|prawda|

1.3K 49 13
                                    

Kogo ja do cholery ze sobą wezmę-powiedziałam Pablo, oczywiście wcześniej wyjaśniliśmy sobie całą sytuację, ale teraz pojawił się nowy problem, z kimś mam iść na pieprzoną kolację!

-Naprzykład mnie?-jęknął chłopaka na co ja tylko się zaśmiałam z irytacją-ja mówię na serio?-powiedział w odpowiedzi na moją reakcję.

No chyba coś cię boli-powiedziałam z rezygnacją.

-A masz kogoś lepszego? Nie, nic lepszego nie wymyślisz-powiedział.

Masz rację, ale nie bierz tej sytuacji za bardzo do siebie-powiedziałam groźnie na co on się zaśmiał.- albo wiem powiem, że cię nie ma- powiedziałam ironicznie.

-I tak się nie wymigasz no, ale jak wolisz, wsumie wolę nie znać reakcji trenera- powiedział z udawanym szczęściem jakby sam przed chwilą mi tego nie zaproponował- tak wogóle to lubisz zwierzęta?- powiedział zmieniając temat.

Tak a co?-wymamrotałam szukając nowych perfum w mojej torebce.

-Super w takim razie idź ogarnij sprawę z trenerem i widzimy się później, bądź gotowa o osiemnastej.

Zeszłam na dół pukając już dzisiaj ponownie do gabinetu ojca.

-Proszę wejść!- krzyknął jak zwykle na co przewróciłam oczami.

Cześć tato-powiedziałam uśmiechając się.

-Coś się stało?- powiedział ze zdziwieniem.

Nic się nie stało tylko ten chłopak, nie może dzisiaj przyjść-powiedziałam ze oczywiście udawanym smutkiem.

-Dobrze kochanie nie martw sie następnym razem się uda-odpowiedział.

Dziękuję- a później wyszłam z ulgą widoczną na mojej twarzy.

~~~

-Cześć jesteś gotowa?- spojrzał na mnie, obserwując mnie od stóp do głów.

Tak, coś jest nie tak?-spytałam.

-Wszystko jest w porządku, ale myślę, że jednak te szpilki ci się nie przydadzą-wskazał na nie dłonią.

Dobra daj mi chwilę-odpowiedziałam z irytacją, ponieważ były idealnie dobrane.

-No, ale nie patrz tak na mnie-zaśmiał sie-zresztą, zobaczysz i przyznasz mi rację-powiedział.


~~~


Gdzie ty mnie prowadzisz kretynie?-spytałam przekręcając oczami bo szliśmy już z 20 minut chodzą dosłownie w kółko.

-Trochę cierpliwości księżniczko- powiedział flirciarsko a potem spojrzał na telefon gdzie miał mapę, ja natomiast na te słowa miałam ochotę zwrócić swoje wszystkie posiłki.

Szliśmy tak jeszcze parę minut, gdy nagle zauważyłam napis zoo, właściwe nie wiedziałam dokładnie dokąd idziemy, ale wsumie miałam takie podejrzenia, a więc szturchnełam chłopaka.

-To, tutaj chodź-powiedział, a ja zaczęłam podążać za nim.

A wiesz, że zoo to dla mnie nic nowego?-powiedziałam

-Czemu?- spytał zainteresowany.
Wystarczy, że przebywam z Tobą-powiedziałam z satysfakcją, a on spojrzał się na mnie z udawanym smutkiem.

-A ja codziennie przebywam z nieznośnym dzieckiem, które ciągle truje mi dupę!- wykrzyknął żartobliwie na co t się lekko zaśmiałam.

A wiesz co jest najlepsze?-spytałam.

-Co?-odpowidział.

Bez tego dziecka nie możesz żyć-powiedziałam ze smutkiem.

Byliśmy już przy kasie.

-Dzień Dobry poprosze dwa bilety dla dorosłych-powiedział uśmiechając się szeroko.

-Witam mamy zniżkę dla par więc może są państwo zainteresowani?- zapytał pan za kasą.

Nie jes-nie dokończyłam bo wtrącił się nie kto inny niż Pablo.

-Z chęcią-powiedział po czym objął mnie dłonią przyciągając do siebie. Pan nas skasował po czym chłopak mu zapłacił.

-Widzisz tak się robi interesy księżniczko-stwierdził dumnie.

Faktycznie jesteś w tym mistrzem śliczny Pablusiu-odpowiedziałam na co wybuchliśmy śmiechem.

Wtedy zrozumiałam, że gdy jestem z nim jestem najprawdziwszą wersja siebie.

Release me |Pablo Gavi|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz