4 - "Skoro już mowa o śmierci.."

4.8K 237 44
                                    

O piątej wychodzę z pokoju. Rozglądam się po pomieszczeniach. Nie pytam służby gdzie co jest. Sama się tego dowiaduje próbując być niezależną.

Tak naprawdę.. boje się ich. Wolę z nimi nie rozmawiać. Przecież to wampiry, które do tej pory myślałam, że nie istnieją i są postaciami z filmów, a nagle trafiłam w centrum jego akcji.

W końcu udaje mi się znaleźć oszklony korytarz prowadzony do szklanych drzwi oranżerii. Wchodzę do środka okrągłego pomieszczenia o ostrych krawędziach i szklanym sufitem z mozaiki. W środku siedzi już Finegan chowając oczy za ciemnymi okularami. Swobodnie siedzący na krześle przy okrągłym stoliku na którym stoi już taca z porcelanowym serwisem. Na stole znajduję się też stosik wyglądających na stare ksiąg. Uśmiecham się do niego ostrożnie i siadam na krześle, kiedy dał mi znak.

- Miło, że znalazłaś drogę. - Nalewa herbaty do filiżanek i uśmiecha się.

- Zwiedzałam. - odpowiadam i biorę z patery czekoladkę.

- Jak ci się podoba?

- Nie tego się spodziewałam. - Wzruszam ramionami. - Ale to ciekawe zaskoczenie. Gdzie mama?

- Nadal dyryguje nad ludźmi i ustawia wszystko po swojemu. Będzie z niej naprawdę wspaniała.. pani domu.

- Mhm - Kiwam głową. - Co to za księgi?

- Powoli. Najpierw może się napij. - Podsuwa mi filiżankę. - Mówiłem, że przedstawię ci historię.

- W porządku. - Kiwam głową i przyjęłam naczynie.

- Teraz opowiadaj i powiedz jak się czujesz w domu? - pyta siadając wygodniej i biorąc własną filiżankę.

- Nie tego się spodziewałam, szczerze powiem. Myślałam, że to będzie jakiś wielki, stary zamek, chociaż niewiele się pomyślałam. - Spojrzałam w okno na stare kondygnacje. - Ale te kolory i inne piękne, drogie rzeczy.. Ale naprawdę mieszkasz w domu o takich oknach po tym co mówiłeś o słońcu?

- To specjalne okna. Przepuszczają światło, ale nie działa drażniąco, tak jak na zewnątrz. Jest jak żarówka.

- Skoro mowa o świeceniu. To o co chodzi z twoimi oczami?

Uśmiechnął się i wziął jedną z ksiąg.

- Każdy kolor oczu odpowiada danemu statusowi w społeczeństwie. - Otworzył na odpowiedniej stronie i podsunął mi księgę wskazując odpowiednie miejsce.

Spojrzałam na karty. Były nadrukowane i oprawione notatkami w pięknym, starannym piśmie. Posiadały również obrazki. Przeczytałam odpowiednie linijki dotyczące oczu.

Złote - Rodzina Królewska.

Srebrne - Spokrewnieni z rodziną królewską. Dalsi krewni.

Szmaragdowe - Lordowie.

Rubinowe - Arystokracja.

Szafirowe - Zwykłe wampiry.

- A fioletowe? - pytam widząc to w księdze i wskazuje palcem. Nie było podpisane.

- To już cięższa historia. - Spogląda w miejsce gdzie wskazuje i pociera dłonią podbródek. - W skrócie, już ich nie ma. Wyginęły.

- Rozumiem. - Kiwam głową. - Chwila.. - Moje trybiki w mózgu dopiero zaczęły działać od tych wszystkich pojęć i informacji. - Szmaragdowe lordowie. Czyli ty..

Spojrzałam na niego. Uśmiechnął się szeroko i zdjął okulary patrząc na mnie błyszczącymi, zielonymi oczami. Otwieram szeroko oczy i zaczynam poruszać ustami w zdziwieniu.

Randalyn: Więź Krwi ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz