Rozdział 16

299 16 0
                                    

Maze 

- Ty chyba zapomniałeś, że moje zdanie jest najważniejsze. 

Prychnęłam poirytowana. Już od pół godziny sprzeczamy się o zasady. Mogłam się domyślić, że nie będzie to takie proste. Każdy z nas ma w głowie własny obraz tego, jak ma przebiegać nasza umowa. Kto by pomyślał, że nawet taki układ może nieść za sobą tyle komplikacji.

Ja mówię jedno, a on drugie. Mam wrażenie, jakby specjalnie negował każde moje słowo byle tylko mnie wkurzyć. 

- Jak wiesz mam swoje obowiązki, których nie mam zamiaru zaniedbywać. Dlatego nie mogę być na każde twoje skinienie! - warknęłam po raz kolejny w ciągu raptem kilku minut. Ten wstał ze stołka stojącego w kuchni. Okrążył blat, który był jedyną moją ochroną. Głupio mi się przyznać, ale sprawiła, że czułam się bezpieczniej. Obróciłam się w jego stronę, gdy ten położył dłonie na blacie uniemożliwiając mi ucieczkę. 

- W takim razie kiedy będziesz w trakcie wykonywania zlecenia dam ci godzinę, żeby ją skończyć i pojawiła się u mnie. Jasne? 

- Jakiś ty łaskawy. 

Mężczyzna uśmiechnął się szeroko i pochylił się, jego bliskość spowodowała, że cała się spięłam. Głupia reakcja bezwarunkowa. 

- Dla ciebie aż za bardzo. Przejdźmy jednak dalej. W końcu oboje mamy ciekawsze rzeczy do roboty. - musiałam przyznać mu rację, chciałam jeszcze dzisiaj odwiedzić brata. - Jakie chcesz słowo bezpieczeństwa. 

- Co? - nie miałam pojęcia o co mu chodzi. 

- Chodzi o wyraz, który będzie oznaczał, że mam przestać. Dający mi sygnał, że więcej nie wytrzymasz. 

Poczułam jak ogarnia mnie złość. Zresztą po jego zadowolonej minie wiedziałam, że to zauważył. 

- Czy wyglądam ci na tchórza? Albo bardziej kogoś słabego. - prychnęłam. - Ja wytrzymam wszystko. 

- Jak chcesz. - wzruszył ramionami. - Jeśli jesteś tego pewna to czemu nie. Czyli jeśli przez pomyłkę wejdę w drugą dziurkę to.. 

- Nawet nie próbuj! - warknęłam. Bez przesady. To, że lubię ostry seks nie znaczy, że pozwolę na coś takiego. Nawet nie chce myśleć, jak osoby, które się na taki rodzaj zbliżenia się decydują funkcjonują. Słyszałam kiedyś, że kobiety po urodzeniu dziecka potrafią się z sikać z powodu zwykłego kichnięcia. Ciekawe czy takie osoby też tak mają. Stop. Nie będę się nad tym głowić. 

- Przecież mówiłaś, że zniesiesz wszystko. 

-  Spróbuj tylko, a zrobię ci drugą bliznę do kolekcji. 

Drake zaczął się śmiać, a ja poczułam dreszcze przebiegające po moich plecach. Bawiło go to. Może niepotrzebnie tak się tym przejęłam. Wygląda na to, że się z tym pogodził. Nagle chwycił za moją twarz. Drugą ręką sięgnął po leżący niedaleko nóż i przyłożył mi do polika. Przełknęłam głośno ślinę. Czułam jak serce zaczyna mi bić ze zdwojoną siłą. Jego uśmiech zniknął i stwierdził poważnym głosem. 

- Masz szczęście, że jesteś kobietą. Aż szkoda uszkodzić tak ładną buźkę. 

Odłożył ostre narzędzie i złączył nasze usta. Całował mnie zachłannie, zresztą nie byłam mu dłużna. Walczyliśmy o dominację i nie zamierzam przegrać. Choć nie była to równa walka. Czułam jak brakuje mi oddechu, mężczyzna jakby to wyczuł i się odsunął. Patrzył na mnie z tym swoim kpiącym uśmiechem, ja z trudem łapałam oddech. Zaś ten wyglądał jak gdyby nigdy nic. 

- Zapomniałem o jeszcze jednej zasadzie. 

- Jakiej? - wydyszałam.

- Pokażę ci. 

Pociągnął mnie za rękę, a ja posłusznie za nim poszłam. W końcu nie miałam większego wyjścia. Byłam naprawdę skołowana, gdy zaprowadził mnie do łazienki i ustawił przed lustrem. Sam stanął za mną i pochylił się do mojego ucha. 

- Zdejmij soczewki. 

