Rozdział 32

271 14 0
                                    

Maze 

Stanęłam na pierwszej stacji benzynowej od momentu, gdy zapaliła mi się lampka na desce rozdzielczej. Przynajmniej o tyle dobrze, że jakaś była. Zwłaszcza taka, która jest czynna dwadzieścia cztery na dobę. Jeszcze tego by mi brakowało, żeby utknąć w połowie drogi. Był środek nocy i w ogół ani żywej duszy. No cóż najwyraźniej ta droga już nie jest tak często użytkowana, od kiedy niedaleko powstała autostrada. Wcale nie dziwię się ludziom, że woleli tamtą. Tutaj nawierzchnia asfaltu jest w okropnym stanie. Cała popękana z kilkoma nie załatanymi dziurami. Jedyny powód dlaczego ją wybrałam była ta przeklęta lampa. Zwłaszcza, że na google maps pokazywało, że po drodze będzie stacja benzynowa. A ja wolałbym unikać sytuacji jaka miała miejsce jakiś czas temu. 

Wysiadłam z samochodu i podeszłam do kanistra. Nie zdążyłam jednak nic zrobić, gdy z budynku wyszedł pracownik stacji. Dziwne, bo myślałam, że o tej godzinie większość ma zakaz obsługi klienta. Jedynie wszytko trzeba zrobić samemu i zapłacić przez okienko. Nawet do łazienki nie wpuszczają. Już raz byłam zmuszona pójść do krzaków. Wolałbym nigdy nie powtórzyć takich doświadczeń. Zwłaszcza, że wyszłam w ostatnim chwili, bo ktoś przyjechał na stację. Na szczęście udało mi się wyjść z tego z twarzą kompletnie niezauważona. 

- Pomóc. - uśmiechnął się do mnie szeroko i nie czekał na moją odpowiedź, gdy już trzymał w ręce dystrybutor paliwa. Ja postanowiłam odwzajemnić uśmiech. W końcu co mam do stracenia. - Jesteś stąd? 

- Nie przejeżdżałam i akurat kończyło mi się paliwo. - cały czas uważnie go obserwowałam i jego wzrok stanowczo za często padał na moje usta, zresztą również na biust. Choć miałam na sobie bluzkę, bez dekoltu. Ten jednak wyraźnie na coś liczył. 

Muszę przyznać, że jakby czas był bardziej właściwy pewnie bym skorzystał. Zwłaszcza, że chłopak był naprawdę niczego sobie. Jednak wolę gdy mężczyźni mają mniej chłopięce rysy. On wygląda jakby niedawno skończył osiemnaście. Przynajmniej tego starałam się trzymać. Nawet nie chce myśleć co zrobił by Drake jakby się dowiedział. Nie mi oczywiście, ale jemu na pewno. A jeden numerek nie jest tego wart. Zresztą ja zawsze przestrzegam zawartych umów. Dopóki ze sobą sypiamy mamy siebie na wyłączność. Mam nadzieję, że on również ich przestrzegał. 

- Już wystarczy. Dziękuję. 

- Nie ma sprawy. Zapraszam do kasy. 

Przytaknęłam i ruszyłam za mężczyzną. 

- Długo już tu pracujesz? 

- Od miesiąca to spokojna okolica. 

- Jak dla mnie kompletne pustkowie. - zaśmiałam się. - Nie nudzisz się? 

- Zazwyczaj tak, ale warto czekać. Zwłaszcza jeśli można spotkać kogoś tak pięknego. 

Czyli miałam rację. Przykro mi, ale nici z tego. 

- Dziękuję. - przyłożyłam kartę do terminala, kiedy transakcja została przyjęta powiedziałam. - Jednak spieszę się. Chłopak na mnie czeka. 

Ruszyłam w stronę wyjścia, jednak kiedy poczułam, że ten chwyta mnie za rękę cała się spięłam. Moje ciało było gotowe, żeby w razie zagrożenie zaatakować. 

- Nie musi się przecież dowiedzieć. 

Próbował mnie pocałować, ale gwałtownie się odsunęłam. Posłałam mu zimne spojrzenie, które ostudziło jego zapał, bo puścił mnie i zrobił dwa kroki do tyłu. 

- Jak kobieta mówi nie to znaczy nie. Dowidzenia. 

Szybkim krokiem ruszyłam do samochodu. Robiło się już naprawdę zimno, dlatego kiedy ruszyłam włączyła mocniej ogrzewanie. Od razu poczułam się nieco lepiej. Wtedy uświadomiłam sobie, że miałam wyłączony telefon. Kiedy go sprawdziłam okazało się, że miałam nieodebrane połączenie od dwóch osób Silvi i Matheo. Postanowiła najpierw oddzwonić do Silvi w końcu po co mam sobie zepsuć humor. 

Zabójcza Piękność #5 [ZAKOŃCZONA] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz