17.

64 15 16
                                    

Darek i Zośka również wyjechali na kilka dni. Do Warszawy. Potrzeby był im ten wyjazd, żeby odpocząć. Po powrocie będą mieli mnóstwo pracy z egzaminami maturalnymi. W zasadzie powinni być na miejscu, nadzorować przygotowania. Ale chcieli wyrwać się choć na dwa - trzy dni, żeby zmienić otoczenie i atmosferę, pobyć razem i choć przez chwilę nie rozmawiać o nadchodzących maturach.

Wspólne życie i wspólna praca nie zostawiały im dużej przestrzeni, żeby od siebie odpocząć. I od spraw szkolnych. Pełni ambicji i zapału, organizowali różne inicjatywy: projekty, konkursy, wycieczki. Omawiali je w domu i realizowali w szkole. Wszystko to skumulowało się, kiedy zamieszkali razem: rozmowy prowadzili tylko o kolejnych szkolnych inicjatywach, na stole i szafkach leżały sterty prac, projektów, pomocy naukowych.

Doszło do tego, że o pracy myśleli również podczas seksu. Którejś nocy, kiedy Darek ją kochał, dostał smsa i chwycił za telefon:
- Dostaliśmy dofinansowanie na ten program dwujęzyczny - oświadczył z dumą.
Zośka popatrzyła na niego zdegustowana:
- Serio? W takiej chwili?
Odsunęła się od niego i usiadła, otulając się kocem. Coś w niej pękło.

- Co ci, Zosiu? Co się stało? - zatroskał się Darek.
- Co mi jest? - powtórzyła. - A jak myślisz? Żyjemy tylko szkołą, projektami, wycieczkami i dofinansowaniem niezbędnych pomocy naukowych. A my? Nasze życie? Nasze, twoje i moje, nie szkolne? Czy ty jeszcze pamiętasz, że nie jesteś tylko nauczycielem? Że jesteś Darkiem, mężczyzną, moim facetem? Moim, Zośki, nie nauczycielki angielskiego z liceum w Czarnym Borze?

Wykrzyczała mu to wszystko prosto w twarz. Poczuła, że się dusi. Zabrała koc i poszła na taras. Usiadła na fotelu:
- Zostaw mnie! - rzuciła, gdy chciał wyjść za nią.
- Nie rozumiem - zdziwił się. - Przecież dobrze nam się układa.
- "Nam", czyli komu? - drążyła. - Zośce i Darkowi, młodym zakochanym ludziom, czy dwojgu nauczycielom - zapaleńcom?
Kiedy ostatni raz byliśmy w kinie? We dwoje, nie z dzieciakami ze szkoły? Albo na wycieczce rowerowej? Kiedy poszliśmy potańczyć i nie rozmawialiśmy o grantach, wycieczkach, sprawdzianach?

Patrzył na nią i powoli docierało do niego, że Zośka ma rację. Zaplątali się w sprawy szkolne i żyli nimi dzień i noc. Projekt, na który dostali przed chwilą dofinansowanie, pisali do świtu, zarywając czas odpoczynku. Co jakiś czas przytulali się i całowali, a później znów wracali do pracy. A teraz on, sprawdzając decyzję o dofinansowaniu, przedłożył sprawy służbowe ponad chwilę intymności.
Westchnął i usiadł obok jej kolan:
- Dałem ciała, Zosiu. Przepraszam. Wróćmy do łóżka, pokażę ci, że myślę tylko o tobie. Grantem możemy się zająć za chwilę.

Dziewczyna prychnęła lekceważąco:
- Czy ty siebie słyszysz? Tylko grant i grant? Wymieniłeś go jednym tchem z obietnicą, że myślisz tylko o mnie?!
Przytulił się do jej kolan i milczał. Miała rację. A on nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo ich pochłonęło szkolne życie.
Kiedy jeszcze nie mieszkali wspólnie, zarówno za pierwszym razem jak i później, udawało im się trzymać sprawy zawodowe pod kontrolą. Zajmowali się nimi w szkole, nawet do późna, ale wychodząc z budynku zostawiali je za drzwiami. Od kiedy razem zamieszkali, jakoś tak się stało, że mimowolnie przyjęli je do własnego domu. I stopniowo one zaczęły nimi rządzić.

Milczeli oboje. Patrzyli na ogród skąpany w ciemności rozpraszanej jedynie blaskiem księżyca.
Cisza nocy powoli spływała na nich, hamując emocje i pozwalając doznać spokoju:
- No to co z tym zrobimy? - zapytał Darek, nadal przytulony do kolan kobiety.
- Nie wiem. - burknęła, ale już łagodniej. Spokój nocy pomagał jej się wyciszyć. Siedzieli przez dłuższą chwilę, ciesząc się bliskością. On przytulał się do jej kolan, ona się nie odsuwała. Znów milczeli.

W końcu Darek zaproponował:
- Wyjedźmy. Nie na całą majówkę, ale na trzy dni. Gdzieś blisko. Może do Warszawy?
- Przecież nie mamy czasu. Matury za chwilę, w szkole jest mnóstwo pracy. - powiedziała łagodnie Zośka. Nie miała już ochoty burczeć na Darka, ta wspólna chwila pozwoliła jej się uspokoić.
- Praca nie ucieknie - tłumaczył łagodnie. - Dam znać dyrektorowi, zgodzi się. A my zmienimy otoczenie i nie będziemy mówić o pracy. Ok? - wziął ją za rękę.

Miłość niejedno ma imię. W małym miasteczku i poza nim / 18+ / ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz