Uciekałam przed Pablo wzdłuż linii wybrzeża, piach osuwał mi się pod stopami ciągle spoglądałam się za siebie przez ramię czy chłopak mnie przypadkiem nie doganiał.Początkowo wygrywałam, ale teraz gubiła mnie moja kondycja oraz nie ustępujący śmiech z moich ust, gdy Gavi był już dosłownie za mną zaczęłam wyrywać się z jego mocnego uścisku.
Zostaw mnie proszę!-śmiałam się prawie przez łzy.
-Nie bo nic z tego nie będę miał-również mówił przez śmiech.
Błagam, zrobię co będziesz chciał!-wykrzyczałam-proszę!-krzyknełam jeszcze głośniej.
-Co będę chciał?-uśmiechnął się flirciarsko - przyznaj, że jestem najlepszym i najprzystojniejszym piłkarzem na całym świecie-powiedział dumny.
Chyba śnisz-odpowiedziałam pewnie na co on zaczął mnie łaskotać po brzuchu-dobra, dobra jesteś bardzo dobrym piłkarzem-powiedziałam.
-Nie zmieniaj moich słów Victorio-prychnał śmiechem nadal mnie łaskocząc.
-dobra już!- nie wytrzymałam-jesteś najlepszym i najprzystojniejszym piłkarzem na całej planecie, Puszczaj!-powiedziałam szybko na co on dotrzymał słowa i mnie zostawił uśmiechając się z satysfakcją.
-Nie chcesz może powtórzyć jeszcze raz, nagrałbym i wysłał znajomym bo mi chyba nie uwierzą-stwierdził.
Ja sama sobie też nie uwierzyłam-wymamrotałam cicho, niestety ponownie mnie podniósł.
-Słyszałem to-warknał- idziemy na jedzenie, ale ty stawiasz-powiedział zadowolony a ja tylko przewróciłam oczami.
~~~
Siedzieliśmy na krawężniku jedząc pizze na pół, tak tą, którą ja postawiłam, była w porządku gdy tak sobie spokój jedliśmy przed nami przeszedł czarny kot.-Zobaczysz, coś się zaraz stanie-powiedział obejmując mnie z udawanym przerażeniem.
Łapy precz!-wykrzyknełam a wtedy przed nami przechodziło dziecko z matką, po chwili dziecko się wywróciło i zaczęło płakać a my zaczęliśmy się śmiać.
Matka podbiegła do niego, żeby pomóc mu wstać natomiast my nadal dławiliśmy się śmiechem.
-Coś was śmieszy?-powiedziała z zażenowaniem prowadząc dziecko.
Nas absolutnie!-nadal się śmialiśmy natomiast ona posłała na ostatnie złowrogie spojrzenie po czym odeszli.
Faktycznie, miałeś rację-powiedziałam kładąc swoją twarz na jego nogę.
-Co ty byś bezmnie zrobiła -powiedział na co tylko kiwnęłam głową z irytacją.
~~~
Wchodziliśmy cicho przez tylne drzwi od ogrodu do domu, ale nakrył nas na tym Pedro.-Oh nasze zakochane ptaszki wróciły-zaśmiał się cicho.
Cicho bądź, gdzie jest tata-spytałam
-już dawno śpi wrócił parę godzin temu, i nie nie szukał was, powiedziałem, że poszliście ze znajomymi na zakupy, nie dziękujcie-usmiechnał sięDzięki jesteś genialny i ratujesz nam tyłek-powiedziałam a brunet za mną tylko przytaknął.Poszliśmy do swoich pokoi a więc się przebrałam i zmyłam pozostałości mojego makijażu po zimnej kąpieli w morzu, umyłam się o zaczęłam czytać książkę po chwili wszedł do mnie nie proszony gość.
-Przyjmiesz mnie na noc?-spytał Gavi
Z jakiej racji miałbym to robić-prychnełam-Bo nie zamknąłem okna i nie zgasiłem przy tym światła więc mam inwazję robaków-odpowiedział błagalnie
Dobra, ale to pierwszy i ostatni raz-warknełam pokazując mi miejsce obok siebie. Zgasiłam lampkę nocną, aby iść już spać.
Dobranoc gavi-powiedziałam.
-Dobranoc śliczna wybawicielko. -usmiechnał się a ja tylko to odwzajemniłam.
Dzisiejsza noc była czymś innym, zasypiałam z prawie obcym mi facetem na boku, ale nie narzekałam.
CZYTASZ
Release me |Pablo Gavi|
Подростковая литератураNiesamowite przeżycia bohaterki, która zapomniała już jak wygląda życie w Barcelonie, dąży do tego aby doświadczyć nowych uczuć i emocji. Pragnie zacząć od nowa i ułożyć swoje życie i zdobywać nowe doświadczenia. Jeszcze nie wie, że chłopak, którego...