~odejście~

91 3 0
                                    

Była około 3 w nocy a mój telefon napierdalał jak głupi,chwyciłam urządzenie w ręce i ujrzałam numer siostry Pedra Olivi-halo co jest mordo-zapytałam zaspanym głosem-muszę ci coś powiedzieć-dodała załamana dziewczyna,momentalnie wstałam na równe nogi-co sie stało-zapytałam zdenerwowana-no więc Pedri z Tymkiem wpadli do mnie i zdecydowaliśmy się na lody więc Pepi po nie pojechał-mówiła dziewczyna aż nagle sie zatrzymała-no i co w tym złego-zapytałam a ta dalej kontynuowała-pojechał o 21 i od tamtej pory nie dawał znaku życia,dosłownie przed moim telefonem do ciebie dzwonili ze szpitala że miał śmiertelny wypadek i leży w śpiączce w krytycznym stanie-nie dowierzałam-nie to nie możliwe jak co dlaczego ale co jak-nie potrafiłam wydusić z siebie słowa-wiesz co ja muszę kończyć,ja muszę tam jechać może Tymek zostać u ciebie dopóki go nie odbiorę-zapytałam-jasne jedź ostrożnie proszę cię-dodała a ja zakończyłam połączenie.Natychmiast zaczęłam sie ubierać aż obudziłam Pabla-gdzie ty sie wybierasz-zapytał a ja odwróciłam i spojrzałam zapłakana-dzwoń do Alice czy weźmie Blankę jedziemy do Barcelony gdyż Pedri miał śmiertelny wypadek i w stanie krytycznym leży w śpiączce-chłopak odrazu chwycił za telefon i zadzwonił do przyjaciela.Chwile później Blanka była już u przyjaciół z najpotrzebniejszymi rzeczami a my ruszyliśmy w drogę.Pod szpitalem byliśmy o 6:30,wyparowaliśmy z samochodu jak poparzeni-dzień dobry w której sali leży Pedri Gonzàlez-zapytałam pani w rejestracji-a przepraszam bardzo kim państwo są dla pacjenta-zapytała a ja szybko dodałam-byłą żoną matką dziecka a to przyjaciel to powie mi pani w końcu która to jest sala-zapytałam ponownie prawie krzycząc-jasne sala 268-nawet nie dziękując pobiegliśmy pod sale gdzie siedziała mama Pedra-dzień dobry można wejść do środka-zapytałam klękając przed płaczącą kobietą-nie można jego stan sie pogarsza lekarze są tam w środku-powiedziała prawie dusząc sie łzami,przytuliłam ją ile sił w rękach.Po około 20 minutach wyszedł lekarz z załamaną miną-panie doktorze co z nim wyjedzie z tego-zapytałam odrazu gdy wyszedł z sali-bardzo mi przykro pański syn a pański mąż odszedł o godzinie 6:35-powiedział po czym pogłaskał mnie po ramieniu i odszedł,wparowałam tam w tą sale i zobaczyłam jak odłączają go od aparatury-mogę zostać chwile sama z nim proszę-zapytałam zapłakana-jasne ale tylko na 5 minut-lekarze wyszli a ja podeszłam do łóżka złapałam rękę ciemnowłosego i zaczęłam mówić-dlaczego mi to zrobiłeś słyszysz dlaczego!? Masz syna do odchowania i ślub w drodze słyszysz obudź się proszę!?-krzyczałam jak głupia-nie rób mi tego proszę Tymek tego nie przeżyje proszę wróć do nas-powiedziałam płacząc jak małe dziecko,do sali wszedł Pablo-choć kochanie musimy już iść-powiedział obejmując mnie-będziemy cholernie tęsknić stary-powiedział Pablo po czym wyszliśmy z sali-nie kurwa nie!-krzyknęłam uderzając z pieści w ścianę-co ja teraz powiem mojemu dziecku no wiesz Tymek twój tatuś nie żyje-mówiłam dalej rycząc-Amelka posłuchaj mnie nie możesz sie poddać on by tego nie chciał rozumiesz musisz walczyć-powiedział Pablo przytulając mnie-też bardzo cierpię i tęsknie za nim cholernie-powiedział chłopak głaszcząc mnie po plecach-chodzimy po Tymka i wracajmy do domu,nie chce tu być-powiedziałam po czym pociągnęłam chłopaka za rękę.

Dotarliśmy pod dom Olivii,zadzwoniłam dzwonkiem i chwile później otworzyła mi załamana dziewczyna-ja nie wiem co powiedzieć-powiedziała gdy weszliśmy do środka a ja ją zamknęłam w szczelnym uścisku-proszę cie jak będziesz wiedziała coś w sprawie pogrzebu daj znać odrazu-powiedziałam po czym zabrałam Tymka i wyszliśmy-mamusiu dlaczego tatusia nie ma jeszcze z lodami-zapytał chłopiec gdy już siedzieliśmy w aucie-wiesz kochanie tatusia już nie ma z nami,poszedł do babci Gabrysi(tak nazywała sie moja mama jak coś)tam na górę-powiedziałam powstrzymując łzy-aaaa rozumiem czyli już go nigdy nie zobaczę-zapytał smutny chłopiec-myszko zobaczysz tatuś będzie cie odwiedzał w snach tam będziecie grać w piłkę wygłupiać się będziecie robić wszystko zobaczysz-powiedziałam wybuchając płaczem-nie płacz mamusiu on jest w naszych serduszkach nigdy o nim sie zapomnimy wiesz-dodał Tymek a ja rozpłakałam się mocniej.

Dochodziła 10,odebraliśmy Blankę i ruszyliśmy w stronę domu.Dnia 09.08.2030 części mojego życia po prostu nas opuściła,byłam załamana jak nigdy dotąd nie wierzyłam w to że ten uśmiechnięty uparty jak osioł wspaniały piłkarz i ojciec czyli Pedri Gonzàlez Lopez mnie opuścił nas opuścił.

Skip time 3 dni

Dzisiaj miała się odbyć ceremonia pożegnania Pedra,Blanka została Valerią a Tymek poszedł z nami.W kościele msza minęła szybko,napisałam krótkie przemówienie więc udałam się aby się nim podzielić-Jak wiecie lub nie wiecie moja relacja z Pedrim zaczęła się od przyjaźni,potem wskoczyła na wyższy i jeszcze wyższy poziom,zaręczyliśmy się potem pobraliśmy i urodził się nasz promyczek nasze oczko w głowie Tymon-przerwałam wycierając łzy i kontynuowałam dalej-rozwiedliśmy sie potem znowu zeszliśmy i finalnie znów rozwiedliśmy ale to nie oznaczało że przestałam go kochać.Był człowiekiem który zawsze pomagał innym w potrzebie i był zawsze przy mnie gdy miałam problemy życiowe,dalej nie dochodzi do mnie fakt że już go nigdy w życiu nie przytulę ani się z nim nie posprzeczam o najmniejszą głupotę.W dzień w którym nas opuścił akurat wróciłam z porodówki a on czekał na mnie i moim że teraz jestem zaręczona i mam dziecko z kimś innym to go wtedy przytuliłam i powiedziałam jak bardzo tęskniłam,grali wtedy z Pablem i Tymkiem w Fife a ja gotowałam obiad,gdy obiad był już na stole oni wybrali grę ale przecież to normalne.Zabrał Tymka do siebie weekend odwiedził swoją ukochaną siostrę i postanowili zjeść lody,oczywiście Pedri po nie pojechał i już nie wrócił-otarłam ponownie łzy i dokończyłam co to zaczęłam-z tego miejsca chce wam wszystkim powiedzieć że nie żałuje ani jednej spędzonej chwili z Pedrim i będę go kochać do końca życia.Proszę aby nikt nie składał mi czy reszcie rodziny kondolencji.Pedri kochamy cię i na zawsze zostaniesz w moim sercu-odeszłam od ołtarza i usiadłam na swoje miejsce.

Pochowaliśmy go,chciałam jak najszybciej pojechać do domu i nie gadać z nikim.Tak więc to koniec tej pięknej przygody.

Miłość od pierwszego wejrzeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz