Uśmiechnął się od ucha do ucha, widząc na wyświetlaczu telefonu numer swojego chłopaka. Przerwał na moment mycie nauczyć w ich mieszkaniu, wytarł ręce w ściereczkę po czym odebrał telefon.
- Cześć Hobi, co tam? Jak tam w pracy? - zapytał czarnowłosy, uśmiechając się do Pani Choi, która akurat wychodziła karmić gołębie jak to ostatnio miała w zwyczaju.
- Cześć skarbie. No jak w pracy...męcząco i duszno tu trochę.
- Pij dużo wody, proszę.
- Jasne, a co u Ciebie? Pewnie nudzisz się sam w mieszkaniu, co?
- E tam od razu nudzę... Trochę spokojniej tu jest jak jestem sam, ale niedawno dzwoniłem do Baekhyuna i wpadnie do mnie za niedługo z Gyuri, bo jak rozmawialiśmy to miał zaraz z nią wizytę u lekarza, ale teraz pewnie już jest po, więc trochę ogarniam przed jego przyjściem.
- To dobrze, że będziesz miał zajęcie... Dostałem dziś maila z uczelni.
- Oh - malutka igiełka wbiła się we wnętrze Yoongiego. Choćby nie wiem jak się starał to nie mógł zahamować lekkiego smutku z powodu rozstania ze swoim chłopakiem. Wiedział, że Chicago to jego przyszłość i nie chciał być dla niego przeszkodą ani powodem, dla którego miałby z tej przyszłości zrezygnować, a potem być nieszczęśliwym, ale nie umiał nie martwić się rozłąką. Nie umiał i już. - I co nowego?
- Nic, napisali mi, że rok akademicki zaczyna się co prawda w październiku, ale studenci muszą być na miejscu już we wrześniu.
- To za dwa tygodnie....
- Tak - odpowiedział z wyraźnym smutkiem. - Dlatego zapraszam Cię na randkę.
- Randkę?
- Randkę. Nigdy nie byliśmy na takiej prawdziwej, pierwszej randce, prawda? Więc teraz jest okazja, żeby zrobić to jeszcze przed moim wyjazdem.
- Jeśli chcesz to jasne, możemy.
- A Ty chcesz?
- Oczywiście! Tylko...obawiam się, że po tym ciężej będzie mi się wtedy z Tobą pożegnać.
- Ej, przecież wcale nie będziemy musieli się żegnać.
- No przecież z Tobą nie polecę do Ameryki.
- No nie, masz tutaj szkołę. Ale będziemy do siebie dzwonić, rozmawiać przez Skype'a, parę razy ja przylecę do Ciebie, parę razy Ty do mnie. Damy radę, tak? Yoongi, bardzo Cię kocham - powiedział, ale odpowiedź długo nie nadchodziła. Hoseok bowiem nie miał pojęcia, że po policzkach młodszego zaczęły wolno cieknąć słone łzy. Był naprawdę wzruszony, nie wiedział czym zasłużył sobie na tak cudowną, kochającą osobę o złotym sercu jak Jung. - Muszę kończyć kochanie, widzimy się w domu.
- Dobrze, co zrobić dziś na kolację? Masz na coś ochotę?
- Może ryż z warzywami?
- Okej.
- To do potem Yoongi.
Rozłączył się i odłożył telefon na blat kuchenny, wcześniej podłączając go do ładowania. Cisza panującą w mieszkaniu wypalała w nim dziurę, dosłownie. Kiedyś spokój i cisza to było coś co go uspokajało, jednak odkąd miał Hoseoka w jego życiu brakowało momentów ciszy, ponieważ zwyczajnie za dużo się działo. Cały czas było coś, a Yoongi po pewnym czasie przestał zwracać uwagę na brak spokoju, aż w końcu odzwyczaił się od niego na tyle, że obecnie nie mógł wytrzymać w cichym mieszkaniu. Szczególnie, gdy w jego głowie kłębiło się tyle myśli. Tyle pytań, które najpewniej pozostaną bez odpowiedzi.
CZYTASZ
My Little One » myg&jhs
FanficTo był czas jego rozkwitu. Wspaniałe oceny umożliwiły mu marzenia o najlepszej uczelni w stolicy. Pomimo tego, że do pójścia na studia miał jeszcze rok, już wiedział, że jego przeznaczeniem był taniec. Bo w końcu czemu nie? Miał wszystko co trzeba...