Rozdział 9

337 18 0
                                    

Maze 

- Dzieciak. - warknęłam.

Kto normalny się tak zachowuje. Rzucił mną jak jakąś szmacianą lalką. Niepotrzebnie się w to wszystko wymieszałam. Mogłam wrócić do mieszkania i zająć się swoimi sprawami. Zwłaszcza, że dostałam nowe zlecenie. Nie zdążyłam go sprawdzić, ponieważ natychmiast po powrocie do miasta przyjechałam do klubu.

Nie rozumiem po co przejmuje się tym dupkiem. Mogłam zostawić go samemu sobie.

Skrzywiłam się, gdy przypomniałam sobie główny powód dlaczego to zrobiłam. Jego decyzję w mniejszym lub większym stopniu ma na mnie wpływ. Zresztą jak wszystkich ludzi mieszkających tym mieście. Jak choćby afera z bronią. Przez całą tą akcje ludzie byli bardziej ostrożniejsi w tym mój cel. Przez to wszytko zrealizowanie zlecenia zajęło mi znacznie więcej czasu niż zwykle. 

Wtedy zaczęłam bardziej przyglądać się poczynaniom zarządcy. Teraz mam tego skutki. 

Zaczęłam się ponownie szarpać, ale na niewiele się to zdało. 

Kiedy winda wreszcie się otworzyła, zaczęłam szukać czegoś czym mogłabym się uwolnić. Podeszłam do barku, gdzie nadal znajdował się pozostawione przez mnie przedmioty. Z nie małym trudem próbowałam chwycić nóż jednak nie byłam w stanie tego zrobić. Z drugiej strony czy by mi w czymkolwiek pomogło. Jest w końcu znacznie większy od dziurki na klucz. Jedyne co mogłabym nim zrobić to sobie większą krzywdę. 

Obróciłam się i pochyliłam w stronę zegarka, który już po chwili znalazł się w moich ustach. Teraz tylko musiałam go umieścić w dłoniach. Tylko jak skoro mam je zapięte za plecami. W tedy zobaczyłam kanapę i zrozumiałam jak mogę to zrobić. Po prostu położę go na niej i usiądę obok. Natychmiast zaczęłam realizować mój plan i już po chwili miałam zegarek w dłoni. Wyciągnęłam mała igiełkę i umieściłam go w miejscu zamka. Byłam coraz bardziej sfrustrowana tym, że nie przyniosło to żadnych efektów. Miałam ochotę krzyczeć. Przecież zawsze działa. Co jest nie tak z tym zamkiem? 

Wściekła włożyłam go z powrotem i zaczęłam intensywnie nad tym myśleć. Może to wina pozycji w jakiej się znajduje. Albo mojego samopoczucia. Chciałam tak bardzo stąd uciec, że nie skupiłam się na ruchach jakie wykonywałam. Nie miałam zamiaru spotkać Dexa. A ty bardziej Draka. Nie po  tym co mi zrobił.

Nawet teraz gdy sobie to przypomnę czuje jak ogarnia mnie pragnienie, którego od dawna nie czułam. Jak ktoś taki jak on mógł mnie doprowadzić do takiego stanu. Jest nieodpowiedzialnym przesadnie pewnym nadętym pajacem, który myśli, że wszystko mu wolno. A to przecież nie prawda. Przynajmniej nie u mnie. To, że tutaj rządzi niczego nie zmienia nie zamierzam dać sobą pomiatać. Nawet komuś takiemu jak on. 

Westchnęłam. Kogo ja chcę oszukać. Może udałoby mi się bardziej nad sobą zapanować gdyby nie jego wygląd. Ciemne niczym kruk włosy. Choć jestem pewna, że słyszałam określenie kruczoczarne idealnie go określa. Jego stalowe tęczówki wręcz powodują u ludzi ciarki. Co jest przecież nie dopuszczalne. Może to działać na inne kobiety, ale nie na mnie. Jeszcze to beznadziejne określenie jakim mnie nazywa - piękna. Jestem prawie pewna, że nie mam nic wspólnego z Bellą, więc mógłby sobie darować najbardziej szpanerski tekst na podryw. Przecież doskonale wiem jak wyglądam posiadam w końcu lustro.

Często go wykorzystuję w pracy. Zwłaszcza, gdy moim celem jest mężczyzna. Chociaż już raz zdarzyło mi się poderwać kobietę. Jeśli tak można określić naszą naprawdę parominutową znajomość. Nie zamierzałam mieć z nią dłuższego związku niż było to konieczne. Wręcz przeciwnie chciałam jak najszybciej pozbyć się konkurencji. Zwłaszcza, że nie miała żadnych zasad oraz zahamowań. Nie zamierzam tolerować krzywdzenia dzieci. Choćby nie wiem jak podli byliby ich rodzice. To, że miała na nich zlecenie nie znaczy, że mogła pozbyć się całej czteroosobowej rodziny. 

Zabójcza Piękność #5 [ZAKOŃCZONA] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz