Rozdział 5

789 15 12
                                    

Pov. Vanessa

Naprawdę, nie wiem, jakim cudem przychodząc tu, przed samą dwudziestą, trafiłyśmy blisko sceny,ale byłam z nas dumna. Na szczęście, wokół nas,było nieco miejsca ,więc w razie czego, mogłyśmy odejść kawałek od tłumu, zgromadzonego po bokach barierek,by zaczerpnąć więcej powietrza. Nigdy przedtem, nie byłam na jakiejś imprezie masowej,ale logiczne było to, żeby wziąć ze sobą wodę i jakieś jedzenie.

Razem z Mią,stałyśmy jak zahipnotyzowane,kiedy na scenie pojawił się Matczak, siedzący na tronie. Nie żartuje, błagam powiedzcie,że to nie sen. A jeśli tak, to nie chcę się już z niego obudzić.

Magia tego koncertu, była niesamowita, wszyscy chętnie włączyli się w śpiewanie,a jeszcze inni tańczyli pogo. Na tych bardziej energicznych numerach, wyjęłyśmy telefony,by to upamiętnić. Najgłośniej było, chyba na patoreakcjii, kiedy cały tłum, łącznie z Michałem wydarł się "J3bać telewizję polską". Mina niektórych ochroniarzy, była bezcenna. Przez cały ten czas trwania koncertu, dodane były efekty specjalne, takie jak kolorowe confetti, czy ognie strzelające spod sceny.

Jakąś chwilę później,Michał usiadł na przodzie sceny,grając na gitarze "100 dni do matury",przez co razem z Mią się popłakałaśmy,bo był to nasz ulubiony numer, odkąd wyszedł na Youtubie. Tak bardzo, przypominał mi o moich przygotowaniach.

Jednak najbardziej poryczałam się słysząc na żywo "67-410". Do końca numeru,stałam jak w zawieszeniu, nawet nie kontrolowałam łez, kąpiących mi po policzkach. Oparłam, się dłońmi o barierki, kładąc na nich głowę. To tak bardzo boli. W pewnym momencie Mia, zauważyła jak ledwo trzymałam się na nogach,więc wyciągnęła mnie z tłumu,sadzając na trawie pod drzewem.

- Hej mała,spokojnie. - schowałam się w jej szyi, szlochając głośno. Przez jakiś czas,nie byłam w stanie złapać oddechu. - Już spokojnie.

Pov. Michał
Stojąc na scenie, zawsze skupiałem się na jakości koncertu. Na wolniejszych numerach,zwalniałem oddech i wyłączałem autotune,by oddać vibe panujący w nutkach. Były momenty,w których zamykałem nawet oczy i słyszałem w uszach,jedynie podkład muzyczny. Kiedy, wyśpiewaliśmy już połowę,tych szybszych nutek, przyszła pora na,tę która łamała mi serce, za każdym razem.
Ustawiłem mikrofon na stojaku, nachylając się lekko w przód. Padający z nikąd deszcz,dodał teraz nastroju temu utworowi.

Przez chwilę,analizowałem ludzi, stojących przy scenie,by następnie przymknąć oczy i skupić się na melancholijnej melodii.

Kończąc pierwszą zwrotkę,czułem jak dreszcz przebiega przez mój kręgosłup,a ja nie mogłem przestać nagle śpiewać. Zacisnąłem jedną z dłoni na czarnym stojaku, odśpiewując drugą ze zwrotek.

W pewnym momencie, rzuciła mi się w oczy piękna brunetka, która dosłownie dusiła się łzami. Wpatrywała się zahipnotyzowana na mnie, opierając głowę o dłonie, które położyła na barierkach. Ona nie nagrywała,ona się przysłuchiwała, przeżywając to ze mną. Przy końcówce, załapałem z nią kontakt wzrokowy, czując jak bardzo, łamie mi się głos, przerwałem, odchodząc w tył.

Franek,widząc mój stan ,w którym się znalazłem uspokoił fanów, opowiadając jakaś historię z Batorego,jak wygraliśmy mecz na przerwie. Westchnąłem głośno, siadając obok chłopaków, którzy posłali mi zmartwione spojrzenia

- Wszystko okej. - mruknąłem  bezgłośnie, biorąc w dłoń butelkę wody. Upiłem z niej łyka, wracając do mikrofonu w rytm refrenu "15,2 freestyle" 

Bombay Sapphire 💙💎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz