Pogodzenie Się I Mama Bakugou

684 78 12
                                    

Otworzyłem oczy, cicho wzdychając i spoglądając na okno w naszej sypialni, nie mając siły wstać. Od wyjścia ze szpitala minęło dwa tygodnie i mogę przyznać, że czuję się trochę lepiej niż przedtem i dziś postanowiłem, że zrobię obiad. Chciałem w końcu coś zrobić, a nie cały czas ukrywać się w pokoju. Stęskniłem się za swoimi dziećmi, jak i mężem, do którego dalej mam żal za to, co zrobił.

Był dziś poniedziałek co znaczyło, że dzieci będą w szkole i na wykładzie, moja mama dziś nie będzie mogła opiekować się dziećmi, bo musi coś ważnego załatwić. No a Bakugou akurat w tych godzinach wczesnych śpi lub uzupełnia papiery w gabinecie. Ubrałem swój szlafrok i idąc powoli do kuchni i otworzyłem drzwi lodówki. Postanowiłem, że zrobię zupę krem z dyni, jak i kurczaka pieczonego. 

Wszystko było dobrze, gotowałem spokojnie i cicho śpiewałem pod nosem, dopóki nie zauważyłem, że w progu drzwi do kuchni stoi nie kto inny jak mój Alfa. Wstrzymałem oddech i czując, jak zaczynam głośno oddychać a wizja spadnięcia ze schodów, znów do mnie powróciła. Bakugou uśmiechnął się delikatnie, siadając do wyspy i patrząc się na mnie intensywnie.

-Pięknie wyglądasz Izuku — zmarszczyłem delikatnie brwi, czując delikatny rumieniec na twarzy, który próbowałem ukryć. Nie chciałem tak szybko mu tego wybaczać tak szybko, ale moje ciało, jak i Omega inaczej sadzili. - chciałbym porozmawiać.

-Dziękuję Kacchan za komplement i o czym chciałbyś porozmawiać? - spytałem, wyłączając już krem gotowy do jedzenia. Kurczak jest jeszcze surowy, więc musi jeszcze siedzieć w piekarniku z dwie godziny. Usiadłem na wprost niego, przesuwając sobie krzesło.

-Chciałbym Cię przeprosić za to, co zrobiłem i chce ci powiedzieć, że już nie pije od dwóch tygodni, co jest trudne. Chcę się zmienić, by nie robić głupot po alkoholu, na razie wszystko dobrze idzie i jestem z siebie dumny. Chcę, byś dalej był moją Omegą niezależnie od tego, czy będziemy mieć kolejne dziecko, czy nie. Kocham cię takiego, jakim jesteś i jeśli będziesz chciał się leczyć czy nawet nie będziesz chciał, będę cię wspierać. Wiem, że zjebałem, ale po tych dwóch tygodniach przemyślałem pewne rzeczy i sprawy i kocham cię bardzo.

-Kacchan... - powiedziałem i czując, jak moje policzki pieką dość mocno, miałem mętlik w głowie ogromny z jednej strony moja Omega chciała by spróbować ostatni raz ale ja miałem dalej pewne obawy. A co jeśli mnie oszukuje? - ja nie wiem, co mam myśleć. 

-Zrób to, co uważasz Izuku chce być z tobą, ale jeśli nie jesteś jeszcze gotowy to poczekam. - powiedział, biorąc moją dłoń i delikatnie ją całując. 

Siedzieliśmy tak w ciszy dość długo, bo ja myślałem nad każdą sytuacją z naszego życia. Musiałem przyznać, że początki były trudne, ale kiedy zaszłem w ciążę Bakugou zmienił się nie do poznania. Do czasu kiedy dwa lata temu nie zaczął pić masowo alkohol i wręcz popadł w alkoholizm. Słyszałem od Mitsuki, że wylał alkohol do zlewu, co mnie trochę zdziwiło. Bo był warty miliony ten alkohol. 

-Dobra daje ci ostatnią szansę, proszę nie zmarnuj tego Kacchan — powiedziałem i widząc po kilku sekundach jak Alfa rozpromienił się, całując delikatnie moje usta, co było dość przyjemne. 

Cicho zamruczałem, kiedy wstał od stołu i obejmując mnie w talii i ciągle się całowaliśmy. Wtuliłem się w niego, delikatnie się rumieniąc i czując jak wytwarza swoje piękne fermony. Jęknąłem cicho, kiedy ponownie złączyliśmy swoje usta i powoli kierował mnie do w kierunku schodów, prawdopodobnie do sypialni. Może jest to z mojej strony dziwkarskie, ale brakowało mi jego bliskość i dałem się ponieść chwili i wylądowaliśmy w sypialni. 

Izuku nawet nie zauważył tego, że jego Omega się włączyła pierwszy raz od dłuższego czasu. 

******

Siedziałem wtulony w Bakugou na kanapie, wdychając jego fermony, które wręcz były przepiękne. Dawno nie czułem go tak blisko siebie, więc jego zapach mnie uspokajał do tego stopnia, że wręcz zasypiałem. Poczułem, jak poprawia puszysty kocyk, nakrywając nas a szczególnie mnie, na co mruknąłem cicho. Oglądaliśmy telewizor, a raczej Bakugou, bo ja jedynie słuchałem, starając się nie zasnąć, co było trudne, bo było mi wręcz jak w niebie. 

Dzieciaki odebrała mama Bakugou i zabrała ich na lody, póki jest jeszcze ciepło. Mako za to wróci za dwa dni, bo nocuje u chłopaka a Katsukiemu wmówiłem, że śpi u koleżanki, co z łatwością uwierzył. Usłyszałem głośny trzask, na co otworzyłem zaspane oczy, podnosząc się i patrząc jak Haru wbiega do salonu z plecakiem. 

-Cześć! Dostałem dziś piątkę z dyktanda — powiedział, wtulając się we mnie, na co oddałem przytulasa — tato wiesz o tym, że te Alfy nie były w szkole, bo są w ciężkim stanie w szpitalu. Ktoś ich napadł i pobił, a nawet postrzelił — spojrzałem na męża, który szybko odwrócił wzrok ode mnie i pokiwał głową zainteresowany. 

-Co ty mówisz poważnie? Jakie szczęście, a raczej szczęście w nieszczęściu kochanie. Idź, przebierz się i zjedz obiad, który jest w kuchni. - powiedział Bakugou a widząc, że Haru pobiegł do pokoju ja uderzyłem Kacchana w tors, marszcząc brwi. - co? 

-Czemu to zrobiłeś? 

-Ale co takiego Izuku? - spytał zdziwiony, na co wywróciłem oczami. 

-Czemu pobiłeś te trzy Alfy? 

-Znęcały się nad Haru i chciały go zgwałcić, a ja sobie na to nie pozwolę. Nie musisz się martwić, bo nas nie widzieli, a raczej nasze twarze. - powiedział, całując mnie w czoło, na co prychnąłem głośno. 

-Jesteś niepoważny — chciałem jeszcze coś powiedzieć, ale mama Bakugou weszła dość wściekła. 

-Ty zasrańcu zobaczysz, połamie ci ręce i nogi! 

Do następnego :)

Niania II | BakuDeku • TodoDekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz