi się to bierze, ja go widziałam tylko 2 razy ! Może po prostu, bo mi tego brakuje... Ale w sumie to nic nowego. Właściwie to zawsze nie mam na co liczyć. W ogóle to chyba nawet nie powinnam uczyć się matematyki... Marlena miała jutro być, ale nic nie odpisała czyli raczej jej nie będzie i z treningu dupa. Po zawodach siedziałam tam jeszcze chwilę z dziewczynami, zjadłam grillowaną kiełbasę. Nic mi się nie chciało. Nie byłam dzisiaj u nas na stajni. I tak nie miałam w planach dzisiaj jeździć. Miałam grabić ujeżdżalnię, ale to chyba może jeszcze zaczekać. A gdyby Ania coś jeszcze mówiła o tym siodle to jej powiem, że jechałyśmy razem w teren, nie będę chamem, chciałam być miła to pożyczę. A jak mi powie, że to ich siodło i powinnam się najpierw zapytać, to jej powiem, że mnie jakoś nikt się o zgodę nie pytał jak pozabierali moje czapraki i sprzęt i wywieźli to gdzieś na kilka miesięcy xd


  Nie byłam w stajni. Nie było Marleny, nie było treningu, nawet pogody nie było. Ciągle tylko na zmianę lało, świeciło słońce, lało itd. ... Za to dobra wiadomość jest taka, że przyjęli nas do tych testerów :D Teraz będziemy robić kąpiele ^^ I to z nową szczotką :) Siedziałyśmy z Alą same w domu. Wyprałam tęczowy uwiąz. Na obiad ugotowałam zupę głodu.  Czytałam ,,Pamiętniki wampirów". Muszę oddać to do biblioteki, ale chcę ją skończyć. Oglądałam horror na yt. Chciałam patrzeć na następną część Paranormal Activity, ale było tylko po angielsku, więc włączyłam jakiś pierwszy lepszy. ,,Istnienie" całkiem fajne do obejrzenia, nie takie straszne. Jutro do szkoły. To ostatni poniedziałek w tej szkole. Jakoś to do mnie nie dociera. W sensie nie jest mi przykro, ale wydaje mi się tak, że ,,ostatni? co ty bredzisz?! Przecież będzie ich więcej" To w sumie dziwne uczucie... Chcę żeby była lepsza pogoda. 

Pamiętnik z końskiego grzbietu IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz