Minęły trzy dni,okropne trzy dni gdyż Tymek zaczął mi dziwnie kaszleć.Dzisiaj postanowiłam że pojadę z nim do szpitala wiec ubrałam siebie i Tymka po czym ruszyłam w drogę.Zarejestrowałam synka i czekaliśmy na nasza kolej,po około 15 minutach nadeszła nasza kolej więc wzięłam synka i najpotrzebniejsze rzeczy po czym udałam się do gabinetu-o boziu jaki malutki szkrab-odezwała się pani doktor-co panią nie pokoi proszę mówić jak na spowiedzi-uśmiechnęła się potulnie w moją stronę a ja zaczęłam mówić co mnie martwi.Lekarka postanowiła abyśmy zostali na badania kontrolne które potrwają około 40 minut i po tym czasie udamy się znowu do gabinetu aby poznać przyczynę objawów mojego syna.
Siedząc w gabinecie i czekając na lekarkę byłam w chuj zestresowana,nagle drzwi się otworzyły i zauważyłam panią doktor z malutkim plikiem dokumentów w dłoniach,gdy usiadła spojrzała na mnie zmartwionym wzrokiem i po chwili powiedziała-przykro jest mi to mówić ale pani synek urodził się z nowotworem-zamarłam myślałam że to jest jakiś głupi koszmar z którego zaraz się obudzę-że słuchał może pani powtórzyć bo chyba się przesłyszałam-powiedziałam mając łzy w oczach-Tymuś ma wrodzonego nowotwora krtani,przez pierwsze 3 tygodnie nie dawał znaku dlatego maluszek wyglądał jakby był zdrów jak ryba-powiedziała i zaczęła wypisywać jakieś papierki.Wychodząc z gabinetu byłam załamana nie wiedziałam dlaczego życie mnie tak każe,ubrałam kurtkę sobie i synkowi po czym ruszyliśmy do auta.Jadąc po prostu płakałam czułam się bezsilna,nie wyobrażałam sobie że mogę stracić moje oczko w głowie moje jedyne dziecko za które oddałabym życie,otwierając bramę zauważyłam samochód mojego męża,ojca i Gaviry.Zaparkowałam pod garażem i wysiadłam i ruszyłam wypiąć fotelik,zamknęłam bramę i samochód po czym ruszyłam do budynku.W środku było trochę głośno gdyż chłopcy grali w fife jak zwykle-jestem-krzyknęłam i po rozebraniu się ruszyłam z fotelikiem w stronę salonu aby rozebrać synka-gdzie byłaś słońce-zapytał Pedri-z Tymkiem u lekarza ale o tym porozmawiamy zaraz-powiedziałam śmiertelnie poważnie aż sama się siebie przestraszyłam,przeprowadziłam gonzàlezowóz po czym ułożyłam tam synka-no więc słucham co się stało że byliście u lekarza-zapytał Pedri-martwił mnie ten kaszel więc postanowiłam się wybrać z nim do lekarza bo jest malutki i bałam się że stanie mu się coś poważnego jak to oleje,gdy już dotarłam do gabinetu pani doktor wysłała nas na badania które trwały ponad godzinę,wróciliśmy do gabinetu wtedy usłyszałam że-zatrzymałam się gdyż łzy spłynęły po moich policzkach-że nasz syn ma nowotwora krtani-po wypowiedzianych słowach schowałam twarz w dłonie i zaczęłam płakać-żartujesz sobie-zapytał zaskoczony Pedri-tak wiesz kurwa bo mi to jest do śmiechu-krzyknęłam po czym wstałam z kanapy i ruszyłam w stronę kuchni.
Nalałam sobie wody do szklanki,napiłam się i odwracając sie dostrzegłam jak Pedri po prostu wychodzi z domu a za nim mój ojciec,w salonie został tylko Pablo który zauważając mnie coraz bardziej płaczącą ruszył aby mnie pocieszyć-wiem że niektóre moje słowa są gówno warte ale będzie wszystko dobrze Tymek wyzdrowieje zobaczysz-powiedział a ja wtuliłam się jak małe dziecko w pluszaka-gdzie poszedł Pedri-zapytałam wycierając łzy-powiedział że musi sobie wszystko przemyśleć-odsunęłam się i powiedziałam-a co tu kurwa do przemyślania stchórzył po prostu i tyle,ja mam dość on zachowuje sie jakby Tymka w ogóle nie chciał raz na jakiś czas go wykąpie albo uśpi i na tym koniec-spojrzałam na Pabla i powiedziałam-ja nie wiem czy to ma dalej sens skoro on ma tak sie zachowywać to ja składam papiery o rozwód-odłożyłam szklankę i poszłam gdyż usłyszałam że mój synek się przebudza.
Skip time 2 tygodnie
Rozpoczęliśmy leczenie Tymka dwa tygodnie temu,dzisiaj mamy wizytę kontrolną.Byłam już w gabinecie i czekałam na lekarkę która szybko sie zjawiła z wynikami-no to pani Gonzàlez mam bardzo dobre wieści-spojrzałam wyczekując na ciąg dalszy-guzek był na tyle mały że wchłonął się i jeszcze minimum tydzień leczenia i mogę oficjalnie powiedzieć że pani synek mający niecałe dwa miesiące pokonał nowotwora-usłyszawszy tą wiadomość podskoczyłam z radości-dziękuje bardzo pani doktor,mój synek jest dla mnie całym światem i w tym czasie jedynym pocieszeniem gdyż z mężem sie rozwodzimy-powiedziałam po czym spuściłam głowę w dół-to tym bardziej nie może się pani teraz poddać,musi być pani silna dla synka i próbować ratować relacje z mężem-złapała mnie za rękę i powiedziała-trzymam za państwa kciuki i nie trzymam was dłużej tutaj lecieć do domku odpoczywać-pościła oczko a my opuściliśmy gabinet,zamykając drzwi na poczekalni dostrzegłam mojego męża-Pedri gdzieś ty był i co ty tu robisz-chłopa wstał i podszedł do mnie-ja wiem że nawaliłem i wiem że złożyłaś papiery o rozwód ale proszę daj nam jeszcze jedną szanse obiecuje że już nigdy nie odpierdole takiej akcji-powiedział ze łzami w oczach-nie złożyłam papierów chciałam cię trochę nastraszyć,zbyt bardzo cię kocham aby cię opuścić więc tak szybko sie mnie nie pozbędziesz-po tych słowach Pedri zamknął nasze usta w namiętnym pocałunku-a co z Tymkiem-zapytał zmartwiony-pani doktor powiedziała że jeszcze minimum tydzień leczenia i będzie mogła oficjalnie powiedzieć że nasz dwu miesięczny syn Tymoteusz Gonzàlez pokonał nowotwora-powiedziałam a chłopak ponownie mnie pocałował.Szczęśliwi wyszliśmy ze szpitala i pojechaliśmy do domu.
Skip time 4 miesiące
Miesiące mijały a my z Pedrim kłóciliśmy się coraz bardziej,bardzo tego nie chciałam bo kochałam go ponad wszystko ale zdecydowaliśmy się na rozwód.Sprawa miała się odbyć dzisiaj,odkąd wstałam minęły 3 godziny,rozprawę mieliśmy na 15:00 a aktualnie była 12:30.Tymkiem zajmowała się dzisiaj moja teściowa więc mogłam się zacząć szykować.Po około 2 godzinach byłam gotowa, ubrałam czarne lateksowe spodnie do tego koszule,na nogi założyłam af 1 i zrobiłam lekki makijaż a włosy wyprostowałam i pozostawiłam rozpuszczone,schodząc na dół weszłam do kuchni w której był mój synek i teściowa-no to co dzisiaj moje i tatusia drogi się rozejdą,mam nadzieje że chociaż kontakt się nie urwie-powiedziałam dając całusa Tymciowi i przytulając teściową-tak bardzo nawaliłam przepraszam,ale niech mama wie że nawet jeżeli już się rozwiedziemy z pani synem to i tak będzie dla mnie pani najwspanialszą teściową i babcia mojego i Pedriego synka-powiedziałam prawie płacząc.Nasze przytulasy przerwał wchodzący Pedri-to co lecimy mała-zapytał po czym podszedł dał całusa Tymkowi i swojej mamie,spojrzałam ze łzami w oczach i odpowiedziałam-nigdy w życiu nie chciałam takiego dnia,jestem gotowa możemy jechać-powiedziałam idąc i dając ostatni raz przed wyjściem buziaka synkowi.
Siedziałam już z Pedrim w samochodzie,chłopak złapał kierownice po czym wypuścił głośno powietrze przy tym mówiąc-no i co ty Gonzàlez najlepszego narobiłeś-spojrzałam na niego położyłam rękę na jego udzie i powiedziałam-wiesz wcale nie musimy tego robić,ja widzę szanse dla nas-chłopak spojrzał na mnie i odpowiedział-więc pierdolimy ten rozwód i zaczynamy wszystko od nowa-po słowach chłopaka kiwnęłam twierdząco głową-czyli wracamy do środka czy jedziemy na pierwszą randkę-zapytałam ocierając łzy szczęścia-ja Pedro Gonzàlez zabieram cię Amelio Gonzàlez na randkę życia i obiecuje że już nigdy w życiu cię nie opuszczę ani nie krzyknę,jesteś miłością mojego życia więc nie pozwolę na żaden rozwód-po słowach pocałował mnie.
CZYTASZ
Miłość od pierwszego wejrzenia
RomanceJak jedno spojrzenie zmieniło życie 17-latki? O tym opowiada autorka w swojej Historii