24 - "Yule"

4.2K 201 12
                                    

Czemu wszechświat musi mnie nienawidzeć?

Bo właśnie szykuje się na przyjęcie. U królowej. Nie wiedzieć czemu zawsze musi się znaleźć pretekst do spotkania z koronowanymi głowami. Czemu matka nie mogła trafić na jakiegoś normalnego wampira zamiast na wysoko postawionego Lorda. Albo na cukiernika. Robiłby dobre ciastka.

Lubię ciastka.

Ser też.

Kocham ser.

Gia skup się! Musisz znaleźć odpowiedni strój żeby nikt nie szeptał za twoimi plecami, że przyszłaś na przyjęcie królowej wampirów ubrana jak deser!

Wyrzuciłam na podłogę kolejną szytą na miarę sukienkę krzywiąc się. Ze wszystkimi było coś nie tak. Westchnęłam i w końcu wzięłam prostą, czarną sukienkę do kostek i na cienkich ramiączkach, do której idealnie będzie pasować złota biżuteria.

Albo srebrna.

Nie. Będę mieć mój złoty diadem więc mieszanie metali będzie bez sensu.

Co ze mną nie tak!?

Przecież już byłam na jednym przyjęciu i było dobrze. Oprócz pewnych okropnych sugestii z ust pewnych krwiopijczyń.

Ale czy na pewno chce znaleźć odpowiedni strój tylko po to, żeby nikt nie szeptał za moimi plecami, czy zrobić wrażenie.. na kimś?

Nie! Na nikim nie chce robić wrażenia.

Usiadłam z jękiem na obitej dywanem podłodze i zakryłam dłońmi twarz, kładąc się wśród porozrzucanych rzeczy. Pokojówka jak zwykle będzie miała pełno roboty.

W końcu wstałam z tej podłogi ociągając się i zaczęłam się szykować. Ubrałam się, zrobiłam fryzurę upinając kilka kosmyków z tyłu głowy perłową szpilką, resztę zostawiając rozpuszczoną. Dobrałam czarne, długie rękawiczki na które założyłam złote bransoletki kompletem pasujące do naszyjnika i kolczyków. Zrobiłam makijaż i założyłam diadem. Nie mogę się przyzwyczaić do tego wyglądu w lustrze. Lubiłam dobrze wyglądać, ale to efekt, którego moja wersja z przed kilku miesięcy, by za nic w świecie nie poznała.

Założyłam wysokie buty, zarzuciłam na siebie cienką, tiulową pelerynę ze złotymi gwiazdkami, na którą założyłam jeszcze grubą pelerynę wierzchnią i wyszłam z sypialni. Zeszłam na dół i wyszłam z domu gdzie już przy samochodzie czekała mama i Fin. Zauważyli mnie i mama szeroko się uśmiechnęła na mój widok co odwzajemniłam. Szmaragdowooki pomógł nam wsiąść do auta i już kilka minut później byliśmy przed pałacem.

- Muszę tu być? - mruknęłam wychodząc z limuzyny.

Nie chcę tu być. Nie chcę się widzieć z tymi osobami. Tym bardziej z dwoma co będą na tym przyjęciu na więcej niż sto procent. Staram się ich unikać od czasu Balu Czerwonego śniegu. Co jest niestety trudne zważając, że mogą usłyszeć bicie mojego serca. Psychopaci z niesamowicie wyczulonym słuchem i zapędami do tętnic.

- Gianny, błagam cię - Finegan spojrzał na mnie zmęczony moim marudzeniem. I tak nadal jest na mnie cięty za ten Nowy Orlean i bardziej dba o moje bezpieczeństwo. - To naprawdę zaszczyt, że królowa nas zaprosiła.

- Wiem, wiem. - Machnęłam ręką. - Rozumiem, przepraszam.

- Daj jej czas, Fin. - powiedziała mama. - To nastolatka. Mają czasami głupie pomysły i się nie słuchają, ale jeśli trzeba, naprawdę robią co wypada. Raz byliśmy w domu na wsi i biegała po ogrodzie. Mówiłam jej, żeby uważała, ona jednak nie słuchała i prawie wpadła do studni. Ledwo utrzymała się na tych chudych rączkach zanim ją wciągnęłam na górę. Po tym wydarzeniu już nigdy nie biegała, kiedy naprawdę nie musi.

Randalyn: Więź Krwi ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz