-Długo mam jeszcze czekać? - spytał wysoki Alfa doktora, który cały się trząsł, kiedy tylko on zszedł na dół do piwnicy.
-Już jest prawie gotowy, nie można tego przyśpieszyć sam o t...
-Dabi jest w pokoju medycznym i już jest wybudzony, lecz nie obchodzi mnie on. Chcę tego drugiego w tym momencie! - warknął, bawiąc się białą rękawiczką, na co lekarz jeszcze bardziej się zestresował. Nie chciał sprawiać problemów swojemu szefowi.
-Staram się! Wie...
-Za mało się starasz, masz czas do nocy, jeśli nie będzie gotowy, to czeka cię to samo co innych. Jesteś beznadziejny.
-Al...
-Nie ma żadnego, ale doktorze powiedziałem, co uważam i ma być to gotowe, bo inaczej znajdziesz się pod ziemią. Nie mam czasu i tak jestem do tyłu z dwa tygodnie.
Odwrócił się idąc do pokoju medycznego gdzie siedział na łóżku Dabi jedząc lizaka o smaku truskawki. Sam nie wiedział czemu tu jest, bo jedyne co pamiętał to spotkanie z Bakugou i ból, bo jego matka uderzyła go w głowę. Wywrócił oczami widząc Kaia, który wszedł do pokoju z teczką dokumentów, tak podejrzewał.
-Pracujesz teraz dla mnie, więc masz siedzieć cicho i wykonywać moje rozkazy. Mogę cię zabić i znów przywrócić do życia, więc bądź grzecznym Alfą. - Kai usiadł na fotel, uśmiechając się do Alfy, który warknął, ssąc lizaka.
-Chciałbyś zasrańcu, jesteśmy wrogami i powinniśmy ze sobą rywalizować.
-Od teraz pracujesz dla mnie, tak jak mówiłem. Wskrzesiliśmy cię i jeszcze jednego Alfę, który będzie dziś gotowy, więc mam nadzieję, że dogadacie się ze sobą.
-Ten półgłówek Shigaraki?
-Nie, ktoś znacznie lepszy i silniejszy Dabi. Znacznie silniejszy od ciebie, więc musisz się pilnować, bo łatwo może cię zabić.
-W jakie gówno ty mnie wplątujesz? - spytał białowłosy i patrząc na nowego szefa, marszcząc brwi mocno. Przez specyfik, w którym znajdował się pięć lat, jego włosy posiwiały znacznie.
-To tylko jedna misja nic wielkiego Toya, ale możesz się cieszyć, bo również jesteś silniejszy, może nie tak jak twój kolega na dole, ale to już coś. Na pewno przyda się tobie ta siła niejednokrotnie.
-Pieprzony kutas — warknął, rzucając patyczek do kosza i kładąc się na miękkie szpitalne łóżku — co z moim ptaszkiem i dziećmi?
-Jak będziesz się dobrze sprawował, to pozwolę ci się z nimi spotkać na kilka minut. A teraz odpoczywaj, mam kilka spraw do załatwienia.
Kiedy Kai szedł powolnym krokiem do swojego biura, profesor w tym samym czasie cały w nerwach pościł zieloną maź, w której pływał Alfa. Żył, co jego umięśnione blade ciało delikatnie się podnosiło, miał kilka blizn spowodowane walką przed śmiercią. Lekarz otworzył kapsułę, a metalowe kajdany załapały go i zaciskały Alfę na jego rekach. Nie miał połowy twarzy, przez co było widać jego czaszkę, jak i mózg co było obrzydliwe.
Nie zregenerował się wystarczająco, ale lekarz swoje życie stawiał ponad wszystko, więc uznał, że połowę twarzy mu sam dorobi. Był cały nagi, więc pokazywał się w całej okazałość, miał maskę z tlenem na ustach i nosie, przez co oddychał spokojnie. Nagle profesor wstrzymał oddech i widząc, jak jedno jego oko podnosi się do góry i widząc jego szarą tęczówkę oka. Jego biało czerwone długie włosy całe mokre opadały mu na twarz, przez co zasłaniały mu jego niezregenerowaną twarz.
-Jesteś piękny Shoto.
******
-Jebana starucha — prychnąłem głośno, zaciągając się dymem z papierosa, kiedy przeglądałem papiery z gangu. Przyłączenie Kaia wpłynęło nam na dobre, bo mamy więcej dochodu, co było na plus.
Byłem zestresowany, bo od kilku dni spałem w pokoju gościnnym, a nie z Izuku. Byłem zły na siebie bardzo za to, co znów się powtórzyło i biorę to na siebie. Mój alkoholizm mnie pożera, przez co robię okropne rzeczy, więc dwa dni temu cały barek alkoholi wylałem do zlewu. Nie chcę więcej patrzeć się na te okropne trunki, bo po nich nie jestem sobą. Pomagam Izuku jak tylko mogę, robię pranie i posiedzę trochę czasu z dziećmi, a nawet wczoraj zrobiłem obiad.
Izuku leży od wyjścia ze szpitala ciągle w łóżku, jedynie wychodzi do ubikacji, by załatwić się i umyć. Nie jestem na niego zły, bo wiem, że to ogromna strata dla niego, ale mógłby ze mną porozmawiać na spokojnie. Wkurwia mnie to, że ta stara wiedźma nie dopuszcza mnie do niego nawet na sekundę, więc muszę oglądać jedynie nasze zdjęcia, których mam pełno. Może i zaniedbałem obowiązki ojca i męża, bo skupiłem się na zrobieniu kolejnego dziecka, ale postanowiłem to jakoś naprawić.
-Tato? - spojrzałem widząc Haru który cały zapłakany wszedł do mojego gabinetu. Zgasiłem papierosa i zapraszając go do tego, by usiadł.
-Co się stało kochanie? - spytałem, podając mu pudełko chusteczek, które wziął od razu, wycierając oczy i nos. Zobaczyłem delikatne zadrapania na policzku i zdarte kolana, na co zmarszczyłem brwi — upadłeś?
-Bo trzy Alfy z gimnazjum cały czas mi dokuczają i śmieją się, że śmierdzę mokrym psem. Postawiłem się im, a oni zaciągnęli mnie za tyły szkoły i pobili. Chcieli, bym im zrobił dobrze, a co to znaczy?
Poczułem, jak mi oko drgnęło i od razu zacisnąłem z całej siły pieści i starając się uspokoić, ale jakoś nie dawałem rady. Niech ja tylko znajdę, tych trzech gnoi a obiecuje, że flaki im powyrywam, nikt nie ma prawa ruszać mojej małej kochanej Omegi.
-To nic takiego kochanie, jesteś za młody na to jeszcze. A wiesz, jak się nazywają? - spytałem, na co pokiwał głową, wymieniając mi imię i nazwiska Alf. - Idź do babci i się pobaw z nią, ja muszę coś załatwić, dobrze? Tato jedzie na szybkie zakupy i obiecuje, że kupię ci drożdżówki z budyniem, dobrze?
Haru pokiwał głową, przytulając się do mnie, na co pocałowałem go w głowę, biorąc z szuflady broń i wkładając ją za pas. Wysłałem szybką wiadomość do Kirishimy i Shinsou, że są pilnie wzywani i by stawili się do mnie, najszybciej jak mogli. Jest czternasta więc dam sobie rękę obciąć, że mają lekcje do osiemnastej, więc będzie ciemno co znaczy, że łatwo będzie ich złapać.
Do następnego :)
CZYTASZ
Niania II | BakuDeku • TodoDeku
Fanfiction!Jeśli chcesz szczęśliwe zakończenie Bakudeku, zostań przy pierwszej część! Izuku i Bakugou są już trzynaście lat kochającym się małżeństwem. Mają czwórkę dzieci, duży dom, wspaniałych teściów którzy pomogą na każdym kroku i wszystko, co tylko zapr...