- I jak pierwszy dzień, kochanie? - spytała mama, która siedziała z uśmiechem przy stole w jadalni i trzymała w rękach kubek.
- Spokojny. - Wzruszyłam ramionami i rzuciłam torebkę na krzesło. Na drugim usiadłam i od razu przede mną pojawiła się taca z imbrykiem herbaty. Drgnęłam przestraszona. Ja nie wiem jak oni tak cicho chodzą. - To nie śmieszne. - syknęłam w stronę mamy, kiedy usłyszałam jej chichot.
- Przyzwyczaimy się. - Uśmiechnęła się do mnie i zakryła rozbawienie filiżanką. - Opowiadaj co tam ciekawego.
- A co może być ciekawego. - Westchnęłam nalewając sobie herbaty. - To co w szkole średniej. - Upiłam łyk herbaty zapijając ciastko. - Plus kły, świecące oczy, dziwne spojrzenia i zwykle lekcje.
- Czyli nie jest tak źle jak myślałaś. Dostałaś zawału tak jak Fin mówił?
- Nieee - Przewróciłam oczami i uśmiechnęłam pod nosem. - Ale kierowca prawie zawału dostał, gdyby mógł, jak sama drzwi otworzyłam nie czekając na niego i nimi trzasnęłam.
- Przed królową umiesz się zachować, a kiedy przychodzi do zwykłych manier to już problem, co? - spytał Finegan wchodząc do pomieszczenia i poprawiając eleganckie ubranie.
- Byłam spóźniona i musiałam szybko wyjść. Gdybym czekała to jeszcze bardziej bym się spóźniła. - poskarżyłam się.
- O spóźnianiu się to jeszcze porozmawiamy. - mruknęła mama.
- Gdzie się wybierasz? - spytałam Fin'a i spojrzałam w okno na późną porę.
Dopiero po chwili sobie przypomniałam, że taka pora to jak dla nich popołudnie, a nie wieczór.
- Muszę iść do pałacu. Królowa mnie wzywa. - odparł zakładając cylinder. Spojrzał na mnie i się uśmiechnął. - Może się wybierzesz ze mną?
- O nie, nie. - burknełam zasłaniając usta filiżanką. - Jedno spotkanie z tą kobietą mi wystarczy na jakiś czas. Wystarczy, że w szkole jest złotooki książę.
- O. Pierwszy dzień i już poznałaś księcia, widzę.
- Jak bardzo się narażę na banicję jeśli powiem, że niestety?
- Nikomu nie powiem. - Mrugnął do mnie. - Muszę niestety iść w takim razie.
Podszedł do mojej mamy i pocałował ją w policzek. Idąc do wyjścia przeszedł obok mnie i potargał mi włosy.
- Powodzenia. - powiedziałam do niego przez ramię. - No nic - zaczęłam i ugryzłam kawałek ciastka. - Idę spać.
- Już? - zdziwiła się mama. - A kolacja?
- Nie przywykłam jeszcze do nowego układu dnia. - Wstałam i pocałowałam ją w policzek. - Najwyżej w nocy wstanę i coś zjem.
- Zostawię ci coś co możesz zjeść. - Uśmiechnęła się. - Dobranoc.
- Branoc. - Machnęłam do niej wychodząc z pomieszczenia.
♦️
Następnego dnia postanowiłam postępować jak dama. Wyszłam wcześniej z domu, pozwoliłam otworzyć sobie drzwi i cierpliwie czekałam, kiedy pomoże mi wyjąć z samochodu. Kierowca nie pokazywał po sobie, ale widziałam, że jest mile zaskoczony.
Niestety. Przyjechanie wcześniej było również moim błędem. Bo wszyscy zaczęli się patrzeć, że ludzka dziewczyna jest traktowana jak dama z wysokich sfer. Westchnęłam i nie zwracając na nich uwagi weszłam na schody Akademii w kierunku drzwi. Kiedy chciałam otworzyć wrota znalazła się na nich czyjaś ręka. Spojrzałam w kierunku ich właściciela i trafiłam na wzrok złotych oczu.
- Uważaj, panno Quinn. - Odskoczył otwierając drzwi. Nic nie powiedziałam i z poważną miną go wyminełam. - A jakieś dziękuję? Ochroniłem cię przed wpadnięciem na kogoś. Próbowałem być miły. - powiedział za moimi plecami.
- To trzeba było nie zaczynać znajomości od nazwania mnie czymś. - burknełam i przyspieszyłam kroku.
Nawet się nie odwracając kręciłam się po korytarzach żeby go zgubić jeśli by mnie śledził i w końcu stanęłam przy swojej szafce. Włożyłam do niej rzeczy i wyjęłam odpowiednie książki. Zamknęłam szafkę i ukazała mi się arogancka twarz. Oparł się bokiem o szafki z założonymi na piersi rękami.
- Jak na człowieka czujesz się niezwykle pewnie w otoczeniu wampirów. - odezwał się rozbawiony.
- Odczep się Wasza Dupkowata Wysokość. - syknęłam.
- Ałć. - Przyłożył dłoń do serca. Albo miejsca gdzie powinno być. - A nie. Z ludzkich ust brzmi to całkiem uroczo.
- Udawaj, że mnie tu nie ma. - Zamachałam okrężnymi ruchami przed swoją twarzą.
- Przepraszam, ktoś coś mówił? - Podniósł jedną brew i się rozejrzał.
Przeklęłam w myślach i odwróciłam się na pięcie. Chciałam to mam.
♦️
Jeśli myślałam, że wampirza szkoła mnie czymś zaskoczy, to nie. Tak się nie stało. Uczą się dosłownie tego samego co w zwykłej szkole. Może oprócz rumuńskiego i łaciny. Koszmarne języki. Kto się ich jeszcze uczy?
No tak.
Ja, teraz..
Super.
Nie dość, że muszę w domu uczyć się głupiej etykiety to do tego w szkole uczą tych durnych rzeczy.
Mogłam tak łatwo nie zgadzać się na tę przeprowadzkę.
Chociaż teraz chodzę do unowocześnionego zamku jak z Harrego Pottera. Z prądem i światłem.
Potrzasałam w palcach długopisem, nie mogąc skupić się na tym co nauczyciel matematyki mówi. Wyjrzałam przez okno na dziedziniec i żywopłot ułożony w kształt litery A wpisanej w literę R.
Dzwon na przerwę wybudził mnie z obrysowywania wzrokiem tych liter elitarnej szkoły dla nadnaturalnych.
Spakowałam się i skierowałam do drzwi. Zanim zdołałam je otworzyć pewna osoba - czytajcie książę dupek - otworzył je za mnie, wskazując z aroganckim uśmiechem, żebym wyszła pierwsza. Prychnęłam i wyszłam na korytarz kierując się do kolejnej sali.
- Nie ma za co, panno Quinn! - krzyknął za mną.
Że też on musiał się mnie uczepić.
CZYTASZ
Randalyn: Więź Krwi ✓
Wampiry✔️ (Przed poprawą) * Blood 1# * Moje imię? Nazywam się Gianny Quinn i spotkała mnie najbardziej absurdalna rzecz na świecie. Odkryłam istnienie wampirów. A ich świat wcale nie wygląda tak jak przedstawiają w książkach i filmach, ani tak jak sobie...