70. Parę minut ciszy

74 12 0
                                    

Kolejne 18+ . Nie umiem ich pisać, nie bijcie mnie za to. 

Wylądowali w pokoju do złudzenia przypominającym jakiś przytulny zakątek z alejki w Ikei. Na podwójnym łóżku leżał nawet jeden z tych pluszaków, które znaleźć można tylko w dużych koszach z tego sklepu, a na licznych półkach stały przypadkowe ozdóbki i lubrykant - porozumiewawcze mrugniecie od samej Lucy. Okno, które nieśmiało wyglądało zza zasłony, przywitało ich miękkim machnięciem firanką i zapachem parku, rozciągającego się tuż pod nim.

- Gdzie to dokładnie jest? - spytał Maks, po raz pierwszy w życiu ciesząc się dźwiękami każdego przedmiotu, który tylko mógł dosłyszeć. To dziwne, że wystarczyło spędzić trochę czasu w świecie bez nich, by zrozumieć, jak bardzo przyzwyczaił się do tej kakofonii. Teraz odnajdywał w niej spokój. 

- Niedaleko twojej babci. 

- Nie mogłeś wrócić do domu? 

- Według mamy wyjechałem do szkoły z internatem. - Seweryn usiadł na brzegu łóżka. Był cudowny. Bez skrzydeł i olbrzymiej ilości oczu, znów był chłopakiem, którego Maks poznał tamtego pamiętnego dnia w szkole. Miał nawet tę swoją popisową, elficką fryzurkę. 

- Zadzwonisz do niej? 

- Będę musiał. - Skinął niechętnie, a srebrne kosmyki opadły mu na piersi, zasłaniając logo jakiegoś starego zespołu rockowego, znajdującego się na samym środku T-shirtu. - Ale to chyba jutro. Nie mam siły słuchać, jak na mnie krzyczy.

Maks podszedł do  niego i uklęknął przed nim, delikatnie głaszcząc go po dłoniach. Przez moment ich oczy się spotkały, a iskierka miłości przeskoczyła pomiędzy nimi, ogrzewając ich obu po raz pierwszy od paru długich tygodni. Seweryn bezwiednie przyciągnął do siebie ukochanego i wtulił twarz w jego włosy. Kręcone kosmyki łaskotały go po policzkach, a jego na oko trzydniowy zarost drapał Maksa w delikatną skórę głowy. Ich zapachy tak cudownie znajome znów zmieszały się radośnie w truskawkowo-kawowym koktajlu.  Tak świeżym i słodkim, że nie dało mu się oprzeć.

- Kocham cię. - Głos Nyji, niski jak mruczenie kota i równie przyjemny, przenikał Maksa na wylot, zostawiając po sobie jedynie ogień, o którego istnieniu zdążył zapomnieć. - Dawno nie miałem cię tylko dla siebie. 

- Tak... - Maks z trudem przełknął ślinę. Patrzył na te pełne miłości, pociemniałe ze zmęczenia oczy ukochanego i bezwiednie otworzył usta, jakby chciał coś jeszcze powiedzieć, ale zgubił po drodze odpowiednie słowa...

- Położysz się ze mną, Śnieżynko? - Sew uśmiechnął się do niego i podciągnął go za brodę, żeby lepiej mu się przyjrzeć. - Czy wolisz przenieść się gdzieś indziej? 

- A... a... a ty nie chciałbyś... nie wiem... najpierw... najpierw... - Maks poczerwieniał tak bardzo, że ciemne plamy widać było również na szyi i uszach. - Nie jesteś głodny? - spytał wreszcie, unikając jego cudownie błyszczących oczu. Próbował nawet wstać i na miękkich nogach udać się prosto do kuchni, ale powstrzymała go silna, męska dłoń na jego dość drobnym nadgarstku.

- Jedyna rzecz, na którą mam ochotę do zjedzenia... - Seweryn uśmiechnął się drapieżnie i bezceremonialnie posadził go sobie na kolanach. Och, jak ich role się odwróciły! Maks ponownie z trudem przełknął ślinę. - Ale jeśli nie chcesz, to mogę na ciebie poczekać. 

- Nie. Nie chcę... żebyś czekał. - Maks uśmiechnął się do niego w sposób, który zmienił go w prawdziwego, niebieskookiego aniołka. - Już i tak za długo... 

Seweryn zatkał mu usta pocałunkiem, a ten aż zamruczał z przyjemności. Ich wargi przez moment opierały się o siebie, tak niezwykle ciepłe i miękkie... Przypominały przy tym krzesiwo, rozpalające ogień, który rozszalał się w przestrzeni pomiędzy ich ciałami. Maks nie umiał się powstrzymać przed wpleceniem palców w srebrną kaskadę włosów ukochanego. Sew z kolei przesunął ręce w dół jego pleców, pozwalając sobie zatopić się w jego obecności. 

Ostatnia łza Sabriel [boyslove]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz