13. Pozwolisz mi się dzisiaj przytulić?

1.6K 102 11
                                    

[Widzisz błędy, popraw mnie. Dziękuję.]

Katherine

           Lubiłam ten stan w etapie lekkiego upojenia alkoholowego. Eh... fachowy bełkot. Głowę miałam lekką, ciało zdawało się rozluźniać. Weszłam do mieszkania, czując jak wino dopiero teraz uderza mi do głowy. Cieszyłam się, że byłam tutaj nie w mieszkaniu Filippo. Nie potrafiłam się opanować, po przekroczeniu dawki możliwych dla siebie do spożycia procentów. I tak się zagalopowałam.

Mogłam się założyć, że było ze mną coś nie tak. 

W mieszkaniu przywitała mnie tak znana już cisza. Zrzuciłam botki w przedpokoju, zahaczając stopą o próg prawie się potykając. Zachichotałam. Zamknęłam dłonią usta, bo przypomniało mi to śmiech Victorii. Odwiesiłam płaszcz. Musiałam wyciszyć się psychicznie. To było zbyt wiele wyraźnie nawet jak na mnie. Zbyt wiele Victorii. Zbyt wiele Filippo. Nienawidziłam się tak czuć. Jednocześnie przepełniona niezrozumiałymi, pozytywnymi uczuciami wywołanymi alkoholem. Podeszłam do okna i zapaliłem papierosa. Noc była piękna. Gwieździste niebo i księżyc w pełni, sprawiały, że świat nie był spowity w ciemności. W mieście tego nie dostrzegaliśmy, bo wszystko znikało wśród blasku kolorowych świateł. Za to na przedmieściach, gdzie znajdował się mój mały domek i piękny ogród był to widok warty wszystko. Nie mogłam zrozumieć co mi przyszło do głowy żeby powiedzieć Filippo co myślę. Tatko nigdy nie powiedział mi tego wprost. Jednak ja wiedziałam. Coś musiało być na rzeczy. 

Pewnego dnia po prosu zabronił mi się z nim kontaktować. Nie tolerował Filippo. Ale kiedy pytałam o co mu chodzi, zbywał mnie. Czułam się jak jakaś mała dziewczynka, karcona przez ojca. Z tego co się orientowałam kiedyś mieli dobry kontakt. Papa go lubił. Chwalił syna naszego capo, doceniał jego oddanie sprawie. Mówił, że zawsze można było na niego liczyć. 

Więc co poszło nie tak?

Zaciągnęłam się po raz ostatni i zgasiłam papierosa w popielniczce. Kiedy szłam do łazienki usłyszałam dzwonek. Pierwsze co przyszło mi do głowy, że to Leonardo. Jednak on miał klucze.

A jeśli zapomniał?

Pff. Leonardo?

Prychnęłam.
Więc kto to mógł być o tej godzinie. Spojrzałam na nadgarstek, było dobrze po północy. Już miałam olać niezapowiedzianego intruza, kiedy usłyszałam pukanie i nawoływanie.

— Katie, otwórz.

To był głos Filippo. Czego mógł chcieć o tej godzinie? Zapewne dokończyć rozmowę. Postanowiłam udawać ze mnie nie ma. Albo, że chociaż śpię. Mniejsza z tym.

— Wiem że jesteś, Śnieżko!

Przewróciłam oczami i ruszyłam do łazienki. Słyszałam jak przez jakiś czas dobijał się do drzwi, ale ja nie miałam ochoty dzisiaj z nim rozmawiać, wiec udawałam, że tego nie słyszę.

Po szybkim prysznicu, osuszyłam ręcznikiem włosy i zarzuciłam na siebie czarny, satynowy szlafrok. Czułam, że stan chwilowej euforii zanikał, ale szumy w głowie się nasiliły. Musiałam się położyć. Wychodziłam z łazienki, zawiązując szlafrok stanęłam oszołomiona. Na kanapie w salonie siedział Filippo pochylony do przodu, z łokciami opartymi na nogach. Skupiony wzrok miał na lśniących, białych płytkach podłogowych. Wyglądał bosko, ale i groźnie. Ewidentnie był niezadowolony. Ups. Może powinna m otworzyć te drzwi. Zmarszczyłam czoło i spojrzałam na przedpokój, a potem z powrotem na przybysza, który bez mojej zgody wszedł do mieszkania.

— Jak...

— Powiedziałem dozorcy, że źle się czułaś i miałaś być w mieszkaniu, a teraz nie odpowiadasz i się martwię. — Odpowiedział na niewypowiedziane pytanie. Wypuściłam głośno z płuc powietrze, kiedy jego wzrok prześlizgnął się po moim ciele. — Dlaczego wyszłaś?

Złożona przysięgaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz