- Na pewno pojedziesz ze mną w ciągu dnia? - spytałam Melberwood'a, kiedy wyszłam z domu i zauważyłam go opartego o motocykl.
- Mówiłem. Nie martw się o mnie. - Uśmiechnął się i odbił od pojazdu.
- Mam kilka rzeczy do załatwienia w Londynie. Trochę się nachodzimy w świetle.
Uśmiechnął się jeszcze szerzej i spojrzał w niebo. Po chwili przykryło się ono dość ciemnymi i chłodnymi chmurami. Nadal nie mogę w to uwierzyć, że ma taką moc.
- Popisujesz się. - Spojrzałam na niego i spiorunowałam wzrokiem.
- Wsiadaj. - Poklepał siedzenie motoru.
- Co? - Zachłysnęłam się powietrzem. - Nie wsiądę na to.
- Nie ma się czego bać..
- Nie wsiądę z tobą. - przerwałam mu. Założyłam ręce na piersi i zmrużyłam oczy.
- Obiecuje, że będę grzeczny. - Wystawił kask w moją stronę.
I tak bym wsiadła, bo nie wiedzieć czemu mu ufam chociaż zdrowy rozsądek każe mi tego nie robić. Westchnęłam i podeszłam do niego odbierając kask. Założyłam go i chciałam zapiąć z czym się męczyłam. Melberwood złapał mnie za dłonie i unieruchomił przez co zapomniałam jak się oddycha. Odsunął moje ręce i sam zapiął ten kask.
- Dziękuję. - wymamrotałam co było trudne przez materiał kasku.
- Może trochę przestaniesz gadać. - Zaśmiał się i spiorunowałam go wzrokiem zanim zamknął szybkę.
Wsiadł na pojazd i niepewnie podeszłam wsiadając za nim.
- Gotowa? - spytał na co mruknęłam potwierdzenie. Odpalił silnik i ruszył przez co przestraszona mocno owinęłam ręce wokół jego torsu.
- To nie jest śmieszne! - krzyknęłam, kiedy zaczął się śmiać.
- Trzymaj się mocno. - powiedział tylko i ruszył z miejsca na co pisnęłam i zamknęłam oczy. - Otwórz oczy, Quinn! - krzyknął do mnie.
- Skąd wiesz, że je zamknęłam! - odkrzyknęłam.
- Przeczucie! No już, potępiona duszyczko! Nic ci nie grozi!
- Już!
- Wiem, że nie! Dajesz, Gia! Poczuj tą wolność, którą jesteś!
Jebać to. W niewiadomy mi i popaprany sposób mu ufam.
Powoli otworzyłam jedno oko, potem drugie. Musiałam też zamrugać kilka razy i dopiero mogłam się rozejrzeć. Byliśmy na autostradzie, a wokoło otaczały nas inne pojazdy, droga i zieleń pobliskich polan. Ale najważniejsze było właśnie to. Wolność.
Krzyknęłam radośnie i rozłożyłam ręce na boki czując na sobie chłodne powietrze końca lutego. To wszystko jednak minęło w mniej niż sekundę, kiedy motocykl zrobił nagły, niespodziewany ruch przez co się spięłam i objęłam rękami tors Melberwood'a jak w imadle w reakcji czego usłyszałam jego cichy śmiech. Uderzyłam go dłonią w bok, ale uśmiechnęłam się pod nosem.
Dotarliśmy do Londynu szybciej niż myślałam. Albo to czas mi tak uciekł, kiedy w końcu przyzwyczaiłam się do jazdy na motocyklu.
- Ziemia! - wychrypiałam, kiedy zeszłam z pojazdu, po tym jak Melberwood w końcu zatrzymał się na jednym z dobrze strzeżonych parkingów i w końcu zdjęłam kask dzięki czemu mogłam spokojnie odetchnąć. - Nareszcie!
- Chyba nie jeżdżę tak strasznie. - Zaśmiał się zdejmując kask i widziałam błysk w jego oczach.
- I tak wiem, że próbowałeś mnie zabić.
CZYTASZ
Randalyn: Więź Krwi ✓
Vampiri✔️ (Przed poprawą) * Blood 1# * Moje imię? Nazywam się Gianny Quinn i spotkała mnie najbardziej absurdalna rzecz na świecie. Odkryłam istnienie wampirów. A ich świat wcale nie wygląda tak jak przedstawiają w książkach i filmach, ani tak jak sobie...