Rozdział 17

352 13 1
                                    

Pov. Vanessa

Miesiąc później.

Można by powiedzieć, że znowu miałam chwilę dla siebie, gdy Michał wraz z chłopakami ruszył  w trasę. Kolejno odwiedzali Kraków, Szczecin, Łódź i Wrocław.
Nie ukrywam, że zabawne było ich zdawanie relacji z hotelu i afterów. Byłam wdzięczna Szczepanowi, że jako jedyny ogarniał tam wszystkich.
W szczególności Michała, który nie odmawiał sobie jarania zioła, co zdarzało się dosyć często.
Nawet na jednym z vlogów, które mi przesłali, chłopak sprezentował sobie w sklepie wisiorek z listkiem marihuany twierdząc, że będzie to jego nieodłączny element.

No nie da się zaprzeczyć .

Jako, że mieliśmy już grudzień siedziałam pod kocem z kubkiem parującej czekolady, oglądając na laptopie serial.
Uwielbiałam tą porę roku, właśnie z tego względu, że można było zaszyć się i nie wychodzić z domu.
Skupiłam się na oglądaniu, w pewnym momencie, słysząc dźwięk przychodzących wiadomości w telefonie.
Sięgnęłam po niego dłonią, nie odrywając wzroku od ekranu. Wystukałam na pamięć kod, wchodząc w konwersacje, która znalazła się pasku powiadomień.

Od " Pan Tadeo"
Siemasz młoda, stęskniona? Szykuj się na mocny wjazd :⁠-⁠D

Zastygłam w miejscu, o mało nie wylewając zawartości kubka.
Z dnia na dzień, nudziłam się coraz bardziej a ta informacja sprawiła, że poczułam się zacznie lepiej.
Jednej rzeczy nienawidziłam w życiu a mianowicie samotności.

Do " Pan Tadeo"
Cześć Tadeek, jasne że tak. Chcesz mi nieco zdradzić?

Nim, zdążyłam to wysłać, na ekranie zabłysło mi połączenie wideo z messengera.
Kliknęłam w ikonkę, odbierając.

- No witaaamy. - krzyknął Tadek, uśmiechając się do kamery. - Jestem tu ze Szczepciem.

- Hej Vanessa. - pomachał mi dłonią, zaciągając się  papierosem.

- Serwus, gdzie mój ukochany? - zaśmiałam się zerkając na ich tajemnicze twarze.

- A nie wiem, nie wiem ale my jesteśmy. - odparł Stanisławski, całując wierzch swojej dłoni, by w ten sposób przesłać buziaki.
Uśmiechnęłam się na ten gest, robiąc zrzut ekranu.
Cieszyłam się, że powróciła jego najlepsza wersja siebie po zerwaniu z Mią.
Niestety, od tamtego czasu nie odezwała się do mnie ani słowem, tak samo do chłopaków.
Cóż jej sprawa. Czekałam tylko na moment, aż wróci ale to mogło graniczyć z cudem.
Mimo że skrzywdziła Tadka, nadal w jakimś stopniu, była moją przyjaciółką i brakowało mi jej.
Nie rozumiałam zachowania blondynki przy Michale i nie wiedziałam też, dlaczego była dla niego taka cięta.

- No jak to gdzie? Na trasie ale spokojnie, wszystko jest pod kontrolą a teraz otworzysz nam drzwi?! - wtrącił szatyn, pstrykając mi palcami przed  ekranem telefonu, bym wróciła do rzeczywistości.

-Tak? Co?! Jak wy. .. - zmarszczyłam brwi, zaglądając przez okno. Przed klatką zauważyłam dwie znajome mi sylwetki.
Brunet machał mi z daleka, wydzierając się w niebogłosy.  Parsknęłam w głos, otwierając im drzwi bloku. 
Na telefonie nadal trwała rozmowa, dzięki czemu widziałam wygłupy Stanisławskiego na schodach.
Nadal, nie dochodziło to do mnie, że znajdowali się w mojej klatce i za chwilę, mieliśmy się widzieć twarzą w twarz, podczas gdy trwała  trasa i tak naprawdę myślałam o ich kolejnym występie, gdzieś kilkanaście kilometrów dalej od Warszawy oni przyjechali do mnie.

- Śliczności naszeee!! - wykrzyknął nagle Tadek, porywając mnie w swoje ramiona.

- Cześć chłopaki! - uśmiechnęłam się obejmując dwójkę na raz, gdy doszedł do nas Szczepański. - Cieszę się ,że was widzę.

- My teeeż.

- Nie powinniście teraz być gdzieś setki kilometrów stąd z Michałem? - spytałam, patrząc na nich podejrzliwie.

- Wypadło nam coś i jak widzisz jesteśmy w Wwa. Chyba się cieszysz co? - rzucił Tadek, unosząc brew ku górze.

-  A nie widać? - zaśmiałam się wprowadzając ich do salonu. - Nie ukrywam, że jestem zaskoczona.

- No to przygotuj się na prawdziwe zaskoczenie...

- Mam się zacząć bać? - spytałam, zerkając kolejno na nich.

- Zabieramy Cię na ostatni koncert Maty, który odbędzie się dziś późnym wieczorem. - odparł Szczepan, trzymając się dłońmi oparcia krzesła.

- Będziesz z nami na backstage'u i nim cokolwiek powiesz, Matczi nalegał to znaczy,  że musi być to coś ważnego. - ciągnął Tadek, uśmiechając się w moją stronę, na co automatycznie na mojej twarzy rozkwitło wzruszenie.

Koncert Michała... Od tego się zaczęło, wtedy jeszcze nie wierzyłam, że go osobiście poznam a co dopiero, zostanę jego dziewczyną.
A teraz, miałam być tam ponownie... Stać na scenie, już nie jako fanka a jego partnerka, jeśli tak to można nazwać.

- Wow chłopaki... Nawet nie wiecie jak za nim tęsknię... wiele to dla mnie znaczy, dziękuję. - odezwałam się wreszcie, kiedy czekali w zainteresowaniu na moją reakcję.

- Czego się nie robi dla rodziny. - oznajmił Szczepan, biorąc mnie w ramiona.
Wtedy, łzy samoistnie wyleciały mi spod powiek. To najpiękniejsze słowa, które dziś usłyszałam. Rodzina.
Ale nie była to taka, z którą tylko na zdjęciach wychodziło się dobrze. Nie...
To była taka, którą sami sobie wybieraliśmy na przestrzeni lat i byłam z niej dumna.

- Dobrze gada. - Tadek przechylił głowę w bok, przyglądając się nam jak w zawieszeniu, po chwili również dołączając do grupowego uścisku. - Zaraz się sam tu popłaczę.

- Kocham was naprawdę. - wyznałam, przecierając powieki. - Jesteście najlepsi i nie wyobrażam już sobie bez was życia.

- Słodka jesteś, Michu prosił o  jeszcze  jedno. W sumie najważniejsze. - zaznaczył Stanisławski, kładąc dłoń na moim ramieniu.

- Tak?

- Włóż coś niebieskiego.

Kiwnęłam głową, zmierzając w stronę schodów.  - Poczekacie tu a ja się przebiorę.

- Raczej nie inaczej słońce.

***

Kilka minut później, wyszłam z chłopakami na zewnątrz, gdzie zajechała po nas taksówka.
Nadal trzymali przede mną w tajemnicy miejsce, do którego mieliśmy się udać.
Zgodnie z prośbą Matczaka, ubrałam niebieską, rozkloszowaną sukienkę z tiulem na ramionach i u dołu a na nogi, włożyłam czarne buty na obcasie. Wiedziałam,że muszę postawić na coś wygodniejszego ,bo czeka mnie z dwie godziny stania ,więc zdecydowanie tego dnia odpuściłam sobie szpilki.

- Wyglądasz olśniewająco. Michał będzie w siódmym niebie,gdy Cię zobaczy. - skomentował Tadek, idąc po mojej prawej stronie.

- Dziękuję, starałam się. - uśmiechnęłam się podtrzymując ramienia Szczepana.

- Teraz czeka nas tylko 3/4 h jazdy i jesteśmy na miejscu. - westchnął otwierając mi drzwiczki samochodu.

- Chwila.. ile? To gdzie my jedziemy? - zatrzymałam się w pół kroku, stawiając jedną nogę na wykładzinie w samochodzie.

- Powiedzmy, że zdradzę Ci nieco, jak  będziemy się już zbliżać.

- Okej. - prychnęłam, siadając obok kierowcy na przodzie a chłopaki wskoczyli na tył.

( Siemeczka!!

Domyślacie się już co to może być?

Gwarantuję wam, że będzie to niezapomniany wieczór, dzięki tej historii...

Nie żegnam się, bo widzimy się za niedługo, xoxo )







Bombay Sapphire 💙💎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz