45. Czujesz to?

1.8K 127 22
                                    

[Widzisz błędy, popraw mnie. Dziękuję]

Filippo

Nie ma nic bardziej pewnego niż śmierć. Jest faktem, który prędzej czy później nastąpi. Tak  samo jak pewne jest to, że liście jesienią zmienią swoją barwę i opadną. Jak to iż mimo, że nastanie dzień na niebie wciąż będą błyszczeć gwiazdy, chociaż nie będziemy ich widzieć. Tak samo jak to że, mimo że żyjemy na horyzoncie majaczy nam  śmierć. Ale czy jesteśmy na nią gotowi? Czy byłbym gotowy stracić kogoś, kto jest dla mnie jak tlen? Iskierką w cholernej ciemności. Dobrem, które walczy z demonami drzemiącymi we mnie. 

Nie! Nie byłem gotowy. 

 Oddychaj. 

Nakazałem sobie, gdy moje płuca odmówiły współpracy z resztą organizmu. Nie mogłem stracić głowy. Nie mogłem stracić ich.

Gdy Katie zadzwoniła do Sam, a ja usłyszałem jej nagły krzyk przerażenia, wyrwałem komórkę z dłoni siostry. Z siłom tsunami uderzył we mnie płacz Nico i ujadanie psa. Wiedziałem, że coś jest, kurwa, nie tak. Więc działałem instynktownie, jak na autopilocie. Moja Katie radziła sobie doskonale, do momentu , aż ten skurwiel nie przywalił w nią z mocą pierdolonego tarana. 

Pojazd wypadł z drogi i przekoziołkował w powietrzu, wpadając wprost na przydrożne pola. Stał się potrzaskiem dla Katie i Nicolasa. Moje serce stanęło, a w piersi urósł głaz wielkości pięści. Moja dusza krzyczała i wiła się w agonii.

 Mało ci, jeszcze było? Chcesz odebrać mi ją i mojego syna!?

Antonio zatrzymał się z piskiem opon. Wydobyłem spluwę z pod marynarki, ale to Antonio strzelał w czarnego Vana. Dla mnie liczyła się moja rodzina. Z sercem w gardle ruszyłam biegiem w kierunku kupy metalu. Samochód leżał na boku, w powietrzu unosił się zapach paliwa.  

Najgorsza była cisza. Przerażała mnie. 

Nie słyszałem ujadania tego kundla, który tak zawzięcie bronił Katie i dzieciaka. Nie słyszałem płaczu mojego syna. I nie słyszałem jej. 

Sekundy ciągły się w nieskończoność, gdy próbowałem dostać się do wraku samochodu. 

— Wezwałem karetkę. Zaraz tu będą. — Poinformował mnie Antonio. 

Potem pomógł otworzyć mi drzwi. Przytrzymał je tak by się nie zamykały.

Naszym oczom ukazał się widok, który mógł zmiękczyć każde kamienne serce.

Katie tuliła do siebie synka. Jej twarz była blada, niemal przeźroczysta. Krew ściekała z jej skroni. Dolną wargę miała rozciętą. 

Przez chwilę myślałem, że on...

 Ale wtedy usłyszałem cichutkie łkanie Nicolasa

Boże to było zbyt wiele nawet dla mnie. Nico podniósł główkę i spojrzał na mnie niebieskimi oczkami.

— Tata.

Moje serce zamarło, by zacząć walić jak szalone.

— Podaj mi go skarbie. 

Katie jakby mnie nie słyszała. Szeptała coś do jego ucha. 

Jej wzrok utkwiony był w sierściuchu.

— Katie, skarbie, spójrz na mnie.

Dziewczyna zrobiła o co ją prosiłem. 

— Dobrze. Pozwól sobie pomóc. Podaj mi Nicolasa. 

Katie zmarszczyła brwi co ewidentnie sprawiło jej ból, przez co po cichutko syknęła. Potem pokiwała delikatnie głową i podniosła chłopca, dzięki czemu łatwiej było mi go wyciągnąć. Nie wyglądało na to by coś mu było. Nie miał żadnych powierzchownych obrażeń. Co nie zmieniało faktu, że musiał obejrzeć go lekarz. Przytuliłem go czując jak kamień opada z mojej piersi. Potem podałem go przyjacielowi. 

Złożona przysięgaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz