Rozdział 56

3 2 0
                                    


  Myślenie czasem wymaga czasu. A ja już powoli wiem co chcę robić. Na razie trochę pounikam naszej stajni, bo na ich gęby to nie umiem już patrzeć. Dzisiaj tam nie byłam, ale jutro wpadnę po kolejną porcję sprzętu i zmienię Komusi kantarek. Potem idę do Patrycji. Tak w odwiedziny, bo nie opłaca mi się jechać taki kawał tylko po rzeczy, z resztą nudzi mi się w domu. Nie jestem do tego przyzwyczajona. Bez koni nie umiem funkcjonować. Patrycja mówiła, że spoko możemy wpadać. Nie wiem co z tego wyniknie. Może wsiądę trochę na Erkę.  A u nas w stajni muszę przeczekać tą wojnę. Im w końcu się zapomni, a wtedy ja będę miała spokój. Nie zostawię Komedii tak łatwo. Jeszcze do niej wrócę. Potrzebowałam po prostu czasu, by sama siebie do tego przekonać. Mój plan powoli nabiera mieć znaczenie. Muszę ich trochę postraszyć i powalczyć o swoje. Dużo ryzykuję, ale ,,kiedy czegoś gorąco pragniesz, to cały wszechświat działa potajemnie, by udało ci się to osiągnąć" - ten cytat przeczytałam już dzisiaj tyle razy w książce ,,Alchemik", że powoli zaczynam w to wierzyć. I dziwne, bo w końcu czuję, że wszystko się uda. Będzie dobrze. Choć nie wygrałam w totolotka... Wiem też, że muszę przystopować z kupowaniem sprzętu. A raczej zrezygnować całkowicie. W takich chwilach jak ta, staje się mało przydatny. A ja muszę jakimś sposobem nazbierać na swojego konia. Muszę w końcu zejść na drogę swojego przeznaczenia. Postaram się zrobić wszystko co mogę, by spełnić swoje marzenie. Właściwie, ta cała pewność, przyszła mi dopiero teraz gdy otworzyłam pamiętnik. Jeszcze rano nie miałam w ogóle chęci do życia i nie wiedziałam czym się zająć. Robiłam te wszystkie rzeczy, ale tak jakby bezuczuciowo. Czytałam ,,Alchemika". Przyniosłam sobie całą stertę rzeczy do prania, także teraz musiałam to myć : bacik, wstążki, kask, cordeo, uwiąz, futerko na nachrapnik i kantar. Na dzisiaj tyle zrobiłam. Była fajna pogoda, że aż żal było siedzieć w domu. Chciałam iść z Karoliną na spacer z psami, ale nie odbierała telefonu. W sumie to chciałam się przejść z psem, ale jakoś nie miałam siły rozmawiać. W końcu zadzwoniłam do Marty, żeby przyjechała tu na bloki. Grałyśmy jojo i trochę siedziałyśmy na huśtawkach. Z nią to chyba zawsze chce mi się rozmawiać. Nawet o koniach, bo ona choć niezbyt w temacie, to zdaje się to wszystko ogarniać i doskonale mnie rozumie. Gadałyśmy też o szkole i znowu jaram się nową szkołą i że poznam nowych zajefajnych ludzi. Nie umiem się doczekać. Liczę też na przystojniaków. A propos Dawid i Mejicano mają swój osobny fanpage i fanki za nimi szaleją. W sumie się nie dziwię, bo są niesamowici, a do tego i przystojni. Najfajniejsze jest to, że mieszkają niedaleko i być może pojadę kiedyś ich odwiedzić. A no bo co ? Być może chcę dlatego, że Dawid jest przystojny (ma super włosy *o*) no ale dlaczego nie ? Jest w moim wieku, a to zawsze jakieś nowe znajomości z fajnymi ludźmi. Myślę, że kiedyś się wybiorę, jak będę mieć bilet miesięczny xP Wtedy będę mogła se jeździć, bo tak to szkoda mi na bilety :/ Jutro idę do Marty na gofry, w końcu ! Oglądałam film ,,Piękne istoty" - super !