- Coo? Nie mam pojęcia o czym mówisz. - próbowałam udawać głupią, ale miałam świadomość jak bezcelowe to jest. Zwłaszcza gdy mężczyzna wysunął szufladę i wyciągnął opakowanie soczewek jednorazowego użytku oraz krople do oczu. Skrzywiłam się uświadamiając, że te które miałam na sobie miałam stanowczo za długo. Zwłaszcza, że już wczoraj czułam jak pieką mnie oczy. 

- Nie masz chyba problemów ze wzrokiem. Co Maze? W końcu ślepy zabójca brzmi naprawdę niedorzecznie. 

Coś w tym jest chociaż ktoś mi kiedyś wysłał filmik. Jak mężczyzn udawał niewidzącego hitmana. Mało śmieszne, ale jakoś to było pierwsze moje skojarzenie. Próbowałam zająć czymkolwiek myśli.

Co miałam zrobić? Przecież nawet przyjaciółki nigdy ich nie widziały. A przecież były mi poza bratem najbliższymi osobami. Czasem miałam wrażenie, że nawet bardziej. Często rozumiałyśmy się bez słów. Pewnie dlatego, że każda z nas miała swoje odrębne życie. Choć różne to nadal tak samo niebezpieczne. Miałyśmy sekrety, ale to w pełni aceptowałyśmy. Każda z nas miała mroczną stronę, ale nie miałyśmy zamiaru się zmieniać. 

- Zdejmij je, albo sam to zrobię. 

Wzdrygnęłam się na samą myśl. Miałam ochotę zapytać jak jednak się powstrzymałam. 

Westchnęłam, próbując się uspokoić. To w końcu tylko kolor tęczówek, wielka mi rzecz. Drżącymi ze zdenerwowania dłońmi zbliżyłam je do oczu. To, że Drake cały czas na mnie patrzy w żaden sposób mi nie pomagało. Dwoma pałacami zdjęłam najpierw jedną soczewkę następnie drugą. Raz się przy tym szczypiąc. Nie byłam jednak w stanie spojrzeć w lustro. Nie cierpiałam ich. Dlaczego więc miałam się katować ich widokiem. Mężczyzna jednak miał zupełnie inne zdanie. 

- Maze spójrz przed siebie. - zaprzeczyłam ruchem głowy i zacisnęłam mocniej dłonie na ściankach umywalki. Ten nic nie robił sobie z moją odmową. Uniósł mój podbródek i kolejny raz rozkazał mi to zrobić. - Będziemy tak długo tu stać, aż nie wykonasz mojego polecenia. 

Zacisnęłam mocniej wargi. Co za uparty człowieka. Nienawidzę, gdy ktoś nie daje mi wyboru a ona to robi cały czas. Dlatego wściekła to zrobiłam. 

Wpatrywałam się w moje odbicie z wyraźną niechęcią, jednak nie trwało to długo. Przeniosłam spojrzenie na Draka, który wyglądał inaczej. Jego oczy zrobiły się ciemniejsze. Zresztą jego milczenie również było zaskakujące. Zazwyczaj już byłam obiektem kpin. 

- Jesteś piękna. 

Zadrżałam zaskoczona. Jedynie ojciec mi to kiedykolwiek powiedział. A przynajmniej z taką szczerością w głosie. W końcu mężczyzna powie kobiecie cokolwiek byle by osiągnąć swój cel. Jakim jest często zaciągnięcie do łóżka.

Westchnęłam, gdy jego usta znalazły się na mojej szyi. Całował mnie swoimi ciepłymi wargami, a z moich usta raz po raz uciekły westchnienia. 

- Masz cały czas patrzeć w swoje odbicie. 

Przytaknęłam omamiona jego bliskością. Nie spodziewałam się po nim takiej delikatności. Tymczasem zaczął rozpinać moją koszulę, która już po chwili leżała na podłodze. Dłoń miał ułożoną na moim brzuchu, biodrami zaś popchnął mnie do przodu. Moje czoło oparło się o zimną powierzchnię lustra. A ten zaczął podgryzać moją skórę aż zaczęły się na niej pojawiać czerwone ślady. Miałam wrażenie, jakby niewiele mi brakowało do osiągnięcia spełniania. A przecież on mnie jedynie dotykał. Choć bardziej pieścił moje ciało. 

Kiedy na moment przymknęłam oczy, ten ścisnął moje biodro i warknął. 

- Nawet nie próbuj. 

Otworzyłam je natychmiast. A ten mruknął z aprobatą. W tedy zobaczyłam w nich coś czego nigdy nie widziałam. Niebieska tęczówka wręcz błyszczała zaś brązowa miała mnóstwo pomarańczowych plamek. Było ich dużo więcej niż zwykle. Wtedy pierwszy raz w życiu poczułam, że może nie są takie złe. 

Jęknęła głośno, gdy poczułam dreszcze przyjemności opanowujące moje ciało. 

N.A.R.A

Zabójcza Piękność #5 [ZAKOŃCZONA] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz