Całą trójką wyszliśmy na ulicę tętniącego jazzem miasta. Chłodne, wieczorne powietrze dotarło do mojej twarzy wsiąkając przez nos do płuc i rozwiewając włosy. Przymknęłam na chwilę oczy zachwycając się tym klimatem, który od tak dawna chciałam poczuć. Było tak jak myślałam i wyobrażałam sobie oglądając serial. A nawet lepiej.
Pierwsze co zrobiłam to włączyłam aparat w telefonie i zrobiłam zdjęcie wysyłając je do mojej przyjaciółki z pytaniem, czy zgadnie gdzie się znalazłam.
- To gdzie najpierw? - spytałam obracając się w stronę Achilles'a.
Uśmiechnął się chytrze i ruszyliśmy w drogę przechadzając się po najstarszej ulicy miasta - French Quarter. Przez kolorowe, zielone uliczki pełne pięknych budynków rodem z filmu. Czułam jak oczy mi błyszczą. Kochałam taki klimat. Zapach przypraw kłuł mój nos, przyjemne dźwięki muzyki platały swoje nicie przez moje uszy i układały się w mózgu by mógł zapamiętać je na dłużej. Roześmiani ludzie przyglądali się nam i szeptali legendy o wampirach na co chichotaliśmy pod nosami.
Nawet Pan Książę to zły pomysł i nie lubię zabawy pozwalał śmiechowi zagościć na jego wkurzonej twarzy. Przyłapywałam go nawet na tym, że przygląda mi się, kiedy zafascynowana chłonęłam to miejsce całą sobą. Przez co czułam jak rumieniec zakrada się na moją twarz skompaną w blasku księżyca, a jego twarz błyszczała w nocnym świetle.
- Chodźmy na cmentarz. - powiedziałam, kiedy przechodziliśmy koło ozdobnej bramy.
- Cmentarz? - spytał zdziwiony Melberwood.
- Podobno są ciekawe. - Wzruszyłam ramieniem.
Cmentarze mnie fascynowały. Unosiła się nad nimi jakaś aura. Moc przodków znajdująca się w jednym miejscu. Ta elektryczność, ciekawość i nutka strachu, która wywoływała gęsią skórkę na moich ramionach.
- No chodź. - Nie myśląc nawet, złapałam go za nadgarstek i pociągnęłam w stronę wejścia. - Pasujesz tu Panie jestem gorszym marudą niż źle pochowany trup. - prychnęłam.
Weszliśmy na teren cmentarza wsłuchując się w kojącą ciszę. Dopiero po chwili przypomniałam sobie, że nadal trzymam go za nadgarstek. Musiał również to wyczuć, bo poruszył ręką. Nie wyrwał jej jednak tylko przekręcił tak, że splótł razem nasze palce. Byłam na tyle zdezorientowana, że ich nie wyrwałam, a w policzki zapiekł mnie rumieniec.
- Pięknie tu. - szepnęłam nie mogąc wydobyć z siebie grama głosu i zaczęłam rozglądać się wszędzie, tylko nie na Orion'a.
- Cmentarze Nowego Orleanu przepełnione są magią. - powiedział cicho Achilles rozglądając się i dotykając kamiennych krypt.
- Czy ze wszystkich miejsc w całym mieście muszą interesować cię akurat cmentarze? - spytał Melberwood zerkając na mnie i podnosząc brew.
- Nie bądź głupi. - Wyplątałam dłoń z jego ręki i walnęłam go w pierś. Nie wiem czy to ten gest, czy zabranie ręki sprawiło na jego twarzy taką minę, której nie potrafiłam odgadnąć. - Cmentarze interesują mnie nie tylko w tym mieście.
Rozejrzałam się i spojrzałam na jedną z krypt dotykając jej palcami. Od dotyku zimnego kamienia zadrżałam, mimo że było dość ciepło. Spojrzałam na czyste, rozgwieżdżone niebo. To miejsce w nocy dawało niesamowity klimat.
- Mam pomysł. - Zwróciłam się do chłopaków odwracając w ich stronę z cwanym uśmiechem. - Zagrajmy w berka.
- Żartujesz? - Orion zmrużył oczy.
- Nie. - Pokręciłam głową i podeszłam do niego. Uniosłam głowę, żeby spojrzeć mu w oczy i pstryknęłam go palcami w nos. - Ścigaj mnie, chyba że jesteś za słaby, mięczaku.
CZYTASZ
Randalyn: Więź Krwi ✓
Vampiros✔️ (Przed poprawą) * Blood 1# * Moje imię? Nazywam się Gianny Quinn i spotkała mnie najbardziej absurdalna rzecz na świecie. Odkryłam istnienie wampirów. A ich świat wcale nie wygląda tak jak przedstawiają w książkach i filmach, ani tak jak sobie...