Oczywiście, że musiałam się zgodzić na tę wyprowadzkę. Innej opcji już nie było.
Chociaż były.
A - Zostać w mieszkaniu i jakoś martwić się o to, żeby mama go nie sprzedała.
B - Zamieszkać u jakiejś koleżanki, która chciałaby mnie przyjąć.
C - Uciec gdzieś, gdzie nie będzie mnie to trapić i może dołączyć do wędrownego cyrku. Całkiem wygimnastykowana jestem.
Chociaż jedynym moim wyjściem po skreśleniu wszystkich opcji, jest ta, której w nich nie było.
Jechać do nowego miasta, do domu narzeczonego mojej mamy, który jest wampirem i który zapewne mieszka w jakimś starym, strasznym i ponurym zamku ze starymi bibelotami, obrazami i meblami. I wszystkim innym pachnącym starocią i kurzem. Super przygoda.
Jako dziecko oglądałam w Halloweenowy dzień film Randka z wampirem, gdzie mamą dwójki dzieciaków zaczęła umawiać się z podejrzanym mężczyzną, którego podejrzewali o to, że jest wampirem i co się sprawdziło. Nie dokonać pamiętam co dalej było, ale ich intuicja mówiła, że muszą udowodnić mamie, że ten człowiek, a konkretnie wampir, jest niebezpieczny i nie powinna z nim przebywać. Jedyne co pamiętam z tego filmu najbardziej to to, że zamknęli go w różowym pontonie w kształcie trumny i puścili go na jezioro w czasie wschodu słońca. Ciekawe czy przy nowym domu będzie jezioro?
Ostatniej lekcji ostatniego dnia szkoły nie mogłam się skupić na niczym innym tylko odliczaniu sekund na zegarze, kiedy to w końcu będę mogła stąd wyjść. Dzisiaj wyjeżdżam.
Pudła w moim pokoju stały już spakowane od dwóch dni. Pożegnałam się już ze wszystkimi zapewniając, że nie wyjeżdżam na zawsze i będziemy do siebie dzwonić i będę do nich przyjeżdżać.
Po dłużących się godzinach, zwanych minutami, w końcu zadzwonił dzwonek i byliśmy wolni. Westchnęłam z ulgą i wstałam pakując się.
Razem z Zianną - moją przyjaciółką - skierowaliśmy się do wyjścia. Cały czas mnie męczyła pytaniami i mówiła jak będzie tęsknić, za to ja zapewniam ją, że nic się nie zmieni. Oprócz tego, że będę zdala od Londynu i wszystkiego co mi znane.
- O. Mój. Boże. - wypiszczała Zianna.
Spojrzałam w stronę gdzie posłała rozemocjonowany wzrok.
No nie wiem czy Mój Boże to dobre określenie, zważając, kim jest.
- Kto to jest? - szepnęła do mnie szarpiąc za moje ramię.
- To.. - Sama nie wiem co mam teraz powiedzieć, bo nie spodziewałam się go tutaj zobaczyć. - To.. facet mojej mamy.. - dodałam ciszej.
Gorzej jeśli ma super słuch i nas teraz słyszy.
- O mój boże..
No nie no, kolejna z tym bogiem.
- Widzieliście tego faceta w okularach? Niesamowity z niego tatusiek. Myślicie, że po kogoś przyjechał?
No nie teraz to na pewno zapadnę się pod ziemię ze wstydu jeśli nas słyszy.
- Nie wiesz? - spytała Zianna. - To będzie ojczym Gii.
- No nie mów. - Hailee zrobiła wielkie oczy.
- Wiecie co? - powiedziałam szybko. - Zapewne to coś ważnego, że się tu zjawił. Muszę lecieć. Dzisiaj jedziemy do nowego domu. Obiecuję, że zadzwonię.
I zanim zdołają odpowiedzieć, już biegnę przez parking w stronę mężczyzny.
- Hej. Co tu robisz? - spytałam stając na przeciwko niego.
CZYTASZ
Randalyn: Więź Krwi ✓
Vampire✔️ (Przed poprawą) * Blood 1# * Moje imię? Nazywam się Gianny Quinn i spotkała mnie najbardziej absurdalna rzecz na świecie. Odkryłam istnienie wampirów. A ich świat wcale nie wygląda tak jak przedstawiają w książkach i filmach, ani tak jak sobie...