Rozdział 28 :(

321 19 11
                                    


Czy nowy rok, miał zwiastować początek zmian w moim życiu, przy tym wymazując mi z pamięci przeszłość, czy miała to być nadal ta sama historia, tylko napisana inaczej... a może ona miała się ciągnąć dalej?


Miesiąc później

Pov. Vanessa

Niespodziewanie tego dnia przebudziły mnie poranne mdłości, przez co w pośpiechu wstałam z łóżka, wyplątując się z objęć Tadka. Chłopak mruknął coś niewyraźne pod nosem, podczas gdy ja w panice wbiegłam za drzwi łazienki, niemal odrazu kucając nad sedesem. To dopiero się zaczęło, a ja już miałam dość. Pierwszy raz przed okresem zaczęło mnie mdlić na tyle, że skończyło się to wymiotami. Chociaż może było to zwykłe zatrucie albo wirus?

Odkąd mieszkałam u Tadka, nie było mowy o samotności. Co wieczór, zabierał mnie na spacery po mieście, nauczył gotowania i sprawił, że moje życie na nowo miało sens. Był dla mnie jak starszy brat, który opiekuje się młodszą siostrą do momentu, w którym mnie nie pocałował. Miałam wtedy wrażenie, że za wszelką cenę próbuje naprawić to, co zniszczył Matczak. A ja nie chciałam w tak szybkim tempie wchodzić w kolejne związki, kiedy dopiero co przeżywałam rozstanie. Z zamyślenia wyrwał mnie nagle głos chłopaka, którego zauważyłam za sobą.

- Żyjesz Ness, wołam cię od kilku minut.

- Mhm... daj mi chwilę. - odetchnęłam, przecierając dłonią usta, po czym oparłam się o zimną ścianę.

W mojej głowie aktualnie rozgrywał się chaos, którego sama nie potrafiłam pohamować. Spojrzałam na chłopaka wzruszając ramionami. Sama tak naprawdę nie kontrolowałam już swoich emocji. Raz czułam się wolna i szczęśliwa, a innym razem odczuwałam nadal ten sam ból i pustkę. Zakochałam się i zatraciłam w nieodpowiedniej osobie.

- Wszystko w porządku mała? - spytał brunet biorąc mnie w ramiona, w których się skryłam. Nie byłam w stanie wydusić choć słowa, dlatego pozwoliłam tylko spłynąć łzom w dół.

Tęskniłam, tęsknię i będę nadal za nim tęsknić. Ta wrażliwość czasem mnie dobijała. Dzień w dzień, starałam się o nim zapomnieć ale jak miałam to niby zrobić, skoro najmniejsza rzecz przypomniała mi właśnie o Michale.

Dlaczego do cholery moja psychika podpowiadała mi, żebym dała mu drugą szansę?! Jakby tego było mało moje serce biło tylko i wyłącznie dla niego. Zgłupiałam, zdurniałam i straciłam dla niego rozum.

- Nic nie jest w porządku. - odparłam wreszcie, wstając o własnych siłach.

***

Po południu, usiadłam na sofie w salonie popijając herbatę. Nic mnie bardziej nie uspokajało, jak muzyka puszczona na słuchawkach i kot leżący na moich kolanach. Tak Gibon niewątpliwie się do mnie przywiązał. Miło spędzało mi się czas, kiedy nie musiałam za dużo myśleć. Wiele razy z nikąd nachodził mnie overthinking, z którego trudno było mi się uwolnić. Stało się to na przykład chwilę później, kiedy tylko Tadek wyszedł do sklepu. Naszła mnie pewna myśl z sytuacją związaną w busie.
Przymknęłam powieki, by na chwilę się uspokoić, co przyniosło odwrotne skutki bo uderzyło we mnie właśnie to dejavu.

Momentalnie zdałam sobie z czegoś sprawę...

Mój ostatni raz z Michałem stał się tego samego dnia co nasze rozstanie co oznaczało, że już później nie mieliśmy kontaktu. Od tego minął ponad miesiąc. To gorsze samopoczucie, wcale nie oznaczało zbliżającego się okresu... Wszystko złączyło się w całość. W okamgnieniu mnie olśniło, przez co wstałam gwałtownie z kanapy. No jasne. Brak zabezpieczenia, wcześniejsza rozmowa o potomku, zaręczyny... By rozwiać wątpliwości, zadzwoniłam szybko do Stanisławskiego by skoczył mi do apteki, co też zrobił.

Bombay Sapphire 💙💎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz