Rozdział 21 </3

354 14 2
                                    

Pov. Vanessa

Wtedy coś we mnie pękło... Nawet się
nie zawahał.

- Nie wierzę... - zaczęłam, rozpłakując się na dobre. - Myślałam, że Cię znam... Nigdy bym się takiego czegoś, po tobie nie spodziewała.

- Kotku, to nie tak jak myślisz. Wiem, jak to wygląda, ale...

- Wykorzystałeś mnie... Wiesz, jak ja się teraz czuję?! Jak szmata, które zresztą tak bardzo lubisz. - prychnęłam sarkastycznie, wycierając po omacku powieki. - Tak właśnie traktujesz kobiety... Wielka raperzyna od siedmiu boleści.

- Zrozum to był błąd. - wyciągnął do mnie dłonie, zabierając mi włosy z twarzy. Nawet nie czułam tego dotyku, bo przyjemne dotąd ciarki, zastąpił teraz chłód i dreszcze.

- Błędem były oświadczyny Matczak.
Czy ty jesteś poważny?! Odstawiłeś niezły teatrzyk niczym ze szkoły aktorskiej. Teraz zapewne, wszędzie będą o tym gadać. O to Ci chodziło. - klasnęłam w dłonie, uważnie patrząc mu w oczy. - Nawet nie gryzło Cię sumienie,po tym co zrobiłeś?! Mamusia i tatuś napewno będą dumni. - westchnęłam, dławiąc się łzami.

- Daj mi ostatnią szansę, błagam ja Ci wszystko wytłumaczę. - odparł, przytrzymując delikatnie moje nadgarstki. - Wiesz, że Cię kocham to w ogóle, nie powinno mieć miejsca. - zbliżył się nieco, muskając moje usta, które natychmiast zacisnęłam w cienką linię. - Kotek no weeź.

- Przestań mną manipulować. - przerwałam mu, odpychając go od siebie. - Z nami koniec. Nie ma już nas. Dla mnie nie istniejesz.

- Dopiero, co Ci się oświadczyłem, chciałem... planowałem z Tobą przyszłość Róźniewska.

- To nie ma teraz znaczenia, rozumiesz?! Zdradziłeś mnie. Nie chcę Cię znać. - oświadczyłam, odchodząc do wyjścia.

- Poczekaj, proszę.

- Zostaw ją. Zjebałeś i to wystarczy. Nie naprawisz tego od tak. - wtrącił Tadek stając przede mną, by zatrzymać chłopaka, który uparcie zmierzał w moją stronę.

- Daj mi z nią pogadać. Tadek, jesteś dla mnie jak brat, proszę, zrozumiesz. - zacisnął delikatnie szczękę, przeczesując w panice farbowane blond włosy.

- Nie, Michał to jest niewybaczalne... Jak ty w ogóle to sobie wyobrażałeś,że zataisz przed nią tą informację? Pamiętaj, że prędzej czy później prawda by wyszła na jaw.

- Mhm... popełniłem wiele błędów ale chciałem się wreszcie zmienić... to było jednorazowe, a jak już zaczynasz to pragnę Ci przypomnieć, że to ty pierwszy zraniłeś Mię i dlatego przez Ciebie płakała. - podniósł głos, na co się wzdrygnęłam. Nie byłam na to gotowa.

- Kurwa stary to nie był powód,by zaciągnąć ją do łóżka. Mam Ci to wytłumaczyć?! Jak masz dziewczynę i ją kochasz to jej do cholery nie zdradzasz. - wykrzyknął w emocjach łapiąc się za głowę . - Vanessa by Ci czegoś takiego w życiu nie zrobiła.

- Tak uważasz? - zaśmiał się ironicznie, przenosząc na mnie ciemne tęczówki. - Taka niewinna...
Mam Ci przypomnieć, jak prawie na moich oczach poszliście w ślinę, czy może Cię pamięć zawodzi?! - wykrzyknął jeszcze głośniej, przez co podskoczyłam w miejscu. - No powiedz, puściła byś się z nim, gdybym o tym nie wiedział?

To nie był już mój Michał, a jakaś zepsuta od marihuany podróbka.

- Naprawdę uważasz, że jestem taka sama jak ty? - zaczęłam, decydując się jednak na zbliżenie w jego kierunku. - Jesteś bezczelny, jak mogłeś w ogóle tak pomyśleć?! Nieistotne. Ja w przeciwieństwie do ciebie, nie puszczam się na lewo i prawo.

- Uważaj na słowa. - zagroził mi, stawiając krok do przodu, przez co staliśmy teraz twarzą w twarz.

- Dam Ci jasno do zrozumienia, to Ty zraniłeś mnie, a Mia - Tadka, jednocześnie rozwalając nasz związek, jeśli on w ogóle istniał. Możecie sobie pogratulować, bo jesteście siebie warci. - uśmiechnęłam się gorzko, wychodząc wreszcie z busa.

Tego już wystarczyło, nie miałam nawet siły się z nim więcej kłócić. Odeszłam na najbliższy parking zamawiając taksówkę, by wrócić nią do domu.

***

4 grudnia
Warszawa godzina 9:00

Dopiero rano doszło do mnie, co się tak naprawdę wydarzyło. Uniosłam się na łokciach, włączając telefon, na którym widniało tysiące powiadomień. Poza pustką nic w tej chwili nie czułam. Moje serce, rozbiło się na milion kawałków i wiedziałam jedno, że już nigdy, nikomu więcej nie zaufam.

____________________________

Witam zgromadzonych!!

Miło mi znowu was widzieć<33

W skrócie mówiąc: Matczak bipolar

Dwa złamane serca...

Pogmatwana akcja, chora sytuacja

Ale pamiętajcie po burzy zawsze wychodzi słońce:))

To tyle na dzisiaj,

Ściskam i do następnego, xoxo

Bombay Sapphire 💙💎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz