Otworzyłam rano oczy i mnie sparaliżowało. Potem zdałam sobie sprawę, że przede mną jeszcze wiele godzin. Które zapewne zlecą jak mrugnięcie okiem.
Oparłam dłonie na materacu i podniosłam się do siadu słuchając szelestu pościeli. Spojrzałam na, nie do końca zasłonięte okna i przeczesałam włosy palcami. W końcu stanęłam na wychłodniałej podłodze i podeszłam otwierając ciężkie zasłony. Słońce mocno świeciło oświetlając stary ogród.
Pierwszy dzień szkoły. Dziwnej, popapranej szkoły dla wampirów. Która zaczyna się po południu i kończy o zmierzchu.
Jak to mówił Finegan:
- To dlatego, bo młode wampiry źle reagują na światło słoneczne i jeszcze nie potrafią bezpiecznie na nim przebywać. Szkoła zaczyna się po południu, gdy słońce zbliża się ku zachodowi i największe promienie już mijają. Zamiast wracać do domu w pełnym, południowym słońcu, mogą bezpiecznie wyjść wieczorem.
♦️
- Witamy w Akademii Randalyn. - powiedział Fin.
Spojrzałam za okno i.. szczęka mi opadła. Ogromny zamek wyglądający jak z Harrego Pottera przytłaczał swoją wielkością. Wielkie schody łączące się do kolejnych, prowadzących do samego wejścia. Samochód się zatrzymał i nawet nie wiem kiedy drzwi się otworzyły. Spojrzałam w górę na uśmiechniętego Finegan'a wystawiającego dłoń w moją stronę. Wróciłam do rzeczywistości i z jego pomocą opuściłam pojazd.
Z każdym kolejnym schodkiem moje tętno wzrastało o jedną cyfrę w górę. Kiedy dotarliśmy do samych drzwi szum krwi w uszach całkowicie mnie otępił.
- Uspokój się, bo zaraz ci serce wyskoczy. - Zaśmiał się mężczyzna i otworzył drzwi.
- Uspokoiłabym się, gdyby nie to, że jestem właśnie w szkole pełnej wampirów. - szepnęłam piskliwie.
- Jedyne co ci tu zagraża, to twoje serce, które wkrótce może dostać zawału.
- Bardzo zabawne. - Spiorunowałam go wzrokiem. Zdjął okulary i mrugnął do mnie.
Położył dłoń na moim ramieniu i skierowaliśmy się zapewne w stronę gabinetu dyrektora.
Jak się jednak okazało - jest to dyrektorka. Weszliśmy do jej gabinetu i od razu wstała dygając. Miała tak samo czerwone oczy, jak szminka na jej ustach. Wysoka, piękna, o czarnych włosach i poważnym wyrazie twarzy.
Czemu wampiry są takie piękne.
- Lordzie Sorena. - odezwała się i usiadła w tym samym momencie co my.
- Jak już rozmawialiśmy, panno Yevoled, to jest pani nowa uczennica. - Finegan wskazał na mnie.
- Ach tak. - odezwała się dyrektorka. - Ludzka wychowanka Lorda Sorena. - Spojrzała na mnie. - Nie musisz się obawiać. Jak się nazywasz?
- Gianny Quinn, ma'am. - odpowiedziałam.
- Gianny Quinn. - powtórzyła i coś zapisała. - Będziemy musieli ułożyć ci odpowiedni plan zajęć. Zapewne nie interesują cię wampirze lekcje, czyż nie?
Kiwnęłam głową potwierdzająco.
- Na czym one polegają? - spytałam.
- Przygotowują do życia w społeczeństwie. Uczniowie uczą się jak opanować pragnienie, jak unikać i żyć na słońcu, czy posługiwać się swoimi darami.
- Rozumiem.
- Chyba, że chcesz na nie uczestniczyć przygotowawczo..
- Nie podjęłam tej decyzji. - przerywam dyrektorce na co posyła mi karcące spojrzenie, ale od razu przybiera kamienny wyraz twarzy po zerknięciu na Fin'a. - A do tego, na co mi teraz takie zajęcia, kiedy nie wiem jak bym się naprawdę zachowała w takich warunkach skoro nie wiem jak to jest.
CZYTASZ
Randalyn: Więź Krwi ✓
Vampire✔️ (Przed poprawą) * Blood 1# * Moje imię? Nazywam się Gianny Quinn i spotkała mnie najbardziej absurdalna rzecz na świecie. Odkryłam istnienie wampirów. A ich świat wcale nie wygląda tak jak przedstawiają w książkach i filmach, ani tak jak sobie...