Epilog 2.0

2.8K 113 21
                                    

Wdech, wydech, wdech, wydech.

Powtarzałam sobie w myślach, ciągle chodząc w kółko po pomieszczeniu i wsłuchując się w szelest mojej sukni. Swoją drogą - strasznie niewygodna, długa i szeleszcząca suknia, od czego boli mnie już głowa. Albo mi się tak wydaje. Wampiry może boleć głowa? Nie wiem!

Jakim cudem jako wampir nadal czuję taki miażdżący stres, jakbym nadal była człowiekiem!? Gdzie moje ostudzone emocje i obojętność na wszystko? To miała być jedna z zalet! A tu proszę. Nic się nie poprawiło i prawie zawału dostaje!

Wdech, wydech, wdech, wydech.

Splątywałam i rozplątywałam palce, które mi się trzęsły. Spojrzałam w końcu w lustro. Ciemne włosy upięte wysoko na głowie z wplątanymi warkoczami, a z twarzy wpatrują się we mnie obce fioletowe oczy, które zostaną już ze mną na zawsze. Są takie.. nienaturalne. Tak jak jeszcze pół roku temu wampiry wydawały mi się mitem, a teraz jestem jedną z tych istot. Wampirem. Istotą, która była dla mnie tylko bajką.

Nadal wpatrując się w swoje odbicie, usłyszałam jak za moimi plecami otworzyły się drzwi. Wpatrywałam się w lustro widząc wchodzącego do środka chłopaka o pięknych złotych oczach.

- Nie dam rady. – wyszeptałam odwracając się w jego stronę.

- Gia. – wypowiedział rozbawiony Orion. – To naprawdę nic takiego.

- To naprawdę nic takiego? – prychnęłam powtarzając. – To jest coś takiego! Są tu chyba wszystkie najbardziej wysoko postawione wampiry świata. I mają zobaczyć mnie. Mnie! Człowieka, który przez przypadek stał się.. tym! - Wskazałam na oczy.

- Czyli mają niesamowite szczęście. – Westchnął spoglądając w sufit i położył dłonie na moich ramionach.

- Nie zasługuje na to. - wyjęczałam.

- Gia. Gdybyś nie zasługiwała, nie byłoby cię tu z tymi pięknymi oczami. - Dotknął mojego policzka. - Od początku byłaś, jesteś i będziesz niezwykła. Od dawna to widziałem.

- Może jednak ucieknijmy? Może nikt nie zauważy? – spytałam na co się zaśmiał.

- Wszyscy zauważą zniknięcie gwiazdy wieczoru. – parsknął na co spiorunowałam go wzrokiem. - Nie masz czego się bać, Gia. – Spojrzał mi w oczy po czym pocałował mnie w czoło. – Pokochają cię. Tak jak ja.

- Po prostu.. – zaczęłam, ale przerwało mi pukanie do drzwi. – Tak? – spytałam zerkając ponad ramieniem Orion’a.

- Za chwilę zaczynamy, Wasza wysokość. – odpowiedział głos za drzwiami.

Sparaliżowało mnie. Znów objął mnie stres. Dzięki obecności Orion'a trochę o tym zapomniałam. Teraz? Wróciło z podwójną siłą, bo to właśnie się dzieje.

- Rozumiem.. dziękuję! – wydukałam.

- Gotowa? – spytał chłopak przede mną.

- Oczywiście, że nie! – wysyczałam, trzęsąc się. – Czuję się jakbym nadal była człowiekiem i zaraz miało mi serce wyskoczyć. Niby je czuję ale jest takie.. spokojne. To dziwne.

- Wszystko będzie dobrze, Moja potępiona duszyczko. Masz się tam tylko pokazać i zrobić kilka ruchów, które już robisz automatycznie. Pomachać i uśmiechnąć się, spiorunować mnie wzrokiem.. - przerwał, kiedy obdarzyłam go nienawistnym spojrzeniem. - Właśnie tak.

Randalyn: Więź Krwi ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz