59. Życie od nowa

79 14 0
                                    

Ustalenia trwały znacznie dłużej, niż powinny. Maks usiadł na ziemi, słuchając, jak pozostali zebrani prześcigają się w wymyślaniu najlepszego planu działania. Wpatrywał się przy tym w niebo, które coraz bardziej zachodziło czerwienią nocy. Myślał nad tym, co to wszystko tak naprawdę dla niego oznacza. Byli na zewnątrz. Poza domem. Sądząc po otaczającym go pustkowiu, gdzieś z dala od miasta. Nie pamiętał, jak Sew niósł go aż tutaj. Obudził się już w tym świecie. Pośród oczu, które mrugały do niego z każdego kamienia, czy roślinki. Anioły, demony, upadli i śmierć... wszystko to nagle stało się częścią jego życia, choć do niedawna nie wierzył chyba w żadną z tych rzeczy.

A to był ponoć dopiero początek. W końcu do piekła i nieba był jeszcze spory kawałek, a oni siedzieli w przedsionku zaświatów. Ot, na jednym z wielu stepów.

Jego głowa zrobiła się ciężka. Miał wrażenie, że zbyt dużo rzeczy zdarzyło się w ciągu ostatnich paru dni. Na dodatek wreszcie dotarło do niego, jak długo nic nie jadł. Aż brzuch zaczął go boleć, wyraźnie próbując strawić samego siebie. 

- Maks? - Seweryn niespodziewanie przykucnął tuż obok. - Chcesz wracać? 

- Mhm... 

- Wziąć cię na ręce? - spytał tak cicho, że poza nimi nikt nie mógł usłyszeć tego słodkiego, miękkiego szeptu.

- A dasz radę? - Maks uniósł na niego większość swoich oczu. - Mam trochę dużo skrzydeł. 

- Owszem. - Sew uśmiechnął się, wyłapując rozbawioną nutkę w jego głosie. - Ale od kiedy mi to przeszkadza? 

- Nyja? - Niespodziewanie odezwała się do nich Azrael. Maks dopiero teraz zauważył, że upadła miała ziemistą, niezdrową cerę i fioletowe placki pod oczami. W ogóle pierwszy raz tak naprawdę jej się przyjrzał. Była całkiem ładną dziewczyną, o twarzy w kształcie pociągłego owalu i puszystych, brązowych brwiach. 

- Co jest? 

- Muszę z nim porozmawiać. - Skinęła głową na Maksa. 

- I mówisz mi to, bo...? 

- Bo nie chcę, żebyś mnie zamordował. - Azrael wydęła ciemnoróżowe wargi. 

- Zależy od tego, co powiesz. - Seweryn odpowiedział jej wyszczerzając kiełki.

- Nie rozmawiajcie o mnie, jakby mnie tu nie było. - Maks spojrzał na nią częścią oczu. Nadal czuł się z nimi dość dziwnie, ale chyba powoli zaczął rozumieć, jak z nich korzystać. Było to dość intuicyjne. Jakby to właśnie tak miał wyglądać od samego początku. Albo jakby powoli budziły się wspomnienia, które jego ciało ukrywało przed nim przez ostatnie osiemnaście lat.

Azrael nie odpowiedziała, tylko klapła koło niego z taką siłą, że uniósł się wokół niej tuman kurzu. Potem przeciągnęła się jak kotka i usiadła po turecku, rozmasowując sobie wszystkie czworo ramion. Jednocześnie. Wydawało się to dziwnie hipnotyzujące.

- Posłuchaj. Jesteś pierwszym upadłym, który wcześniej nie był niczym innym. Dlatego pominę wprowadzenie i przejdę od razu, do rzeczy, okej? Jeśli będziesz miał jakieś pytania, to się nie krępuj. 

- Okej? 

- No to tak. Jesteś głodny?

- A co to ma do rzeczy...?

- Powinieneś być.

- No...

- Nasz rodzaj potrzebuje znacznie więcej jedzenia, niż pozostali. Nyja może jeść raz na tydzień, dwa. My musimy codziennie. - Azrael wywróciła oczami, jakby próbowała podświadomie przekazać mu, jak strasznie było to upierdliwe. - Zbieramy resztki sił życiowych od zmarłych, którzy przeszli przez barierę. Nie tą. Następną. Zresztą to również my zajmujemy się przydzielaniem ludzi do nieba bądź piekła, więc odpowiadamy za pierwszą selekcję. 

Ostatnia łza Sabriel [boyslove]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz