Pov. Vanessa
Wtedy coś we mnie pękło... Nawet się
nie zawahał.- Nie wierzę... - zaczęłam, rozpłakując się na dobre. - Myślałam, że Cię znam... Nigdy bym się takiego czegoś, po tobie nie spodziewała.
- Kotku, to nie tak jak myślisz. Wiem, jak to wygląda, ale...
- Wykorzystałeś mnie... Wiesz, jak ja się teraz czuję?! Jak szmata, które zresztą tak bardzo lubisz. - prychnęłam sarkastycznie, wycierając po omacku powieki. - Tak właśnie traktujesz kobiety... Wielka raperzyna od siedmiu boleści.
- Zrozum to był błąd. - wyciągnął do mnie dłonie, zabierając mi włosy z twarzy. Nawet nie czułam tego dotyku, bo przyjemne dotąd ciarki, zastąpił teraz chłód i dreszcze.
- Błędem były oświadczyny Matczak.
Czy ty jesteś poważny?! Odstawiłeś niezły teatrzyk niczym ze szkoły aktorskiej. Teraz zapewne, wszędzie będą o tym gadać. O to Ci chodziło. - klasnęłam w dłonie, uważnie patrząc mu w oczy. - Nawet nie gryzło Cię sumienie,po tym co zrobiłeś?! Mamusia i tatuś napewno będą dumni. - westchnęłam, dławiąc się łzami.- Daj mi ostatnią szansę, błagam ja Ci wszystko wytłumaczę. - odparł, przytrzymując delikatnie moje nadgarstki. - Wiesz, że Cię kocham to w ogóle, nie powinno mieć miejsca. - zbliżył się nieco, muskając moje usta, które natychmiast zacisnęłam w cienką linię. - Kotek no weeź.
- Przestań mną manipulować. - przerwałam mu, odpychając go od siebie. - Z nami koniec. Nie ma już nas. Dla mnie nie istniejesz.
- Dopiero, co Ci się oświadczyłem, chciałem... planowałem z Tobą przyszłość Róźniewska.
- To nie ma teraz znaczenia, rozumiesz?! Zdradziłeś mnie. Nie chcę Cię znać. - oświadczyłam, odchodząc do wyjścia.
- Poczekaj, proszę.
- Zostaw ją. Zjebałeś i to wystarczy. Nie naprawisz tego od tak. - wtrącił Tadek stając przede mną, by zatrzymać chłopaka, który uparcie zmierzał w moją stronę.
- Daj mi z nią pogadać. Tadek, jesteś dla mnie jak brat, proszę, zrozumiesz. - zacisnął delikatnie szczękę, przeczesując w panice farbowane blond włosy.
- Nie, Michał to jest niewybaczalne... Jak ty w ogóle to sobie wyobrażałeś,że zataisz przed nią tą informację? Pamiętaj, że prędzej czy później prawda by wyszła na jaw.
- Mhm... popełniłem wiele błędów ale chciałem się wreszcie zmienić... to było jednorazowe, a jak już zaczynasz to pragnę Ci przypomnieć, że to ty pierwszy zraniłeś Mię i dlatego przez Ciebie płakała. - podniósł głos, na co się wzdrygnęłam. Nie byłam na to gotowa.
- Kurwa stary to nie był powód,by zaciągnąć ją do łóżka. Mam Ci to wytłumaczyć?! Jak masz dziewczynę i ją kochasz to jej do cholery nie zdradzasz. - wykrzyknął w emocjach łapiąc się za głowę . - Vanessa by Ci czegoś takiego w życiu nie zrobiła.
- Tak uważasz? - zaśmiał się ironicznie, przenosząc na mnie ciemne tęczówki. - Taka niewinna...
Mam Ci przypomnieć, jak prawie na moich oczach poszliście w ślinę, czy może Cię pamięć zawodzi?! - wykrzyknął jeszcze głośniej, przez co podskoczyłam w miejscu. - No powiedz, puściła byś się z nim, gdybym o tym nie wiedział?To nie był już mój Michał, a jakaś zepsuta od marihuany podróbka.
- Naprawdę uważasz, że jestem taka sama jak ty? - zaczęłam, decydując się jednak na zbliżenie w jego kierunku. - Jesteś bezczelny, jak mogłeś w ogóle tak pomyśleć?! Nieistotne. Ja w przeciwieństwie do ciebie, nie puszczam się na lewo i prawo.
- Uważaj na słowa. - zagroził mi, stawiając krok do przodu, przez co staliśmy teraz twarzą w twarz.
- Dam Ci jasno do zrozumienia, to Ty zraniłeś mnie, a Mia - Tadka, jednocześnie rozwalając nasz związek, jeśli on w ogóle istniał. Możecie sobie pogratulować, bo jesteście siebie warci. - uśmiechnęłam się gorzko, wychodząc wreszcie z busa.
Tego już wystarczyło, nie miałam nawet siły się z nim więcej kłócić. Odeszłam na najbliższy parking zamawiając taksówkę, by wrócić nią do domu.
***
4 grudnia
Warszawa godzina 9:00Dopiero rano doszło do mnie, co się tak naprawdę wydarzyło. Uniosłam się na łokciach, włączając telefon, na którym widniało tysiące powiadomień. Poza pustką nic w tej chwili nie czułam. Moje serce, rozbiło się na milion kawałków i wiedziałam jedno, że już nigdy, nikomu więcej nie zaufam.
____________________________
Witam zgromadzonych!!
Miło mi znowu was widzieć<33
W skrócie mówiąc: Matczak bipolar
Dwa złamane serca...
Pogmatwana akcja, chora sytuacja
Ale pamiętajcie po burzy zawsze wychodzi słońce:))
To tyle na dzisiaj,
Ściskam i do następnego, xoxo
CZYTASZ
Bombay Sapphire 💙💎
Roman d'amourPrzyjechała na jego koncert,by spełnić swoje marzenie,a on zauważył ją w tłumie fanek. Jako jedyna stała spokojnie przy barierkach przypatrując się scenie,gdzie on śpiewał. Już wtedy wydawała mu się być wyjątkowa. Niemożliwe staje się możliwym