- Chcesz spać u Seweryna w pokoju, czy wolisz kanapę w salonie? - Kobieta przysiadła koło niego, gdy tylko jej dzieci zajęły się sobą. Kaja poszła odrabiać lekcje, a Seweryn zebrał się pod prysznic, złorzecząc przy tym, że "znowu musi być pierwszy".
- Ja... - Maks zaczerwienił się aż po czubek głowy.
- Czyli zostaniesz z Sewerynem. Dobrze. Ucieszy się.
- Dziękuję - wymamrotał z trudem.
- Nie masz za co. Walczenie z tym dzieciakiem to jak próba przesunięcia góry gołymi rękami. Można próbować, ale dopóki sam nie zechce się ruszyć, nie masz szans na zmianę jego zdania. A bardzo chciał, żebyś spał u niego, jeśli sam byś się na to zgodził.
- O...
- Rozłożyłabym ci materac, ale szczerze mówiąc i tak z niego nie skorzystasz, a mi się nie chce po niego schodzić. - Uśmiechnęła się w lekko zaczepny sposób. Czyli Seweryn miał to po niej. - Ale, ale, są ważniejsze rzeczy. Jak się czujesz kochanie?
- Dobrze. Dobrze...
- Hmm... Nie chcę być wścibska, ale to, co cię spotkało kochanie, raczej nie zostawiło cię bez negatywnych emocji. Nie powinieneś tłumić tego w sobie.
- Chodzi pani o to, że mama wyrzuciła mnie z domu? - Maks westchnął i wtulił się we własne kolana. - To mnie nie dziwi. Mama nigdy jakoś specjalnie mnie nie lubiła. Podejrzewałem, że kiedyś to zrobi.
- Przepraszam za Seweryna. Gdyby nie on, pewnie nic takiego by się nie stało.
- Nie, to nie jego wina. Właściwie to... jestem mu wdzięczny za to, że stanął w mojej obronie. Babcia zawsze schodzi mamie z drogi. Czasem żałuję, że tak jest, ale nic nie zrobię. A i pani też dziękuję. Że mogę tu zostać. - Spojrzał na nią, a w jego oczach odbiło się olbrzymie poczucie winy. - Odwdzięczę się za to. Obiecuję.
- Nie masz się za co odwdzięczać. - Kobieta uśmiechnęła się ciepło. - Poza tym, biorąc pod uwagę, że Sew i Kaja już walczą o twoją rękę, coś czuję, że wniesiesz do naszego domu tylko więcej radości.
- Dlaczego mi pani pomaga?
- Pewnie dlatego, że cię lubię. - Mrugnęła do niego porozumiewawczo. - Poza tym, jak słyszałam, moja córka już cię zaklepała. A Sew cię kocha. Nawet jeśli nie robiłabym tego dla ciebie, to chociaż dla niego.
Maks spojrzał na nią z przerażeniem.
- Co? - Ta roześmiała się, widząc jego zszokowaną minę. - Jeszcze ci tego nie powiedział? Myślałam, że jest bardziej słowny "śnieżynko". Pomyśleć, że akurat teraz się zrobił nieśmiały. Ciekawe. Może nie jest pewien twoich uczuć? Trudno powiedzieć.
- Ja... - Maks z trudem przełknął ślinę. - Ja też go... Ja...
- Wiem. Spokojnie. Może i jestem stara, ale na pewno nie ślepa. Zastanawiam się tylko, na co czeka.
- Może na odpowiedni moment?
- Hmm... Nie byłabym tego taka pewna.
Wtem rozmowę przerwał im cichy trzask drzwi w bocznym korytarzu. Seweryn wyszedł z łazienki i dość szybko przyszedł do salonu. Woda nadal ściekała mu z włosów tak, jakby w ogóle ich nie wytarł, wsiąkając w czerwoną koszulkę i kraciaste spodnie od piżamy. Ręcznik niedbale przewiesił przez ramię i normalnie Maks pomyślałby, że wygląda na zrelaksowanego, ale w jego melodii pojawiła się dziwna, podenerwowana nutka.
- O czym rozmawialiście, jak mnie nie było?
- O niczym. - Jego mama uśmiechnęła się do niego spokojnie.
- Taaaaak? Żadnych głupich historii z dzieciństwa? - Ciemne oczy Seweryna zwęziły się podejrzliwie.
- Za mało czasu. Kąp się dłużej, to Maks usłyszy, jak stwierdziłeś, że umiesz latać i...
- MAMO!
- No co, sam zacząłeś.
Maks zachichotał, obserwując ich wesołe przekomarzanki. W jakiś sposób cieszyło go, że mógł się znaleźć z nimi w jednym pomieszczeniu, na własne oczy zobaczyć ich miłość do siebie... Że pozwolili mu grzać się w ich blasku.
Jego matka była tak różna, że to słowo zawsze wydawało mu się niewłaściwe. Nie na miejscu. Jakby ktoś podmienił je, gdy spał i teraz wmawiał mu, że należało do stanu faktycznego. Nie lubił mówić o niej "mama". Dlatego została "matką", choć i tak nie było to wystarczająco poważne. "Pani matka" pasowało lepiej. Przyklejało się do niej jak druga skóra. Było idealne.
Problem w tym, że dla niej wszystkie określenia, które odchodziły od normy, zaliczały się do obrazy. Zawsze reagowała na nie tą zimną wściekłością. Tą, która zmieniała jego serce w sopel i odmrażała palce. Dlatego uparcie powtarzał w myślach, że nie ma "pani matki", ale mama, mama, jego mama... Mama. Słowo, którego znaczenie zaginęło w odmętach jego umysłu.
A teraz? Teraz gdy stał naprzeciwko roześmianej kobiety, której twarz odbijała się w miękkich rysach Seweryna a jej śmiech zdawał się napełniać przestrzeń nowym życiem - nagle je odzyskał. Pojawiło się w jego głowie w pełni uformowane. Gotowe do użycia.
To była prawdziwa mama.
Nie jego mama, ale jakaś. Otoczona miłością. Radosna, choć nadal wyraźnie poirytowana zachowaniem syna.
Po raz pierwszy w życiu miał wrażenie, że coś go ominęło. Że ktoś oszukał go już na starcie. Że koło fortuny w jego wypadku utknęło na najmniej pożądanej liczbie. Że przegrał.
A potem zobaczył, jak Seweryn uśmiecha się do niego łagodnie. Jak jego oczy nabierają słodkiego miodowego odcienia. Nawet mokre, ciemnoszare włosy teraz kleiły się radośnie do jego czoła, zmieniając obraz anioła w cudownie zwyczajnego, ale przepięknego człowieka. Sew nigdy nie zdawał się tak materialny jak teraz. Nigdy nie był mu tak bliski.
I nigdy nie był piękniejszy.
No, trwało to ułamek sekundy, bo nagle poduszka śmignęła w powietrzu i strzeliła go w tył głowy z niezwykłym impetem.
Muzyka rockowa zaatakowała radośnie, pełna wigoru, wyznaczając rytm dla kolejnych kilku sekund. Kaja stała na szczycie schodów. Wygięła całe ciało do tyłu i z głębi brzucha ryknęła, niby dzikie zwierze.
- WOJNAAAAAAAA!
- O nie! - Jej mama uniosła ręce w poddańczym geście. - Nie bawię się tak!
- Za późno! - Krzyknął Seweryn i chwycił w ręce jedną z miękkich, kanapowych poduszek. - Wszyscy na mamę!
- TAAAAAAAAAAAAAAK!
CZYTASZ
Ostatnia łza Sabriel [boyslove]
Mistério / SuspenseRaz na tysiąc lat przez świat przechodzi fala zmian. Anioły i demony zstępują na ziemię, aby wyłonić, kto z nich zostanie kolejnym Bogiem. I choć większość bitew prowadzonych jest za pomocą manipulacji, długich podchodów, czy licznych dalekosiężnych...