20

2.3K 149 110
                                    

Jedyne o czym teraz myślałem to jak zabić Han Jisunga i nie iść do więzienia. Chociaż myślę, że samo więzienie nie byłoby takie złe. O wiele gorszym byłaby wściekłość Minho Hyunga a przed jego osobą, nie dałbym rady się ukryć.

Więc jedną z lepszych opcji, byłoby tajemnicze zniknięcie, chociaż wydaje mi się, że Hyung bardzo szybko znalazłby winowajcę.

Tak więc plan pozbycia się Jisunga nie wchodził w grę. Chcę przeżyć kilka kolejnych lat zwłaszcza, że chyba w końcu moje życie zaczyna się układać.

Nie jestem tego jeszcze pewny, ponieważ była to tylko jedna randka, co prawda umówiliśmy się na kolejną, ale z tym różnie może być.

Nauczyłem się, że nie można planować czegoś na daleką przyszłość. Dlatego moje życie z Hyunjinem zaplanowałem tylko na kilka miesięcy, w których po prostu randkujemy. Raczej nie myślę, że nastanie dzień, w którym będziemy oficjalną parą.

Piękne, ale raczej nierealne. Muszę pamiętać, że on jest sławnym modelem a ja zwykłym chłopcem z kawiarni.

I przyjaźnie się z Jisungiem.
Han jest naprawdę dobrym człowiekiem, jednak zbyt mocno zależy mu, abym w końcu się z kimś związał.

On chyba o wiele bardziej się boi, że zostanę sam na starość, niż ja sam. Dlatego tak bardzo zależy mu, aby znaleźć mi drugą połówkę. Ewentualnie uwielbia mnie kompromitować.

Doceniam każde jego starania, ale jednak wolę sam zdecydować z kim chciałbym spędzić resztę życia.

                                   ~*~

Wszedłem do kawiarni, o dziwo Jisung przeszedł wcześniej. Zawsze się spóźnia a tutaj nowość. Niestety jest to dość podejrzane i aż boje się dowiedzieć co jest przyczyną tego wczesnego przyjścia.

-Jisung, poczwaro?!- no dobra, to dziwne, że siedzi tak cicho. Zazwyczaj słychać go już z kilometra.

-Jisung, cholera jasna wyłaź! Nikt wczoraj nie zrobił raportu a trzeba jeszcze przetrzeć stoliki i ogarnąć ten cholerny ekspres!

W ostatnim czasie jeden z ekspresów zaczął świrować i potrzebował trochę więcej czasu, aby zacząć działać. I to wcale nie tak, że Jisung przy nim grzebał,  udając mechanika.

Wszedłem na zaplecze, bo tylko tam mógł siedzieć Han. Ledwo przekroczyłem drzwi pomieszczenia socjalnego a moje oczy zostały zasłonięte a ręce złapane w dość mocnym uścisku.

Przestraszyłem się okropnie, próbowałem się jakkolwiek wyrwać. Jednak moje starania nie przynosiły żadnego skutku a ja coraz bardziej zaczynałem się bać. Poczułem jak robi mi się słabo. Moje nogi stały się bezwładne i czułem, że lecę wprost na ziemie.

                                     ~*~

Leżałem na czymś miękkim a do moich uszu zaczęły dochodzić głosy dwójki osób.

Powoli zacząłem rozumieć o czym ta dwójka rozmawia.

-Jisung, przecież mogło mu się coś stać.

-Ale nic mu nie jest. Po za tym, skąd mogłem wiedzieć, że tak zareaguje

Otworzyłem oczy i jak się okazało leżałem na małej kanapie w pomieszczeniu socjalnym a nade mną stał Jisung i Hyunjin.

-Okej... Czy ktoś mi wytłumaczy co się stało?- usiadłem i zaczesałem włosy do tyłu, aby nie przeszkadzały mi tak bardzo.

-Jisung wpadł na pomysł, aby cię przestraszyć no i zemdlałeś. Zadzwonił do mnie bo nie wiedział co się dzieje

No tak, to było dość podobne do Jisunga. Najpierw coś robi a później szuka kogoś, kto mu pomoże zatuszować to co odjebał.

Hyunjin przysiadł obok mnie a ręką zgarnął zabłąkany kosmyk moich włosów i założył go za ucho.
-Dobrze, że nic ci się nie stało, jestem spokojniejszy, że już się ocknąłeś. Muszę wracać na sesję, ale zadzwonię do ciebie, kiedy będę mieć przerwę.

Chłopak wstał i narzucił na siebie czarną kurtkę a zanim wyszedł spojrzał jeszcze na Jisunga.
-A ty go nie strasz tak więcej.

Hwang wyszedł i w końcu mogłem należycie opieprzyć Jisunga

-Czyś ty upadł na głowę?! Chciałeś mnie do zawału doprowadzić!? Jesteś kurwa nienormalny!

-Spokojnie, zawał ci nie grozi

-A skąd to niby wiesz? Lekarzem raczej nie jesteś

-W sumie to by mogło być zajebiste Doktor hipopotamowy Han Jisung

-Chyba kurwa habilitowany

-Jeden chuj, myślisz, że jest już za późno na medycynę?

-Mhm, z ciebie byłby taki lekarz, jak ze mnie malarz. Zostaw w spokoju tych biednych chorych ludzi

-Byłbym zajebistym lekarzem

-Jak ty nawet nie wiesz jak postępować, kiedy ktoś zemdleje.

-Pff a od czego jest niby internet?

-Głupi jesteś, po co w ogóle do Hyunjina dzwoniłeś?- wstałem z kanapy na której wciąż siedziałem i zacząłem zawiązywać swój fartuch w którym pracowałem.

-Żeby trochę się pamartwił. Po za tym byłeś nieprzytomny przez pół godziny i nie byłem pewny czy na pewno żyjesz. Ale wiesz co jest najlepsze? To, że Hwang praktycznie w 5 minut tu przyjechał a był na sesji na drugim końcu miasta.

-Jisung kurwa, ściągnąłeś go tutaj  z pierdolonego drugiego końca miasta!?

-No tak, głuchy jesteś? Przed chwilą to powiedziałem

-Ja pierdole

-Ale żebyś ty wdział jego minę jak mu powiedziałem, że jak cię pocałuje, to się obudzisz.

Nie miałem nawet siły się odzywać. Dlatego tylko westchnąłem głośno i pozwoliłem, aby Jisung kontynuował.

-Ale powiedział, że woli cię pocałować jak będziesz przytomny i w pełni świadomy tego. Dlatego szykuj się Lixie, widzisz jakim jestem geniuszem?

-Dobra geniuszu a kawiarnie otworzyłeś?

-Nie, a po co?

-Kurwa, Jisung...- szybko wyszedłem z pomieszczenia i udałem się otworzyć drzwi kawiarni, aby klienci w końcu mogli wejść.

Na szczęście na zewnątrz nikt nie czekał i miałem cholerną nadzieję, że szef nie zauważy tego opóźnionego otwarcia.

                                   ~*~

Przez cały dzień, przez naszą kawiarnie przewinęło się może pięć osób. Została godzina do zamknięcia i już się cieszyłem, że będę mógł wrócić do domu i położyć się w wygodnym łóżku.
Los jednak chciał inaczej.

Zacząłem opróżniać ekspres do kawy, kiedy usłyszałem, że drzwi się otwierają.

-Dzień do..- do kawiarni wszedł właśnie mój były. Fala wstydu mną zawładnęła i nim dobrze przemyślałem wszystko, siedziałem skulony pod ladą, modląc się, aby Changbin jakimś cudem mnie nie rozpoznał.

Nie ma opcji, że stanę z nim twarzą w twarz po tym, jak dowiedziałem się co mu Jisung nagadał.

The Café of Love/HyunlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz