Jeśli ktoś by mnie spytał, dlaczego ciągle wpatruje się w księcia zamiast skupić się na lekcji - sama nie umiałabym odpowiedzieć. Oczy same mi uciekają do jego pewnej siebie postaci. Po prostu nie ogarniam Pana Mebel z Drewna.
- Panno Quinn. - zwrócił się do mnie nauczyciel. Podskoczyłam na krześle i spojrzałam w jego szmaragdowe oczy.
- Tak? - odezwałam się.
- Proszę odpowiedzieć na pytanie.
Pytanie? Jakie pytanie?!
- A jakie było pytanie? - powiedziałam co myślałam na co westchnął.
- Co wyjdzie z.. - Nawet nie wiedziałam o czym on mówi.
I jaka w ogóle jest lekcja.
Bo myślałam tylko o tym, jak utarłam nosa aroganckiemu księciu na poprzedniej lekcji, kiedy źle odpowiedział i to ja go poprawiłam dostając pochwałę od nauczyciela. A on co wtedy zrobił? Uśmiechnął się!
- Ja.. - zająkałam się. - Nie wiem.
- W takim razie.. - zaczął i zadzwonił dzwon informujący o zakończeniu lekcji. - Proszę na chwilę zostać. - powiedział do mnie.
Kiwnęłam głową i poczekałam aż wszyscy wyjdą. Wstałam i podeszłam do nauczyciela.
- Panno Quinn - Podszedł do mnie. - Nie słucha panna na moich lekcjach co jest niedopuszczalne.
- Bardzo przepraszam. - wymamrotałam opuszczając wzrok. - To się więcej nie powtórzy.
- Znam na to jedną radę. - powiedział i spojrzałam na niego. - Jest panna człowiekiem. - Otworzyłam usta w zdziwieniu. - Możemy więc pomóc sobie nawzajem i..
- Ehem. - przerwało mu odchrząknięcie. Spojrzeliśmy w stronę drzwi gdzie stał Melberwood z rękami w kieszeni i teraz mogłam odskoczyć do tyłu od nauczyciela zanim dotknął mojej twarzy. - Wie pan, że zwracanie się tak do nieletniej uczennicy to molestowanie? - spytał retorycznie i podszedł do nas. - Do tego, kiedy uczennica jest człowiekiem, to bardzo niestosowne. Proszę ją przeprosić. Teraz.
- Proszę mi wybaczyć, panno Quinn. - powiedział po chwili przerwy.
- Ja..
Nie potrafiłam się wysłowić w tym momencie. Bo kto by mógł, kiedy wampirzy profesor, który najpewniej ma setki lat mówi coś takiego do uczennicy. Moje wnętrzności bolały, podchodząc do gardła, a głowa zaczęła pulsować.
- Nie przyjmuje przeprosin. - odezwał się za mnie książę. - I dopilnuje żeby zajęła się tą sprawą. - dodał i odwrócił się na pięcie do wyjścia.
Stałam dosłownie dwie sekundy za długo, kiedy w końcu oderwałam wzrok od wyjścia. Spojrzałam na nauczyciela i wybiegłam z sali żeby znaleźć chłopaka.
- Melberwood. - Dogoniłam go na korytarzu. Zatrzymał się i odwrócił w moją stronę z kamienną miną. - Dziękuję. - wymamrotałam.
- Jeszcze nie dziękuj, bo jeszcze nie skończyłem. - rzekł i odwrócił się idąc w tylko sobie znanym kierunku.
Bałam się co wymyśli.
♦️
Domyślacie się, co mogło się stać?
Jeszcze nie?
No to ten profesor został zwolniony w trybie natychmiastowym.
Dowiedziałam się o tym następnego dnia, kiedy przyszłam do Akademii i słyszałam szepty. Verina mi powiedziała, że nauczyciel chemii został wywalony i nikt nie wie dlaczego.
Oprócz zapewne czterech osób.
Mnie, Melberwood'a, profesora i zapewne dyrektorki.
I lepiej żeby nikt więcej nie widział.
- Melberwood. - powiedziałam, odnajdując chłopaka w korytarzu.
- Quinn. - Uśmiechnął się przebiegłe, kiedy podeszłam bliżej. - Zapewne chcesz mi podziękować. - Nachylił się nade mną. - Znam na to jeden sposób.
Uśmiechnęłam się i podniosłam delikatnie na palcach. Zmieniłam trajektorię swojej głowy by usta mieć bliżej jego ucha.
- To poproś swoje sny by przedstawiły ci ten obraz. - szepnęłam. Odsunęłam się od niego gwałtownie i szybkim krokiem odeszłam w drugą stronę korytarza.
- Quinn, już wiesz, że się ze mną nie zadziera! - krzyknął jeszcze na co zachichotałam pod nosem.
- Jestem wdzięczna! - krzyknęłam na odchodne.
♦️
Jeśli myślicie, że to był żart - możecie się pstryknąć w nos.
Bo właśnie z całą moją nową rodziną wchodźmy na teren cmentarza.
Zgadnijcie na czyj pogrzeb.
Bingo - pana profesora.
Zaczynało się tuż przed zmrokiem. Całe pole czarnych parasoli i osób ubranych w ciemnoczerwone stroje.
W wampirzej tradycji, na pogrzeby ubiera się właśnie ten kolor, tak jak ludzie zakładają czarny. Dołączyłam do tej części zebranych, ubrana w czerwony garnitur.
Wzrokiem, jakby automatycznie, odnalazłam księcia. Ubrany w czerwony garnitur, pod to czarna koszula. Stał w nieznacznej odległości od zebranych z jedną ręką w kieszeni, w drugiej miał czarny parasol, na oczach zaś okulary przeciwsłoneczne.
- Idiota. - szepnęłam.
Z wyrazu jego twarzy, gdzie uformował się figlarny uśmiech, a głowa obróciła się w moją stronę - wiedziałam, że mnie słyszał. Akurat musiał się znaleźć ten, co nauczył się super słuchu.
W czasie trwania ceremonii wymknęłam się dyskretnie i podeszłam do Melberwood'a bez słowa stając obok.
- Teraz mi możesz podziękować, Quinn. - odezwał się.
- To był znajomy Finegan'a. - mruknęłam obserwując zebranych i moją mamę z Finem.
- Też go nie lubił. - Wzruszył ramieniem.
- Jak tyś w ogóle to zrobił? - Spojrzałam na niego w bok.
- Tylko że ja nic nie zrobiłem. - Spojrzał w moją stronę i obniżył okulary na nosie odsłaniając złote oczy. - Moje ręce są czyste. - Wyciągnął dłoń z kieszeni wystawiając ją w moją stronę. - Możesz mnie za nią złapać.
- Odpuść. - Westchnęłam kręcąc głową.
- Gość miał po prostu pecha. Jak to mówią ludzie, Raz na wozie, raz pod wozem. Jak widać, jeden z takich właśnie go przejechał.
- Nie sądzę, żeby wóz mógł zabić wampira. - mruknęłam. Spojrzał na mnie marszcząc brwi.
- To był sarkazm.
- Nie ważne. - Pokręciłam głową. - Jeśli z tobą zadrę, mnie też zabijesz? - spytałam na co prychnął.
- Tego sam bym nie przeżył, Quinn. - Spojrzał na mnie. - Ale ten, kto zadrze z tobą, skończy właśnie tak. - Spojrzał w tłum.
Zapadła cisza, a w moim organizmie rozległo się ciepło i jednoczenie przeszedł dreszcz uwalniając gęsią skórkę. Wspólnie obserwowaliśmy ceremonię pogrzebową. Kończyła się ona idealnie z zachodem słońca. Wtedy ciemne parasole opadały co również zrobiliśmy. Bez słowa również ruszyłam w kierunku wyjścia z cmentarza po zakończeniu pogrzebu.
- I tak dziękuję. - szepnęłam cicho.
Odwróciłam się, ledwo spoglądając swoim ludzkim wzrokiem w ciemności na jego posturę i wpatrzone we mnie złote oczy. Kącik ust uciekł mu w górę. Jego usta się poruszyły jednak nic nie zrozumiałam. Pokracznie się uśmiechnęłam i odwróciłam w stronę bramy wyjściowej.
CZYTASZ
Randalyn: Więź Krwi ✓
Vampire✔️ (Przed poprawą) * Blood 1# * Moje imię? Nazywam się Gianny Quinn i spotkała mnie najbardziej absurdalna rzecz na świecie. Odkryłam istnienie wampirów. A ich świat wcale nie wygląda tak jak przedstawiają w książkach i filmach, ani tak jak sobie...