Nie mogli dojść do porozumienia, co było pewnie normalne dla większości mieszkających razem par. Albo przynajmniej dla tych, będących ze sobą dłużej niż dwa miesiące. W końcu kiedyś musiała pojawić się sprawa, co do której po prostu nie mogli się zgodzić. To, że w tym wypadku chodziło akurat o Maksa bezpieczeństwo i jego wolę znalezienia mordercy, nie miało specjalnego znaczenia. Waga konfliktu pewnie nie przekraczała standardowej kłótni o ciągłe zostawianie naczyń w zlewie, zamiast wkładania ich do zmywarki.
Problem polegał na tym, że żadne z nich nie zamierzało ustąpić. Seweryn nie chciał go narażać, co oczywiście było bardzo miłe z jego strony i cholernie idiotyczne, biorąc pod uwagę, że tylko Maks mógł uratować dziesiątki, jeśli nie setki dusz zamkniętych w ciele tego potwora.
Stanęło więc na tym, że już trzecią godzinę wpatrywali się w siebie ze złością, próbując przekonać to drugie do swojej wizji.
- Nie pozwolę ci chodzić od domu do domu! Nie ma mowy. - Seweryn finalnie założył ręce na piersi, przybierając najbardziej profesjonalną pozę, na jaką było go stać.
- A bo ty niby możesz mi czegoś zabraniać? - Maks odbił piłeczkę. - Przypominam ci, że jestem dorosły i sam decyduję za siebie.
- Jesteś nastolatkiem.
- Ty też. I to młodszym ode mnie...
- Obaj wiemy, że to nie jest cała prawda.
- I co z tego? - Maks cofnął się o krok. Cała jego nieśmiałość wyparowywała, kiedy patrzył w te czarne oczy ukochanego - Tylko ja mogę to zrobić. Koniec, kropka. Nie ważne, czy ci się to podoba, czy nie.
- Maks...
- Nie. Powiedziałem swoje. Pójdę od domu do domu. Wezmę ze sobą Azzie.
- Nie! Camael miała problem z walką z tym czymś, a ona jest przecież aniołem wojny! Błagam cię. Azriel może się co najwyżej za ciebie pomodlić!
- I to wystarczy!
- Nie! Za cholerę nie! To coś na ciebie poluje! I teraz ma całą moc Orifiela po swojej stronie... - Seweryn zaczął powoli masować skronie. - Nawet pełny oddział mógłby mieć z nim problem, jeśli opanuje jego zdolności...
- No to musimy działać szybko! Najlepiej już teraz! A te zaproszenia to świetny pomysł...
- To chujowy pomysł, Maks. Albo nie, zaraz. Kurewsko zły.
- Sew...
- Nie, nie i jeszcze raz nie!
- Nie masz prawa mi rozkazywać.
- Ależ mam.
- Proszę? - Maks niemal warknął ze złości.
- Nie zrozum mnie źle, nie mówię tego jako twój chłopak, chociaż nomen omen to tylko zwiększa moje zmartwienie, ale jako zastępczy władca piekła. Zabroniłbym takiej akcji każdemu, a nie tylko tobie.
- No wiesz...
Seweryn wygiął usta we wściekłej parodii uśmiechu. Nawet jego dzwony obniżyły tonację o całą oktawę, dzięki czemu ich dudnienie nie tylko przenikało do kości, ale również w pełni oddawało jakim zagrożeniem mógł się stać. Maks jednak się go nie bał. Nie rozumiał tego zbytnio, ale nawet teraz, gdy jego ukochany był na granicy krzyku - czuł się przy nim bezpieczny. Nie zamierzał się kulić ze strachu. Zresztą Sew, pomimo całej tej aury, ani przez moment nie zachowywał się agresywnie.
Czy to oznaczało, że był z kimś "dojrzałym"? Albo przynajmniej bliskim tego?
Ta myśl ubodła Maksa w tył głowy, na moment wytrącając go z równowagi. Tyle razy ktoś na niego wrzeszczał, a on kulił się ze łzami w oczach. Wystarczyło, że ktoś się zbliżył, by zaczynał się bać. Nikt go może nigdy nie uderzył, ale mimo tego... coś w nim pękało za każdym razem. Tym razem jednak było zupełnie inaczej.
- Maks? - Seweryn przyjrzał się uważnie jego twarzy. Nadal złe, ale przy tym dość ciepłe spojrzenie omiotło go od góry do dołu. - Nawet nie próbuj robić tego sam...
- Phi, nie o tym myślałem... - Maks machnął ręką.
- A o czym? Zastrzegam, że nie pójdę na kompromis, jeśli to ma oznaczać stawianie cię w sytuacji, której raczej nie przeżyjesz...
- Nie, nie, nadal nie trafiłeś. Po prostu... jesteś irytujący. Traktujesz mnie jak jajko. I wiesz...
Seweryn momentalnie zastygł, jak figura z wosku. Jego policzki pobladły, a on sam stracił język w gębie. Przerażenie zapanowało nawet nad jego melodią.
- Co się dzieje? - Maks ze zdziwieniem pokręcił głową. - Brzmisz, jakbyś patrzył na czyjąś śmierć.
- A nie patrzę? - Pytanie Seweryna było jak na niego trochę zbyt ostrożne.
- W jakim sensie? Jeśli zamierzasz mnie zabić, to powiedz. - Maks uśmiechnął się z rozbawieniem. - ChybaChyba że właśnie wyciągnąłeś wnioski, zamiast posłuchać mnie do końca.
- Och. To, co zamierzałeś powiedzieć? - Seweryn nadal się nie rozluźnił, ale trochę nad sobą zapanował.
- Że cię kocham, głupku. I że czuję się przy tobie bardzo bezpiecznie.
Teraz Sew wreszcie odetchnął z ulgą.
- I mówisz mi to teraz, bo...? - spytał cicho.
- Bo właśnie o tym pomyślałem.
- W dziwnym momencie, nie powiem. - Sew uśmiechnął się słabo. - Ale ja też cię kocham. Wiem, że nie powinienem traktować cię jakbyś był ze szkła. Wiem. Naprawdę. Tylko w takich sytuacjach jest mi dość trudno... Raptem parę dni temu zostałeś zaatakowany i ledwo wyszedłeś z tego żywy. Spanikowałeś, bo spotkaliśmy na ulicy jakiegoś dupka. To zrozumiałe, nie chcę, żebyś traktował to jako krytykę... Po prostu... Boję się, że nie dasz rady uciec. Że się zatrzymasz... Że on cię sparaliżuje...
- Ostatnim razem mu uciekłem. - Maks podszedł do niego i bezceremonialnie wpakował mu się na kolana. - Tym razem też zdołam.
- A co jeśli nie? - Sew łagodnie zaczął go głaskać po plecach.
- To go znajdziesz i wyciągniesz mnie z jego żołądka.
- Chcesz umrzeć? Znów się odrodzić? A co z twoją babcią? Nie wspominając o tym, że musisz otworzyć bramę podczas wyboru boga...
- Nie pomyślałem o tym. - Maks poczuł, jak duże ręce Seweryna delikatnie zadrżały.
- No właśnie.
- Dobrze, że mam od tego ciebie.
Seweryn uśmiechnął się słabo.
- Chociaż... możemy cały czas skorzystać z planu Lucy. - Maks mimo wszystko spróbował wrócić do początku ich negocjacji. - Tylko przyśpieszmy przyjęcie. Jeśli okaże się, że nikt z nich nie jest mordercą, zaczniemy się zastanawiać od nowa.
- To nie jest zły pomysł. - Seweryn położył mu głowę na ramieniu. Jego zapach otulił go czule. Kawa. Od razu odechciewało mu się spać. - Przy takiej liczbie osób, raczej nie da rady cię zaatakować. A jeśli spróbuje, wszyscy się na niego rzucą. To... to jest jakiś kompromis. - Westchnął, a jego oddech połaskotał Maksa w czułą skórę na szyi. Po plecach przeszły mu przyjemne ciarki.
- No to jesteśmy umówieni - szepnął.
************************************************
Hej...
Mój mózg nie działa, więc proszę poszukajcie błędów za mnie. Za 3 minuty mam egzamin i nie wiem, co mnie wzięło na wrzucanie tego teraz. Ale jak widzicie, właśnie to zrobiłam. Myślicie, że mogę wykorzystać moją książkę jako przykład literatury po 89'? Mam nadzieję.
Nie powiem, żebyście trzymali kciuki, bo w sumie przeczytacie to dopiero po fakcie. Ugh.
Nigdy nie wiem, co pisać w tej sekcji... To takie głupie. Przecież nie jesteście tu dla moich wynurzeń. Jestem tylko głupią dziewczyną skądś i nie mam nic mądrego do powiedzenia.
Została minuta.
Nekusia13
CZYTASZ
Ostatnia łza Sabriel [boyslove]
Mystery / ThrillerRaz na tysiąc lat przez świat przechodzi fala zmian. Anioły i demony zstępują na ziemię, aby wyłonić, kto z nich zostanie kolejnym Bogiem. I choć większość bitew prowadzonych jest za pomocą manipulacji, długich podchodów, czy licznych dalekosiężnych...