Rozdział 17/18

381 14 2
                                    

{ Kontynuacja 17 rozdziału }

Pov. Michał

Trzeci dzień grudnia. Idealny na taką okazję, jak ta...
I chociaż, miałem to ustalone już wcześniej z managerem, jak i przyjaciółmi stresowałem się, że może coś nie pójść po mojej myśli.

To właśnie dzisiaj, miałem się oświadczyć Vanessie przed tłumem swoich fanów na scenie w trakcie koncertu.
Byłem z siebie dumny, że wreszcie się zebrałem w sobie, by zrobić kolejny krok w stronę naszego związku.
Z pomocą Tadka i Szczepana wymyśliłem plan godny podziwu. Wysłałem ich, po nią, bym w tym czasie mógł ogarnąć całe to wydarzenie.

Oczekując na przyjazd mojej dziewczyny i kumpli wybrałem się na spacer blisko morza, gdzie odetchnąłem świeżym powietrzem.
Specjalnie wybrałem Gdynię, bo wiedziałem, że jej się tu spodoba.
Z głową w chmurach dreptałem po chodniku, rozglądając się dookoła.
Wszystko było przemyślane tak, jak chciałem, co mnie uszczęśliwiło.
Scena zgodnie z planem, stanęła na lotnisku, by bez problemu można było wszystkich pomieścić.

Ze zniecierpliwieniem, zerkałem w ekran swojego telefonu, czekając na jakiekolwiek powiadomienie od Stanisławskiego, który miał mi wszystko relacjonować.
Na chwilę przysiadłem na piasku, zarzucając na głowę kaptur bluzy. Chciałem się poczuć wolny od tej sławy i ciągłego zawracania dupy.

Wpatrzony w morze, nie zwróciłem nawet uwagi na przychodzące połączenie na moim telefonie. Ocknąłem się po chwili, przykładając słuchawkę do ucha.

- Halo?

- Synku jak ty się trzymasz?

- W porządku. - westchnąłem, rysując dłonią jakieś wzorki na piasku.

Nie, cholera kogo ja chcę oszukać?!

- Stresuję się mamo, naprawdę.

- Spokojnie Michałku my tu z tatą trzymamy za was kciuki. Wszystko się uda, wierzę w to, nie może być inaczej.

- Dzięki mamo, to mnie podniosło na duchu. - odparłem przegryzając nerwowo dolną wargę

- Odezwij się do mnie jak będziesz już po dobrze? Chcemy być na bieżąco. - zaśmiała się w słuchawce zagadując w tle tatę.

- Dam znać. Do usłyszenia. - uśmiechnąłem się rozłączając.

Uda się Michał nie może być inaczej

Do koncertu zostały już tylko trzy godziny, więc stres wzrósł na większą skalę

Odetchnąłem pod nosem, bawiąc się w dłoni małym, czarnym pudełeczkiem. To ono miało dać werdykt dzisiejszemu wydarzeniu.
Niczego się nigdy tak w życiu nie bałem jak oświadczyn, może dlatego że do tej pory nie znalazłem sobie odpowiedniej kandydatki?
Vanessa była tą jedyną. Dopóki jej nie poznałem, miałem krótkotrwałe kontakty z dziewczynami , które kończyły się następnego dnia.
A ona, zmieniła moje postrzeganie na świat i to właśnie z nią planowałem przyszłość i dziecko.

Poznaliśmy się przez mój koncert i już wtedy, wydawała mi się być wyjątkowa.
Stała przy tych barierkach, wpatrując się we mnie, jak w obraz i nie widziała w nim tylko Maty.
Dla niej byłem kimś więcej, niż zwykłym raperem czy idolem. Ona wierzyła we mnie na każdym kroku. Była na dobre i na złe.
Nie miałem żadnych wątpliwości.

* Tymczasem u Vanessy i chłopaków*

- I co, daleko jeszcze? - spytałam spoglądając na las, który mijaliśmy w drodze. Póki co, nic mi nie podpowiadało, gdzie zmierzamy, więc zaczynałam się niecierpliwić.

Bombay Sapphire 💙💎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz