Hejkaa, postanowiłam dodać kolejny rozdział,jako,że miałam wenę ( w dalszym ciągu jest to historia z perspektywy Vanessy) Miłego czytania!!
Nazajutrz,biegłam przez miasto,nieco spóźniona. Naciągnęłam kaptur bluzy na głowę, modląc się w duchu o to,by Mia mi wybaczyła. Nigdy,nie było między nami jakiś większych kłótni. Jak zwykle, zapomniałam wczoraj ustawić tego pieprzonego budzika i to cud,że obudziłam się sama z siebie. Przetarłam skronie, widząc przed sobą znajomą twarz. Z daleka mogłam wyczuć, że była na mnie zdenerwowana. Upss Róźniewska, szykuj sobie trumnę.
- Hejka, zaspałam. - podeszłam bliżej, obejmując blondynkę. Odwzajemniła uścisk, mając grymas na ustach.
- Dlaczego mnie to nie dziwi, pomijając stara ile można na Ciebie czekać?
- No sorki, chwilę nie było mnie przecież.
- Ta chwila, trwała godzinę - wykrzyknęła ostentacyjnie,wyjmując z kieszeni paczkę papierosów.
- Przecież nic się nie wydarzyło - odparłam pretensjonalnie, siadając na pobliską ławkę.
Naprawdę,nie miałam teraz ochoty na kłótnie na dodatek z przyjaciółką. Westchnęłam, chowając twarz w dłoniach. Tego mi tylko brakowało. Obserwowałam w zamyśleniu, jak wypuszcza dym z ust ,wpatrując się w jeden punkt. Przegryzłam nerwowo wargę,wyjmując telefon z kieszeni bluzy. Przejrzałam social media czekając,aż dziewczyna nieco ochłonie. Po około kwadransie przysiadła się do mnie,kładąc głowę na ramieniu.
- Sorki Van, miałam ciężki poranek,nie powinnam była...
- Nie szkodzi, rozumiem - odparłam szybko, wstając z ławki. - Jesteśmy tylko ludźmi, wybaczam.
- Co powiesz na poranną kawę? - spojrzała na mnie, unosząc kącik ust. - Na przeprosiny.- dodała biorąc mnie w ramiona. Przymknęłam powieki, kładąc dłonie na jej ramionach.
- Zgoda - mruknęłam odchodząc z nią w stronę galerii.***
W nieco lepszych nastrojach opuściłyśmy Starbucksa, spacerując po centrum handlowym. Ukradkiem widziałam,że Mię coś trapi,ale nie atakowałam ją zbędnymi pytaniami. Jeśli będzie chciała sama mi powie.
Pociągnęłam łyka kawy ze słomki, patrząc na szyld H&M, który widniał przed nami.
- Zajdziemy?
- No jasne - odparła entuzjastycznie,na co uśmiechnęłam się pod nosem. Chodziłyśmy między alejkami ,szukając czegoś na jutrzejszy koncert. Blondynce od razu wpadła w oczy czarna prześwitująca bluzka,a ja nie mogłam oderwać wzroku od swoich ulubionych dżinsów i nowego topu,który dopiero co pojawił się w sklepie. Wzięłyśmy ciuchy pod rękę, idąc do przymierzalni. Przysiadłam na pufie,kiedy blondyna obkręcała się przed lustrem, podziwiając swój outfit
- Stara to jest too - zaśmiała się pozując przede mną. Kiwnęłam głową wskazując na nią palcem.
- Zgadzam się lepszego,nie znajdziesz.
- Kochana moja - objęła mnie za szyję. - Teraz twoja kolej,ubieraj to - wskazała na top i dżinsy, które wisiały na wieszakach.
- No już, już.
Odłożyłam telefon na bok, zdejmując bluzę i spodnie, przymierzając na siebie wcześniej wspomniane ciuchy.
- Nie wiem stara.
- No spójrz w lustro, przecież on jest idealny - prychnęła blondyna, przyglądając się mojemu outfitowi.
Jak w transie wpatrywałam się w swoje odbicie,przeczesując palcami potargane włosy. Ta niepewność zaczynała mnie dobijać.
- Bierzesz i chuj - odparła stanowczo przebierając się we własne ciuchy.Upartość była zdecydowanie cechą Mii. Zawsze jak sobie coś postanowiła, dążyła do celu, nawet kiedy zdarzały się potknięcia, ona nie rezygnowała i w tym przypadku również nie zamierzała mi odpuścić
- Dobra okej ,niech będzie -
- Noo i to mi się podoba - odparła dumnie zbierając wieszaki z kanapy. - Idę już zająć kolejkę ,a ty się ogarnij.
- Spoko - krzyknęłam zasuwając za nią zasłonkę.Kwadrans później ,dotarłam do niej trzymając w rękach komplet ciuchów.
- No wreszcie, zobacz już niedługo my.
- Całe szczęście,jestem już zmęczona tym łażeniem w te i we te .
- Nie narzekaj - zaśmiała się blondyna stając przy ekspedientce. Opłaciłyśmy swoje zakupy ,opuszczając galerię.
- Patrz jak już późno - mruknęłam, zerkając w wyświetlacz telefonu.
- Która godzina?
- Po szesnastej.
- Nie pierdol, miałam jeszcze ogarnąć lekcje z wczoraj. Teraz to już muszę sobie odpuścić - jeknęła zrezygnowana .
- Pieprzyć, chodź do mnie na nockę , obejrzymy jakiś serial i obgadamy szczegóły na jutro.- Poruszyłam brwiami, śmiejąc się w głos.
- Wiesz że cię kocham - krzyknęła z błyskiem w oczach.
- Tak słyszałam to już kilka razy. Ja ciebie teeeeż głuptasie.______
Już w następnym zaczynajmy akcję 🤪
Mam nadzieję że wam się spodobał rozdział,dajcie znać 🤙
Do następnego, xoxo
CZYTASZ
Bombay Sapphire 💙💎
RomancePrzyjechała na jego koncert,by spełnić swoje marzenie,a on zauważył ją w tłumie fanek. Jako jedyna stała spokojnie przy barierkach przypatrując się scenie,gdzie on śpiewał. Już wtedy wydawała mu się być wyjątkowa. Niemożliwe staje się możliwym