Rozdział 39

4 2 0
                                    


  Ginger popsuła mi lampę... Paulina do nas przyjechała, ale była taka przybita. Jak wsiadła trochę na Lizę to nie umiała zakłusować i zrezygnowała. Nie starała się zbytnio i koń to wyczuł, bo jak Ala weszła to był kłus od razu, a nawet i galop i potem pierwszy raz w drugą stronę. Jeździły dziś pierwszy raz drągi w galopie. Było ok, tylko że Liza wyrywała do przodu. Ja miałam sesję, ale muchy wszystko popsuły, a jak nie to, to koń co chwilę chciał żreć xd ! Ja zawaliłam ze swoimi minami, włosy choćby w ogóle nie rozczesane, Ala średnio się spisała w roli fotografa i ogólnie sesja średnio mi się podoba. Miałam nadzieję, że wyjdą lepiej, ale więcej się nawkurzałam niż pozowałam. Jakiś facet z działki dał nam prince pola :P Ale za to fajnie mi się jeździło. Najpierw na oklep i nawet galopowałam :D To mój drugi raz, a pierwszy poza stajnią. Potem w siodle i też było fajnie tylko w nogi szczypało. Wyprałam Komedii popręg. A potem cała reszta dnia została na obrabianie zdjęć. W sumie po obróbce dało się wybrać coś fajnego. Wrzuciłam na fp 1 zdjęcie i po kilku minutach już 60 like ! No to nieźle ;) No i sprzątnęłyśmy boksy.


  Ewka była dzisiaj z nami, bez mamy. Z Komedią jazda ujeżdżeniowa, koniś choć dawno tak nie chodził to wszystko pamięta. Czekamy na Marlenę, niech da nam kolejne zadania bo to już mamy obcykane. Bardzo ładne zebranie, w galopie też ;) Program wyszedł nieźle, gdyby nie te muchy, to może nawet i prawie idealnie. Nie wiem czy jedziemy na te zawody... w sumie teraz to mi już i wszystko jedno... Ala z Lizą też sobie nieźle radzą, o wiele lepiej z zakłusowaniami, no i galop na dwie strony. Ewka nie wsiadała. Ania założyła sobie fejsa... To trochę jak być podsłuchiwanym. No ale czy to że nie zaakceptuje jej zaproszenia coś zmieni ? Nie. I tak może zobaczyć wszystkie zdjęcia - Teraz ma nas pod obserwacją. Może dostrzeże ile ten koń dla mnie znaczy. Dostałam telefon ze szkoły. Usłyszałam coś czego nie chciałam słyszeć. Klasy THK (hodowca koni) nie będzie bo za mało chętnych... Dlaczego nie mogą zrobić łączenia ?! W takich chwilach żałuję że nie urodziłam się 12 dni wcześniej. Byłabym innym rocznikiem i bym się załapała. Ale i tak obiecuję, że jeśli zdobędę od nich książki, to je pożyczę i będę się z nich uczyć. Gdy ta pani kazała mi wybrać rolnika czy weterynarza to brzmiało jak najgorszy wybór w życiu. Proponowała weta, ale ja wiem że się nie nadaję. Ja to zaznaczyłam tak w ostateczności. Niektórzy boją się pająków, a ja boję się igieł. Nic z tym nie zrobię. Powiedziałam, że rolnika, a ona czy na pewno bo jestem taką drobną osobą, a tam są ciągniki, pługi... to brzmiało tak strasznie. No ale co tam, traktorów się nie boję. Jakoś dam radę. Więc ostatecznie rolnik. Ciężko się z tym pogodzić, bo jednak to nie jest to o czym marzyłam. Ale tamtej klasy po prostu nie będzie... Nie mam swojego gospodarstwa, no ale gdzieś w okolicy chyba nie będzie problemu żeby jakiekolwiek znaleźć. A ja jako osoba wierząca codziennie modliłam się, po 10 razy Ojcze Nasz, Zdrowaś Mario i Aniele Boży... Jeśli to miał być test, to nie, nie zwątpiłam. Najwidoczniej Bóg tak chciał. Gdy się rozłączyłam to nie wiedziałam czy mam się śmiać czy płakać. Co ja wgl robię ze swoim życiem ? Takie oceny, a idę na rolnika. Weterynarz lepiej brzmi ale po takim technikum trzeba iść na studia żeby coś z tego mieć. Rolnikiem też nie będę, ale to już lepsze. Dotąd nie miałam pojęcia, ale dzisiaj to sprawdziłam i już wiem, że po tej szkole wybieram się na studia zootechniczne, bo tam jest też taki kierunek z hodowlą koni. To lepiej dobrnąć do takich studiów przez rolnika niż weta. Jest jeszcze ta druga szkoła (fryzjerka), ale nie chcę tam iść. Nie podobały mi się te lafiryndy. A swoją hodowlę i tak będę mieć. Nie wiem jak, ale to mój cel życiowy i jakoś go osiągnę. Będę mieć tą hodowlę ! A tymczasem pojeżdżę traktorem... Zapewne będę najmądrzejsza w klasie, i wcale się nie zdziwię jeśli będę tam jedyną dziewczyną... wspaniale... Nie wiem, ale chyba wybrałam najlepsze z możliwych. Z tego przejęcia wyszorowałam dzisiaj podkładkę pod siodło i dwa czapraki. Byłam z tatą i Alą na rolkach po stypendium w gim. Dostałam 250 zł. Jakby tak zliczyć moje oszczędności + kasa od Darii za książki, którą dostanę, to mam 500 zł. A tata zamówił mi w końcu dzisiaj mój kask :D


  Co za dzień... Z Komedyjką ujeżdżenie, ćwiczymy program. Gdyby nie te nieszczęsne zagalopowania byłoby świetnie. Koniś fajnie się zbiera, ale wszystko psują te muchy, koń się trzepie... Czemu te darmozjady nie mogą być roślinożerne ?! Do tego upał, kłus ćwiczebny na wybijającym koniu nie ułatwia sprawy... ale nie ma co narzekać, koniś jest kochany <3 Trochę do pchania, ale na zawodach i tak pewnie byłoby wręcz przeciwnie. Nie mam pojęcia czy na nie jedziemy czy nie. Ala i Ewka lonżowały Lizę. Przyszła moja paczka z szamponami :D Od jutra zaczynamy po kolei je testować ^^ Ale Komedia będzie miała kąpieli... Co do mojego kasku, napisali że taki już nie jest w ofercie, został zastąpiony innym przez dystrybutora i mogą mi wysłać inny albo zwrócić forsę. No kurczę... ! Nie chcę kaskotoczka w zamian, takie badziewie to ja już mam. Najgorsze jest to, że w dalszym ciągu nie mam kasku, a inne są o wiele droższe i wcale nie takie fajne... Jutro mamy jechać do jeździeckiego (chyba) no to może tam coś wyhaczę. Ale kaski zwykle mi się nie podobają. Grałam na keyboardzie, wymyślałam jakąś swoją kompozycję, ale nie wiem jak ją nazwę. Dość wcześnie dziś wróciłyśmy ze stajni i miałam taką ochotę wyjść gdzieś z domu żeby coś porobić. Chciałam iść na basen, ale Marta miała już w planach iść na jagody. Huśtałam się na balkonie rozmyślając. Jutro mają być listy przyjętych. Wisi nade mną ta myśl, że będę jedyną dziewczyną w klasie. No choćby jedna inna by się przydała. W sumie to się dzisiaj zdziwiłam jak zobaczyłam na fejsie stronki od Sebuha (kolega Daniela) że interesuje się maszynami rolniczymi. Może wbiję na praktyki xd Ciekawe czy też tam idzie na mechanizację maszyn rolniczych. Jakoś chyba się z tym pogodziłam. Nie mogę nic zrobić. To był najlepszy wybór z możliwych. Na pewno bardziej widzę siebie na polu niż ze strzykawką w sterylnej lecznicy. Dam radę. Mam nadzieję, że los wynagrodzi mi moją stratę może jakąś miłością. Chcę zobaczyć jutro te listy. Rzucałam Czarnuli sznurek na łące. Grałam w simy.

Pamiętnik z końskiego grzbietu IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz