|cel|

4.7K 81 52
                                    

Zawsze gdy lecę samolotem odczuwam zazdrość nie chodzi mi o osoby latające samolotami prywatnymi czy ekstraklasą.
Chodzi o to, że będąc na pokładzie odczuwam wolność zakładam, że to odczucie towarzyszy mi poprzez niebo i chmury, które obserwuję czasem chciałabym wznieść się tak jak ptak i odczuwać ten raj w sposób fizyczny, ale myśląc o tym nie byłam świadoma, że ten raj poczuję na własnej skórze.  

                                ~~~

Siedzę w samolocie patrząc przez okno, które okazuje nieoczywisty horyzont, ponieważ obłoki zasłaniają mi widoczność rys naszej planety, słucham przy tym piosenki zespołu Arctic Monkeys imponują mi ich kompozycje ten moment psuje mi powiadomienie od mojego taty.

Tata<3
Cześć kochanie.Jak przebiega podróż? I o której będziesz?

Po chwili analizowania wiadomości orientuje się, że tak właściwe nie mam pojęcia o której będę na miejscu jako iż jeszcze chwilę temu rozmyślałam nad tym czy napewno Hiszpania będzie dla mnie odpowiednim miejscem a więc aby ratować swoją sytuację postanawiam doinformować się poprzez zapytania stewardessy. Klikam przycisk, który informuję obsługę o pomoc i po chwil niecierpliwości zjawia się przy mnie szeroko uśmiechnięta, ale też elegancko ubrana kobieta, pyta się mnie życzliwie w czym może pomóc.

-dzień dobry mam pytanie odnośnie tego o, której będziemy na miejscu?-spytałam

-oczywiście zaraz się dowiem proszę chwilę zaczekać-odpowiedziała uprzejmie

Po paru minutach kobieta mnie poinformowała podziękowałam uprzejmie i prędko wystukałam wiadomość do mojego rodziciela.

Ja:
Hej.Podróż przebiega spokojnie, będę na miejscu za około półtorej godziny. Dzięki, za troskę

Wiadomość wysłała się po dłuższej chwili ponieważ na pokładzie nie ma za dobrego zasięgu aczkolwiek się udało.
Miałam nadzieję, że reszta drogi upłynie sprawnie.

                                  ~~~

Wysiadłam z samolotu około 30 minut temu Taty nadal nie było lub poprostu nie mogłam go dostrzec wysłałam już do niego kilkanaście wiadomości oraz próbowałam dzwonić, ale nic z tego miał wyłączony telefon nie pozostawało mi nic jak zwyczajnie i bezczynnie czekać.
Błąkałam spojrzeniem po przeróżnych również podróżujących osobach, ale po kilku minutach dostrzegłam znaną mi twarz kierująca się w moją stronę był to nie kto inny niż Pedro González stanął na przeciw mnie przeszywając mnie swoim wzrokiem od stup do głowy byłam tak zestresowana, że nie wiedziałam co powiedzieć, ale jednak przezwyciężyłam swój stres zaczynając konserwację.

-cześć jesteś z moim tatą? powiedziałam pewnie aczkolwiek słyszalna była nuta łamiącego się głosu

-właściwie on mnie tu wysłał nie mógł przyjechać, ponieważ jest na spotkaniu biznesowym

Kiwnęłam głową na znak, że rozumiem podniosłam się sięgając po bagaż, ale czynność przeszkodził mi pedro, który je wziął podziękowałam cicho a on w odpowiedzi się lekko uśmiechnął.
Po paru minutach podążania przez lotnisko za chłopakiem doszliśmy do parkingu gdzie stał czarny Mercedes wsiadłam na miejsce pasażera gdy on pakował do bagażnika moją walizkę. Po czym szybkim ruchem wsiadł za kierownicę.

                                ~~~

Droga minęła nam przyjemnie nie rozmawialiśmy za wiele, ale pasowało mi to prawdopodobnie zauważył, że jestem zmeczona podróżą chociaż i tak starał się być miły. Przez dłuższą chwilę wpatrywałam się w okno rozmyślając nad tym czy Barcelona się zmieniła od mojego ostatniego pobytu w beztroskim dzieciństwie.

-Hej wszystko okej? Zaraz będziemy - zapytał

-Tak dziękuję poprostu jestem zmęczona -odpowidziałam zmęczonym tonem

-Okej rozumiem nie dziwię się za moment będziesz miała okazję odpocząć- powiedział z uśmiechem na twarzy

Za chwilę byliśmy już pod budynkiem gdzie znajdował się tak właściwie mój nowy dom myślę, że miał potencjał nie miałam okazji go widzieć jako iż mój ojciec przeprowadził się w inne miejsce, ponieważ paparazzi odkryło jego dawne miejsce zamieszkania.
Pedro wyjął mój bagaż po czym otworzył bramę przepuszczając mnie w niej pociągnąłam za klamkę drzwi wejściowych z myślą, że będą zwyczajnie otwarte po tym usłyszałam cichy chichot odwróciłam się przy tym unosząc brew pytająco

-Wiesz, że te drzwi mają więcej zamków niż kiedy koliwiek w życiu widziałaś co nie?-zapytał z ironią ale nie wredną tylko taką, która nawiązywała do jego obecnego wesołego humoru

-Przepraszam to tak odruchowo umm zadzwonić?-spytałam spoglądając na dzwonek do drzwi

-Tak Gavi powinien być w środku - stwierdził

A więc tak zrobiłam czekaliśmy chwilę po czym zadał mi pytanie

-tak w ogóle to zapomniałem się przedstawić

Wyciągnął dłoń po czym powiedział - Pedro González, miło mi

-Victoria Hernández, mi również miło -powiedziałam po czym stwierdziłam i zadałam pytanie

-Chyba nie ma go w domu a tak właściwe wy też tu mieszkacie z -nie skończyłam wypowiedzi, ponieważ drzwi się otworzyły stał za nimi brunet średniego wzrostu było to Pablo Gavira na jego ustach malowało się zdziwienie, ale pokazał dłonią, żeby wejść do środka.

-Cześć znalazłeś sobie dziewczynę stary? - brunet uniósł lekko kącik ust

-Tak właściwe to jestem córką waszego trenera- uśmiechnęłam się dumnie ale również ironicznie, chłopak na moje słowa zawstydził się przy czym przeprosił cicho.

-tak więc ja was zostawiam i lecę na trening poradzicie sobie będę po 11- powiedział Pedro

-Pa miłego treningu-powiedziałam a Gavi tylko przytaknął żegnając go ruchem głowy

Minuta po wyjściu Pedro mijała jak wieczność przyglądaliśmy się sobie po czym chyba chłopak zdecydował się zrobić coś z atmosferą niezręcznej ciszy.

-Trener wróci późno, ponieważ to kawałek drogi stąd więc pokaże Ci pokój chodź za mną - powiedział z irytacją z właściwe nie wiadomych mi powodów

-Yhm-wyjąkałam podążając za nim szybkim ruchami zabierając swój bagaż-
Czekaj może wezmę-wziął walizkę byłam mu za to wdzięczna, ponieważ czekało nas sporo schodów

Po chwili byliśmy już na drugim piętrze a on otworzył mi drzwi do mojego pokoju miał ładne schludne wnętrze podobało mi się, Gavi ustawił mi w rogu walizkę po czym powiedział

-postaraj się rozgościć, pewnie jesteś głodna to mogę coś zamówić-uśmiechnął się

Sam nie umiesz gotować- za śmiałam się

-Coś nie coś potrafię, ale wolę cię nie otruć bo trener by mnie chyba zabił- zachichotał i wyszedł

Dziś zaczął się nowy rozdział w moim życiu wiedziałam, że muszę z niego korzystać.

Release me |Pablo Gavi|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz