|dyskomfort|

1.3K 58 7
                                    

Pablo w tym momencie był osobą na, której mogłam zawsze polegać, był moim przyjacielem, a część mojego serca należała do niego, jest inny niż wszyscy, troskliwy, stara się być spokojny, miły czasem zdarza mu się być lekko nerwowym zresztą jak każdemu, ale zawdzięczam mu bardzo dużo, bez niego mogłoby tu mnie nawet nie być.
Czułam ogromną potrzebę porozmawiania z nim, wiedziałam, że zasługuje na rozmowę, którą ja powinnam rozpocząć.Nie spałam większość nocy, która przeminęła mi w rozmyślaniu o całym zajściu, dziwnie się czułam z tym wszystkim, więc z samego ranka wyszłam z pokoju, ale wtedy zauważyłam Pedro, który kierował się w stronę schodów.

Możemy porozmawiać?-zapytałam, na co on się odwrócił, na jego twarzy panował smutek oraz żal najwyźniej, który był skierowany najwyraźniej do mnie, ale na jego twarzy było widoczne też zmęczenie.

-Wolałbym nie-odpowiedział oschło, po czym odwrócił się  schodząc wolnym krokiem po schodach.

Gdzie idziesz?-zapytałam.

-Na trening-powiedział z niechęcią po czym wyszedł z domu zakładając buty.

Aktualnie zauważyłam jak wielkie nieszczęście w ostatnim okresie mnie spotyka, chciałam aby każdy czuł się dobrze
w moim towarzystwie, ale zapomniałam o samej sobie.
Odkąd tu jestem nie potrafię się nawet dobrze wyspać a następnie w pełni sprawnie funkcjonować, oczywiście byłam w wielu momentach szczęśliwa, ale czy uczucie radości przezwyciężało mój ból, który otrzymywałam codziennie w coraz większych dawkach? Sama nie wiem muszę to naprawić. Po chwili namysłu stwierdziłam, że pojadę na stadion, aby ich obserwować.

                               ~~~

                                       
Byłam już przed stadionem gdy zobaczyłam jedynego zawodnika, którym był Ansu odrazu zaczęłam do niego machać, uśmiechając się szeroko.
Mogę wejść z Tobą?-spytałam spoglądając na chłopaka, który szedł obok mnie.

-Jasne, ale musisz przejść ze mną przez szatnie-powiedział nie wzruszony na co ja tylko chciałam przewrócić oczami.

Nie ma sprawy- odpowiedziałam, eh oczywiście, że była bo ponownie musiałam stoczyć konfrontacje publiczną z Pedro i gavim.

Szłam nadal za nim a on klepnął mnie jedynie po plecach po czym otworzył drzwi wszystkie oczy padły na mnie a zwłaszcza oczy Gaviego i Pedriego, które przenikały przez moją skórę, ale z największą pogardą patrzył się na mnie Pedro, zrobiło mi się wtedy słabo więc nic się nie odzywając przeszłam dalej, napewno nie chciał ze mną gadać podsumowałam.

- Ej, Victoria, widzimy się po-krzyknął do mnie Pedro, który dumnie patrzył się na Gaviego.

Dobra -odpowidziałam po czym wyszłam z szatni w, której było czuć pot.

Nie rozumiałam czemu oboje dawali mi tak mieszane i dwuznaczne znaki, raz traktowali mnie jak śmiecia a raz jak księżniczkę, moim największym pragnieniem było dowiedzenie się czemu tak postępują, i tak postawiłam zrobić.

|Przepraszam, że rozdział jest taki, krótki, ale jestem strasznie śpiąca, mam nadzieję, że wam się spodoba w najbliższym czasie wszystko nadrobię. Szczęśliwego nowego roku trzymajcie się<3|

Release me |Pablo Gavi|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz