Na schodach szkoły wyrosło całe pole czarnych, przeciwsłonecznych parasoli, kiedy czekaliśmy na naszą profesorkę by udać się spacerem do pobliskiego muzeum. Oparłam się plecami o murek i poprawiłam ciemne okulary przed dzisiejszym słońcem. Też nie lubię słońca.
Obok mnie Verina opowiadała o czymś w muzeum, kiedy ja się rozglądałam. Moje oczy zatrzymały się na wyższych schodkach, gdzie w otoczeniu kolorowych oczu stał książę śmiejąc się z czegoś.
- W porządku, moi drodzy! - Dzięki nauczycielce wyrwałam się z obserwowania księcia. - Idziemy!
Nauczycielka nas zebrała i całą grupą powoli udaliśmy się w kierunku muzeum. To była właśnie ta lekcja zastępująca wf. Nieświadomi niczego ludzie patrzyli się w naszą stronę gdzie wszyscy trzymali parasole, bo pogoda była naprawdę słoneczna. I kiedy inni się nią cieszyli, wampiry się przed nią skrywały. Także ja, gdzie pod moim parasolem skrywała się także Verina.
Dotarliśmy do muzeum i nauczycielka powiedziała nam, że możemy się rozejść po budynku i oglądać co nam się podoba. Ciekawe, bo po tym na następną lekcję będziemy musieli napisać wypracowanie o tym, co widzieliśmy i jak to odbieramy. Czyli brak luźniej lekcji. Niestety.
Byłam tu pierwszy raz. I o rany. Jak tu było pięknie. Te wszystkie dzieła sztuki okryte historią. Przeszłam obok jednej rzeźby i spojrzałam w bok. Melberwood wspinał się właśnie na podest i wetknął papierosa w usta rzeźby.
- Wiesz, że niszczysz bezcenne dzieło sztuki? - spytałam podchodząc bliżej i podnosząc głowę.
- A wiesz, panno mądralińska..
No tak. Panna mądralińska jak lubi mnie nazywać, kiedy uda mi się poprawnie odpowiedzieć na pytanie nauczyciela. Zanim zrobi to on. Kolejny powód, żeby go nienawidzić.
- ..Że nie ma ono płuc, jest z kamienia i się nie niszczy? - również spytał, opierając się bokiem o rzeźbę i na mnie spojrzał.
- Wiesz, że twoja inteligencja mnie zadziwia?
- Wiesz, że wiem? I wiem, że moja inteligencja to nie jedyne co podziwiasz.
- Zdzisiwsz się, ale cię nie podziwiam.
- No to się zdziwisz, bo potrafisz bardzo słabo kłamać. - Zeskoczył z podestu i stanął na przeciwko mnie. - Wszyscy mnie podziwiają.
- To cieszę się, że mam na imię Gianny, a nie wszyscy, bo twoje ego chyba za bardzo wybuchło, jeśli myślisz, że jak jest. - Odwróciłam się na pięcie idąc w drugi koniec pomieszczenia.
- Powinnaś tu zostać, Quinn. - Zatrzymał mnie jego głos.
- Och z pewnością, zapewne chciałbyś się mnie pozbyć..
- Jesteś wystarczającym dziełem sztuki, żeby zagościć między nimi. - przerwał mi.
Zatkało mnie. Przecież.. z jakiego powodu by miał to mówić?
- Wiesz co? - zaczęłam. - Też powinieneś tu zostać. Jesteś tak samo zimny i z kamienia.
- Czyli zostajemy razem? - spytał cwanie. Prychnęłam i odeszłam od niego szybkim krokiem.
Przyglądałam się obrazom i co jakiś czas zapisywałam swoje spostrzeżenie w notatkach telefonu, żeby o niczym nie zapomnieć i mieć to "na świeżo". Mój wzrok badał płótna, kiedy trafił na obraz, którego się nie spodziewałam.
- No nie, jest tu nawet kopia Mona Lisy? - spytałam zaskoczona Verine obok mnie, przyglądając się obrazowi.
- To oryginał. - Zachichotała.
CZYTASZ
Randalyn: Więź Krwi ✓
Vampire✔️ (Przed poprawą) * Blood 1# * Moje imię? Nazywam się Gianny Quinn i spotkała mnie najbardziej absurdalna rzecz na świecie. Odkryłam istnienie wampirów. A ich świat wcale nie wygląda tak jak przedstawiają w książkach i filmach, ani tak jak sobie...