|niepewność|

1.2K 58 23
                                    

Słyszałam stłumione rozmowy, które w tamtym momencie dały mi do zrozumienia, że wcale nie leżałam obecnie w swoim wygodnym łóżku, ale wydarzyło się coś złego.
Otworzyłam oczy a wtedy ujrzałam miejsce w, którym się znajdowałam, byłam w karetce, najwidoczniej nikt nie zauważył, że miałam otwarte oczy, obok mnie stał Pedro, który wpatrywał się ciągle na swoje buty.
Faktem jest to, że musiało coś mi stać więc byłam tym zaniepokojona, chociaż nie czułam zbyt dużego bólu a nawet gry coś poczułam, nie wiedziałam skąd dobiega.

Co się stało?-wymamrotałam w stronę chłopaka siedzącego niedaleko mnie, on natomiast podniósł głowę a na jego twarz wpłynął lekki ale nadal smutny uśmiech.

-Nic, spokojnie pójdę po kogoś- odpowiedział już z widocznie lepszym humorem niż mogłam wcześniej zaobserwować, poszedł w stronę wyjścia z pomieszczenia mówiąc coś do najwidoczniej ratownika, po chwili był już ze mną razem z mężczyzną.

-Dzień Dobry jak się pani czuje?-Spytał pochylając się nademną aby zobaczyć stetoskopem bicie mojego serca.

Dobrze mogę wyjść?- odpowiedziałam po czym zapytałam szybko przez co nie przemyślałam co mówię.

-Niestety zapewne będzie pani musiała zostać na obserwację, ale to nie odemnie zależy- odpowiedział z uśmiechem na co ja jedynie skinełam głową.

-Jest już lepiej, dziękuję, że pan nas poinformował-meżczyzna powiedział do Pedro po czym wyszedł.

Gdzie jest Gavi?- zapytałam ze zmartwieniem.

Ah no tak gdzie jest Gavi, kto by pomyślał, że już się stęskniłaś, jest w szpitalu-powiedział po czym się lekko zaśmiał na co ja udawałam obrażoną.

    
                                 ~~~
Gdy wjeżdżałam do szpitala na noszach zauważyłam mojego tatę oraz bruneta a Pedro był ze mną cały czas uważam, że to miłe.
Wjechałam na jakąś sale gdzie odrazu poczułam specyficzny zapach leków, czyli typowego zapachu na szpital.
Następnie mnie zbadali, mówiąc coś do siebie, że trzeba będzie coś zszywać, tak też zrobili, dosyć znacząco mnie wtedy bolało, ale starałam się o tym nie myśleć wiedząc, że mam wsparcie fizyczne od Pedro oraz psychiczne od taty i Pablo, ale i tak wkurzał mnie fakt, że nie mogłam wiedzieć co się ze mną dzieję.
Leżałam już spokojnie na sali, mój wzrok zauważył mojego ojca a za nim idącego Gaviego, który najwyraźniej był zmartwiony i smutny.

-Hej jak się czujesz córciu?- zapytał tata z przejęciem.

Okej, ale chciałabym wiedzieć co wogóle się stało, może ktoś mnie uświadomi?- zapytałam lekko bardziej zła niż dotąd.

-To ja może pójdę, później przyjdę myślę, że Gavi powinien wyjaśnić Ci to sam-powiedział po czym mnie lekko przytulił a Pablo klepnął po plecach pokazując, że daje mu wsparcie na co ja tylko przewróciłam oczami, bo chciałam się dowiedzieć o całej sytuacji.Ojciec wyszedł.

-Więc pamiętasz tego chłopaka, który zaczepiał cię dziś na stadionie?- powiedział chyba znając już odpowiedź a ja tylko skinęłam głową.- uderzyłem go, ale odrazu gdy się ogarnął podczas mojej nie uwagi uderzył Ciebie prosto w głowę a ty zemdlałaś przepraszam.-powiedział już ciszej ze skruchą natomiast ja westchnęłam cicho patrząc się w jego oczy.

A co z nim- zapytałam też cicho.

-Uciekł gdy szukałem trenera, myślałem, że nie wstanie a jednak, ale myślę, że już go znaleźli- odpowiedział na zadane pytanie.

W tamtym momencie poczułam satysfakcję, ale też wiedziałam, że przy nim jestem bezpieczna, ale fakt, że mógł być jeszcze nie złapany wpedzała mnie w niepewność.

Release me |Pablo Gavi|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz