Rozdział 10

547 13 10
                                    

Pov. Vanessa

Na drugi dzień, przebudziłam się w ramionach blondyna, cicho pomrukujac. Promienie słońca, wpadały do jego pokoju i oślepiały nasze twarze. Odruchowo machnęłam na oślep ręką, próbując je zasłonić.

- Pobudka szafirku. - usłyszałam zachrypnięty szept,blisko mojego ucha. Na wspomnienie tej ksywki, uśmiechnęłam się sennie. Odrazu przed oczami widziałam naszą noc, przy tym właśnie utworze. To było, naprawdę wyjątkowe.

- Wiem, że nie śpisz. - drażnił się ze mną, nachylając bliżej biustu. Parsknełam cicho ,czując jak jego grzywka łaskocze moje wrażliwe ciało.

- Michaaś przestań.

- Ha wiedziałem.

- No weeź, przes..stań. - śmiałam się w głos, próbując odgarnąc jego głowę na bok. No co za menda.

- Nie maaaa, wstajemy i koniec.- rzucił stanowczo, zrywając ze mnie pierzynę.

- Michaał, oddawaj mi kołdrę, nie bądź chujem. - podniosłam się do siadu, walcząc z nim o nakrycie.

- Aaa-aa, nie ma tak łatwo. - machnął mi palcem przed oczami, cmokając w usta. - Mam pewne żądanie.

- Oo, czego życzy sobie Wasza wysokość? - zakpiłam, sięgając dłonią za jego plecy. Zaśmiał się chytrze, odrzucając kołdrę na bok. 

- Teraz? Wasza wysokość ma plany zabrać swoją księżniczkę w takie, jedno miejsce.

- Ah tak? A co jeśli, jego księżniczka się nie zgodzi? - spytałam, wpatrując się w jego figlarne oczy.

- Raczej nie ma takiej opcji - zaczął, lekko pchając mnie na pościel. Nasze spojrzenia,stały się w tej chwili intensywniejsze i jednoznaczne.  -ponieważ prędzej czy później,księżniczka sama mu ulegnie. 

- Taki pewny siebie? - zaśmiałam się ironicznie, kiedy blondyn zawisnął nade mną, wsuwając kolano między moje nogi. Boże... tego, jak on na mnie działał, nie da się opisać w słowach.

- Kurewsko. - mruknął łącząc nasze usta w jedność. Rozpłynęłam się pod jego dotykiem, zapominając o realnym świecie. Nagle, nasze poranne igraszki, przerwały otwierające się drzwi do pokoju chłopaka.

- Michał ile można... - w progu stanął pan Matczak, spoglądając na nas z rozbawionym wyrazem twarzy. 

- No cześć tato, już dawno nie śpię. - wydarł się chłopak, zasłaniając mnie swoim ciałem.

- Mówiłem Ci Arlettko, że zostanie? Michałku, tylko o gumkach nie zapomnij, nie chcemy być jeszcze dziadkami.

Pani Matczak zaśmiała się, klepiąc męża w ramię.- Marcin, są dorośli, wiedzą co robią.

- Tak czy siak, mnie tu nie było. - rzucił starszy Matczak rozglądając się po pokoju,na co parsknęliśmy ze śmiechu. Okej, ale jego rodzice to ikony przysięgam.

- Ja pierdoleee, przypał. - zaśmiał się blondyn, wysuwając język w moją stronę.

- Geniusz. No ja sama,na te łóżko nie poleciałam.

- Aleś dowcipna. - rzucił we mnie poduszką, udając obrażonego.

***

Po południu zamówiliśmy taksę,by dostać się na Ochotę, skąd mieliśmy zgarnąć Franka i Szczepana. Klasycznie, jak to w Warszawie ruch był potężny i nie było szans na szybki przejazd,więc zatrzymaliśmy się na stacji,by skoczyć po hot-dogi.

Weszliśmy do środka trzymając się za ręce,a pan w czapce z daszkiem uśmiechnął się w naszą stronę, czekając na zamówienie.
Rozejrzałam się jeszcze po sklepie, wybierając sobie coś do picia, kiedy nasze jedzenie było już gotowe.
Blondyn dał kasjerowi dwa banknoty,po czym zabrał nasze rzeczy i wyszliśmy na zewnątrz.

- Fanta? - spytał, patrząc na puszkę w mojej dłoni.

- Najaak, najlepsze picie. - uśmiechnęłam się zwycięsko, biorąc łyk gazowanego napoju.

- Wolałbym colę. - stwierdził, obejmując mnie ramieniem.

- O gustach się nie dyskutuje. - wzruszyłam ramionami, wracając z nim do samochodu. - Wiesz co, musisz zrobić prawko.

- Mhmm.

Tym razem, szybciej dotarliśmy do umówionego wcześniej miejsca, gdzie czekali już na nas chłopcy. Wybiegłam z samochodu,o mało nie potykając się o własne nogi, kiedy z daleka dostrzegłam znajome blond włosy. Ona już tam z nimi była.

- Miaaaaa - wydarłam się ile sił w płucach, wpadając w jej ramiona.

- Vanessa,jak ja tęskniłam!! - objęła mnie mocniej, lecąc ze mną na trawę.

- Wariatki. - zaśmiał się Tadek z Michałem,zbijając grabę.

- Matczak,zaraz dostaniesz! - wydarła się blondyna, mierząc go z dołu wzrokiem. - Co ty możesz o nas wiedzieć?!  Parsknęłam w głos, kiedy chłopcy zamilkli,patrząc kolejno po sobie.

-  Czy my o czymś nie wiemy?

- Nie, no ewidentnie. - Tadek i Michał posłali sobie jednoznaczne spojrzenia.

- Ukryty związek. - wtrącił Szczepano, zaciągając się szlugiem.

- Dobre, dobre. - zaśmiałyśmy się .

- Nowy ship. - dodał Wygi.

- Zgadujcie dalej haha.

- Kochanie, to nie czas na gierki wstawaj z tej ziemi, bo mi się przeziębisz. - mruknął Stanisławski, stając nad nami.

- Właśnie Vanessa, ty tak samo. - dodał blondyn naśladując zachowanie  kumpla.

- Ty patrz,nie wytrzymam zaraz haha.

- Znaleźli się tatusiowie. - wybuchłam ze śmiechu wstając z ziemi.

-  Idź mi Tadeusz lepiej po alkohol. - krzyknęła blondyna, stając na nogi.

- No i tak mieliśmy w planach kupić. - wyjaśnił Szczepan,opierając się o chłopaków.

- No to lecimy. - wykrzyknęłyśmy, idąc na przodzie.

_____________

Hejaa, taki luźny rozdzialik

Chcecie więcej takich?

Generalnie mam pomysł na rozwinięcie akcji,by walnąć w przyszłym czasie jakąś dramę,by nie było za cukierkowo haha

Dobra, ale relacje ich wszystkich>>>>

Kocham i do następnego!! 💞



































Bombay Sapphire 💙💎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz