Drake
Zachowałem się jak kutas. W ciągu jednej doby już dwa razy naskoczyłem na nią z powodu jej kontaktów z mężczyznami. Co nawet jak na mnie jest sporą przesadą. Zazwyczaj jak miałem ochotę kogoś zabić to nigdy nie było to z powodu kobiety.
Jestem tak cholernie o nią zazdrosny, a przecież nie mam do tego prawa. Nie należy do mnie. To, że od czasu do czasu się pieprzymy niczego nie zmienia. Dopóki jednak będziemy to robić nie mam zamiaru się z kimkolwiek nią dzielić. Nawet jeśli ona twierdzi inaczej. Tylko dlaczego ją przytulam. Na dodatek ją przeprosiłem. Nigdy wcześniej nikomu tego nie powiedziałem. Jak byłem dzieckiem to jedynie mamie, ale od wielu lat nie ważne w jakiej sytuacji się znalazłem te słowo nie przeszło mi przez myśl, a co dopiero gardło. Kiedy zrozumiałem co robię zamierzałem się odsunął, ale usłyszałem jej cichy płacz i nie potrafiłem tego zrobić. Wręcz przeciwnie zwiększyłem mój uścisk.
Naszły mnie najdziwniejsze myśli, jakie kiedykolwiek miałem. Chciałem ją uchronić nawet przed całym światem jeśli będzie to konieczne. Co jest irracjonalne w kontekście bezlitosnej zabójczyni. Teraz jednak była taka krucha. Zwłaszcza w moich ramionach.
- Będzie dobrze.
Szepnąłem mimowolnie, następnie pocałowałam ją w czubek głowy. Wszystko inne przestało mieć znaczenie. Nawet to co się dzisiaj wydarzyło. Cała ta sytuacja z kokainą i Vigilantes przestało się liczyć. Całą swoją uwagę poświęciłem Maze.
Nie wiem jak długo staliśmy w kuchni, ale kiedy się odsunęliśmy pomiędzy nami zapadła cisza. Dziwna krępująca cisza. Nie byliśmy w stanie jej w żaden sposób przerwać. Zresztą nie mogłem nawet na nią spojrzeć, a co dopiero się odezwać. Wydawało się, jakby jakiekolwiek słowo mogło wszystko zniszczyć. Nie byliśmy w związku, byliśmy kochankami, którzy spotykają się jedynie na sex. To co jednak zrobiłem całkiem temu zaprzeczyło.
Powinienem stąd wyjść, ale nie potrafiłem.
- Uznajmy, że tego nie było.
Spojrzałem na kobietę, która rozglądała się dookoła. Miała zaschnięte łzy na twarzy. Gdyby miała choć trochę makijażu, pewnie w tej chwili cały by się rozmazał. Tego dnia jednak była całkiem naturalna. Co nie znaczy, że nie wyglądała pięknie. Wręcz przeciwnie. Miałem wrażenie, jakby stała przede mną nieśmiała nastolatka. A przecież obia te określenie nijak miały się do Maze.
- Ty mnie nie przytuliłeś, a ja nie rozkleiłam się w twoich ramionach.
Dopiero wtedy spojrzała w moim kierunku. Zamiast się z nią zgodzić powiedziałem coś zupełnie innego.
- Zdejmij soczewki.
Wyglądała na zaskoczoną, zresztą nie tylko ona. Musiałem jednak zobaczyć jej prawdziwe oczy. Ta podeszła do zlewu, odkręciła kurek. Umyła ręce, które wytarła leżącym obok ręcznikiem papierowym. Kiedy wreszcie je zdjęła, pokiwałem zadowolony głową.
- W porządku. Myślę, że to będzie najlepsze wyjście. - zrobiłem krok w jej kierunku. Podniosłem delikatnie jej podbródek i wpatrywałem się w jej różnokolorowe tęczówki. Niebieskie wydawało się błyszczeć, zaś w brązowym pojawiły się pomarańczowe plamki. Już dobrze wiedziałem co to oznacza. Zresztą Maze również wiedziała. Nie zdążyłem nic więcej dodać, gdy złączyła nasze usta.
To już kolejny raz, gdy ona, a nie ja to zrobiłem. Zjechałem dłońmi na jej pośladki i uniósłem jej ciało. Weszłem do pierwszego pokoju i jak się okazało dobrze pamiętałem. Byłem pewny, że to jest jej sypialnia. Cała pachniała nią, zresztą kto normalny obok łóżka na broń. Położyłem ją na łóżku i jednym szybkie ruchem zdjąłem z niej spodnie wraz z bielizną. Oderwałem się od niej na chwilę by zdjąć z niej górną odzież. Ta chwyciła za brzegi mojej koszulki, która już po chwili leżała na podłodze. Kiedy jednak chwyciła za pasek nie pozwoliłem jej go odpiąć. Spojrzała na mnie zaskoczona.
.....
CZYTASZ
Zabójcza Piękność #5 [ZAKOŃCZONA]
RomanceMaze jest zabójczynią. Jest w tym najlepsza. Lubi swoje życie, może poza pewną osobą, której brak ułatwiłby jej życie. Szkoda tylko, że akurat go nie może się pozbyć. Drake jest członkiem mafii. Choć nie jest najwyżej w hierarchi zarządza miastem...