  Dzień chyba pozytywny. Rano byłam na gofrach u Marty i oglądałyśmy Teenwolf. Czytałam ,,Alchemika". Andrzej do mnie dzwonił, że zabiera konie na bryczkę. Dobrze, chociaż zadzwonił. Wiedziałam o której muszę być w stajni. Przywitałam się z Komedyjcią i przyniosłam jej czysty kantarek różowy. Kowal i jego pomocnik też tam byli z bryczką. Na sam ich widok wiedziałam, że będzie bekowo xD Ich teksty są po prostu zabójcze xD Typu : - a masz chłopaka ?, - ja szukam żony rolniczki xD, - fajna jest praca na farmie ? dobrze płacą ? - Ja będę konie hodować - To ja chyba też chcę taki zawód, - Ty tu nie bajeruj dziewczyn ! - A może ty ! Ty masz żonę i dziecko ! - To jeszcze ktoś dodatkowy na boku może być co nie ?, - Ja ty to chyba możesz, ino takie 90+ xD On ma 14 lat (choć nie wygląda) i chce mój numer. Wyszło na to, że nie dostał. Ma ładne oczy, ale tak to raczej sorry koleś. Fajnie bekowo się z tobą gada, ale nic poza tym. ,,Ja muszę odwiedzić kiedyś mojego męszzzza Dawida od Mejicano" xD Mamy z Martą bekę. Jak Andrzej pojechał się przebrać to powiedziałam temu gostkowi (nie wiem jak się nazywa, jak go wołają to ino ,,młody") co sądzę o właścicielach, bo to chyba żadna tajemnica. Tym bardziej, że mnie popiera. Kowal przyjechał w bryczesach, jego konie wyczyszczone, szły spokojnie... A te nasze przy Andrzeju prezentowały się jak narwane szkapy... Ja wiedziałam, że tak będzie. Wyrwały kłusem od razu jeszcze na placu. A kowal za nimi stępem i woła - To trzeba powoli ! (Do nas) - Patrz jak lecą ! - No mówiłam że tak będzie. Ale czuć, że o wiele bardziej wolą rozmawiać z nami niż z Andrzejem. Z nim to tak zamienią te słowa co trzeba, a z nami nawijają cały czas, byle o czym, ale żeby nawijać xD Oni odjechali, a ja miałam jeszcze 30 min czasu zanim miałam być u Patrycji. No to przejechałyśmy przez las. Miały pół godz. i jeszcze się spóźniły xD Patrycja tak jak myślałam, myślała, że będziemy z końmi. Pogadałyśmy, powiedziałam jej jak się sprawy mają. Ale to minie. To bardzo do przewidzenia. Dała nam pojeździć na Erze. Najpierw jeździłam ja, potem trochę Ala. Dominika mnie widziała, zapewne rzuciła jakieś kąśliwe komentarze, ale to w końcu ja decyduję, co robię ze swoim życiem. Może ona nie lubi Patrycji, ale to, że ja ją lubię, nie powinno mnie spychać na drugą półkę w jej oczach. Jeśli kieruje się zasadą, że jeśli chcę lubić ją, to nie mogę lubić jej (Patrycji) to niech spada na drzewo. Bo jej powinno być nic do tego z kim ja się kumpluję. Może nie mam zamiaru obrażać się na wszystkich dookoła, tylko dlatego, że inni mają do siebie jakieś wąty. A bądźmy szczerzy, każdy coś swoje za uszami ma, i Patrycja, i Dominika. Jakbym miała się na wszystkich obrażać, to zostałabym bez znajomych. A jednak znajomości się przydają. A Erze jeździło mi się dość przyjemnie, bo to jest fajny konik, tylko nie każdy to dostrzega. Potrzebuje cały czas przyłożonej łydy i to dość męczące, szczególnie w galopie. Nosi dość wygodnie, tylko łyda musi cały czas pracować. U Komedii wystarczają impulsy. Za to Era fajnie się zatrzymuje i od razu robi zagalopowania. A Komula się rozlatuje ;/ Poskakałam też z kłusa krzyżaki. Dla Ery to było takie niskie, że olewała sprawę. Przekułsowywała to zamiast skakać. Dziwnie, bo Komula te wyższe skakałaby w susach. W końcu jeździec dupa się ogarnął i koń choć raz skoczył tak jak powinien. Ogólnie to co było źle, wynikało z moich błędów, ale co koń to jeździ się inaczej. Musiałam trochę zmienić dosiad, bo jak siedziałam tak jak na Komedii to ją to automatycznie zwalniało. Co koń, to inna jazda. Ale było fajnie. Ala też zagalopowała na niej, choć przy zagalopowaniu było trochę trudności. W drodze powrotnej znowu zawitałam w stajni, bo konie już wróciły. Byłam przytulić Komusię <3 Musi dać radę to wytrzymać. Martyna przyniosła nam 3 szczury, bo jedzie na wakacje. Będą tu na przechowanie 2 dni. Ginger na nie warczy xD

Pamiętnik z końskiego grzbietu IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz